Rynek zamówień publicznych wciąż czeka na powołanie nowego prezesa Urzędu Zamówień Publicznych (UZP). Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie odpowiedziała nam na pytanie, czy można spodziewać się tego w najbliższym czasie, mimo że już miesiąc temu opublikowano informację o wyniku naboru na stanowisko szefa UZP. Komisja konkursowa wskazała jedną osobę – Małgorzatę Stręciwilk, obecnie członka Krajowej Izby Odwoławczej, instytucji quasi-sądowej zajmującej się rozstrzyganiem sporów przetargowych.

– Przedłużająca się niepewność działa na niekorzyść nie tylko samego urzędu, ale całego systemu zamówień publicznych. Prezes został odwołany 10 miesięcy temu i przez długie miesiące, z niezrozumiałych dla mnie względów, premier nic z tym nie robił. Gdy w końcu rozpisano konkurs i komisja wskazała kandydata, to od miesiąca nie zostaje powołany na stanowisko – komentuje Tomasz Czajkowski, w latach 2001–2008 prezes UZP, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika „Zamówienia Publiczne Doradca”.
Przed ponad tygodniem wysłaliśmy do kancelarii premiera pytanie, kiedy można się spodziewać powołania prezesa UZP. Pozostało bez odpowiedzi. Tymczasem przed urzędem stoi niełatwe zadanie przygotowania przepisów wdrażających uchwalone w lutym dyrektywy unijne dotyczące zamówień publicznych i koncesji (2014/23/UE, 2014/24/UE i 2014/25/UE). A to oznacza napisanie projektu zupełnie nowej ustawy. Praca wyjątkowo niewdzięczna, gdyż przepisy o zamówieniach publicznych krytykowane są ze wszystkich możliwych stron i UZP będzie musiał przy ich pisaniu równoważyć interes wielu zainteresowanych. Przy tym, chociaż termin wdrożenia upływa w kwietniu 2016 r., to już jesteśmy opóźnieni. Wynika to z niefortunnie układającego się kalendarza wyborczego.
Nowa ustawa to nie wszystko. UZP – poza bieżącymi kontrolami – musi też zacząć przygotowania do nadzoru nad wydawaniem unijnych pieniędzy z nowego rozdania, a wchodząca niebawem w życie nowelizacja wymaga też od niego większego zaangażowania w tworzenie wzorcowych dokumentów przetargowych. – Nadzór nad urzędem zapewnia Izabela Jakubowska, pełniąca obowiązki prezesa. Jednak skoro od miesiąca wiadomo już, kto ma zostać nowym szefem, oczywiste jest, że trudno byłoby jej podejmować istotne, a zwłaszcza kontrowersyjne decyzje – mówi jeden z uczestników rynku zamówień publicznych.
Przedłużający się stan zawieszenia sprzyja domysłom, łącznie z tymi, że nowa premier Ewa Kopacz nie jest zdecydowana, czy powołać wskazaną przez komisję osobę.
– Nie chce mi się wierzyć w te plotki – mówi zdecydowanie Tomasz Czajkowski. – To drugi w historii kandydat wyłoniony w otwartym konkursie, bardzo dobry merytorycznie, apolityczny, z dużą wiedzą i doświadczeniem. Pani premier byłoby trudno wyjaśnić, dlaczego nie zdecydowała się powołać takiej osoby na stanowisko prezesa – przekonuje.