Przepisy dotyczące zamówień publicznych zostaną napisane od początku. Urząd Zamówień Publicznych kończy prace nad założeniami aktu.
W przetargach odrzuca się ponad połowę ofert / Dziennik Gazeta Prawna
Uchwalona w 2004 r. i nowelizowana już ponad 40 razy ustawa – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.) zostanie zastąpiona zupełnie nową. Wiąże się to z uchwalonymi w lutym tego roku trzema dyrektywami dotyczącymi zamówień publicznych i koncesji (2014/23/UE, 2014/24/UE i 2014/25/UE).
– Urząd Zamówień Publicznych zakłada, iż implementacja przepisów zawartych w tych dyrektywach nastąpi poprzez przygotowanie nowej ustawy, kompleksowo regulującej kwestie systemu zamówień publicznych. Obecnie finalizowane jest opracowywanie założeń do niej – mówi Anita Wichniak-Olczak, dyrektor Departamentu Informacji, Edukacji i Analiz Systemowych UZP.
Będą opóźnienia
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że na wdrożenie nowych dyrektyw mamy jeszcze mnóstwo czasu. Termin upływa bowiem dopiero 18 kwietnia 2016 r. W rzeczywistości jednak nie jest wcale pewne, czy zdążymy.
– Patrząc na kalendarz wyborczy, mam co do tego poważne wątpliwości. Nie ma szans, by nowa ustawa została uchwalona w tej kadencji. Nawet gdyby projekt został wniesiony na samym początku nowej kadencji, czyli pod koniec 2015 r., to nie da się przejść całej procedury legislacyjnej do wiosny 2016 r. – uważa Dariusz Szyszkowski, doktorant w Instytucie Nauk Prawnych PAN.
– Mówimy wręcz o rewolucji w systemie zamówień publicznych; o całkowicie nowych przepisach, które będą wymagały naprawdę dogłębnych analiz i wysłuchania głosów płynących z całego środowiska. Moim zdaniem na prace w Sejmie powinniśmy zarezerwować sobie minimum rok – dodaje.
Prawie dokładnie rok zajęło posłom uchwalenie najnowszej nowelizacji ustawy, projektu posłów PO. Tyle że choć merytorycznie znacząca, liczyła sobie dziewięć stron. Tymczasem unijna dyrektywa w sprawie zamówień publicznych (2014/24/UE) po opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej zajęła 242 strony.
Mniejsza biurokracja
Na wdrożenie nowych unijnych regulacji powinno Polsce zależeć nie tylko ze względu na wyznaczony czas implementacji. Ważniejsze jest to, że zmiany pozwolą na uproszczenie procedur udzielania zamówień i dadzą szansę na efektywniejsze wydawanie publicznych środków.
W Polsce, gdzie przedsiębiorcy nadal niezbyt chętnie startują w przetargach, istotne znaczenie może odegrać ich odformalizowanie. Na etapie walki o zamówienie firmy nie będą musiały potwierdzać spełniania warunków udziału w postępowaniu. To istotna zmiana, gdyż dzisiaj regułą jest wymaganie wszystkich możliwych zaświadczeń, co często odstrasza od składania oferty. Po zmianach wykonawcy złożą jedynie oświadczenie nazywane jednolitym europejskim dokumentem zamówienia.
– Dokument ten będzie oświadczeniem własnym wykonawcy o tym, że spełnia on warunki i nie podlega wykluczeniu. Co ciekawe, będzie mieć formę wyłącznie elektroniczną – wyjaśnia Tomasz Zalewski, radca prawny kierujący zespołem zamówień publicznych w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
Konkretne zaświadczenie potwierdzające spełnianie warunków będzie przedkładał tylko jeden przedsiębiorca – ten, którego oferta wygra.
– Bez wątpienia uprości to i przyspieszy pracę zamawiającego, zwłaszcza w dużych postępowaniach. Dzisiaj gdy dostaje on nawet 20 ofert, musi drobiazgowo zweryfikować dokumenty wszystkich wykonawców, nawet tych, którzy zajmują odległe pozycje i nie mają żadnych szans na zdobycie zamówienia. Nie ma co ukrywać – to niepotrzebna praca, która jedynie wydłuża postępowanie – ocenia dr Andrzela Gawrońska-Baran, dyrektor Departamentu Zamówień Publicznych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Z drugiej strony taka procedura będzie wymagać dużo większej samodyscypliny od wykonawców. Przed przystąpieniem do przetargu będą musieli sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście spełniają warunki. Mam nadzieję, że podejdą do tego odpowiedzialnie, tak aby po wyborze oferty nie okazywało się, że muszą być wykluczeni – zaznacza.
Liczy się czas
Zmian będzie dużo więcej. Nowa dyrektywa przewiduje pełną elektronizację zamówień – cały kontakt między zamawiającym a wykonawcami ma odbywać się przez internet. Zakłada też większą elastyczność procedur. Łatwiej będzie skorzystać z trybu negocjacji z ogłoszeniem czy dialogu konkurencyjnego, co pozwoli na wybór innowacyjnych rozwiązań. Krótsze będą też terminy na składanie ofert. Nacisk zostanie położony na wybór ofert najkorzystniejszych ekonomicznie, czyli uwzględniających końcowy koszt użytkowania produktu.
Wszystko to ma pozwolić na osiąganie dużo lepszych niż dzisiaj rezultatów przy wydawaniu publicznych pieniędzy. To szczególnie ważne w kontekście nowej perspektywy unijnej i środków, które już w najbliższym czasie zaczną wydawać polscy beneficjenci. Pod koniec maja zwracał na to uwagę poseł Jerzy Polaczek (PiS) w interpelacji skierowanej do prezesa Rady Ministrów. Pytał, jakie działania podjęto, by wdrożyć nowe unijne rozwiązania.
W odpowiedzi UZP zapewnił, że prace koncepcyjne rozpoczęto już na przełomie 2013 i 2014 r., kiedy wiadomo było, w jakim kierunku pójdą nowe dyrektywy. Ministerstwo Gospodarki przygotowuje zaś ocenę funkcjonowania dotychczasowych przepisów.
– Przygotowanie tego opracowania poprzedzone będzie uzyskaniem stanowisk liderów zamówień publicznych (zamawiających i wykonawców) oraz spotkaniami w szerokim gronie przedstawicieli pozostałych interesariuszy i ekspertów w dziedzinie zamówień publicznych, których wynikiem powinny być propozycje przebudowy sytemu prowadzące do podniesienia jego efektywności – odpowiedział na poselską interpelację Dariusz Piasta, wiceprezes UZP.