Wytyczne dotyczące kąta zakrzywienia warzyw, czy liczby sęków w drewnie stały się prześmiewczym symbolem przeregulowania wspólnego rynku. Mimo deregulacji wciąż na posiedzeniach plenarnych są omawiane parametry odkurzaczy, czy żarówek
Ile aktów prawnych wydają organy unijne / Dziennik Gazeta Prawna
Jedna z procedowanych właśnie przez organy unijne zmian polega na uznaniu pyłku kwiatowego za komponent, a nie składnik miodu. We wrześniu natomiast wyjdzie w życie rozporządzenie ustalające maksymalną moc, jaką w UE może mieć odkurzacz. Sprawozdawcy zapowiedzieli też wprowadzenie w ciągu najbliższych lat ograniczenia ilości kurzu, jaki może wydobywać się z takiego urządzenia podczas pracy. Mimo więc zmian zapowiadanych przez Komisję Europejską wciąż widoczna jest skłonność strasburskich organów do wprowadzania bardzo szczegółowych norm.
– Celem tego typu regulacji miało być, poprzez standaryzację pewnych rozwiązań, zlikwidowanie barier w przepływie towarów, czy usług pomiędzy krajami członkowskimi czasami o bardzo odmiennych systemach prawnych – wskazuje mecenas Leszek Ziomek z kancelarii adwokackiej Włodarczyk, Ziomek & Wojciechowski.
Ale jest i inny aspekt problemu.
– Zwykle tendencja do wydawania szczegółowych norm jest proporcjonalna do wielkości funduszy przeznaczanych na normowaną działalność – uważa Kamil Górecki, doradca biznesowy w zakresie dotacji i funduszy unijnych.

Brzydkie owoce

Symbolem biurokracji, a także fantazji europarlamentarzystów stały się przepisy normalizujące wygląd 26 owoców i warzyw. Maksymalny łuk wygięcia ogórka nie mógł być większy niż 10 mm na 10 cm jego długości. Parlamentarzyści pozwalali na większe odchylenie tylko w przypadku banana. Przepisy te zniesiono w 2008 r. Dwa lata wcześniej uchylono równie szczegółowe normy dotyczące wyglądu drewna.
– Liczba tworzonych regulacji w stosunku do możliwości poznawczych przedsiębiorców jest zdecydowanie zbyt duża. Zbyt często się też zmieniają. Wielu przedsiębiorców musi korzystać z pomocy specjalistów, by nadążyć za zmianami, które dotyczą ich działalności – wskazuje Górecki.
– Szczególnie przeregulowany jest obszar rolnictwa – uważa ekspert.
Choć niektóre unijne wymogi wydają się śmieszne, nie są z tego powodu ani trochę mniej obowiązujące. Trzeba się do nich dostosować. W czasie obowiązywania dyrektyw normalizujących wygląd jarzyn producenci musieli pilnować, by arbuzy osiągały odpowiednią wielkość i gramaturę.
Jednocześnie preferencyjne traktowanie mikro-, małych i średnich przedsiębiorców nie jest w stanie zrekompensować nakładów włożonych w przystosowanie ich działalności do wymogów unijnych.
– Kosztowne i czasochłonne jest wdrażanie tych zmian. Polega często na dostosowaniu linii produkcyjnych, czy wyszkoleniu pracowników – tłumaczy Agnieszka Miler, ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
– Dla małych przedsiębiorców już polskie przepisy są skomplikowane. Dla lokalnych firm pojawia się więc zagrożenie, że zbyt szczegółowe lub nadmierne tworzenie przepisów może doprowadzić nawet do upadku ich działalności – wtóruje Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.

Co z tą subsydiarnością

Wprowadzenie w Europie wspólnego rynku i zniesienie ograniczeń w handlu transgranicznym miało wpłynąć na ożywienie gospodarcze i zapewnienie swobody, której żadne z państw nie miało szans osiągnąć samodzielnie.
– Paradoksalnie największą swobodę prowadzenia działalności gospodarczej mieliśmy w Polsce po wprowadzeniu pod koniec lat osiemdziesiątych ustawy Wilczka o działalności gospodarczej (Dz.U. z 1988 r. nr 41, poz. 324) – zaznacza mecenas Leszek Ziomek.
Słynna ustawa aktywizowała szczególnie drobne przedsiębiorstwa. Zawierała proste przepisy umożliwiające także osobom fizycznym swobodne zakładanie firm zajmujących się wytwórstwem, budownictwem, czy handlem.
– Stopniowo jednak odchodzono od tego modelu i wprowadzano kolejne wymogi, koncesje i pozwolenia – podkreśla mec. Ziomek.
I Unia niewiele tu zmieniła.
– Przed wejściem do Unii Europejskiej Polska nie regulowała tak szczegółowo wymagań dotyczących żarówek, odkurzaczy, czy akumulatorów. Wstępując do UE, oddaliśmy jej jednak część kompetencji prawodawczych i musimy stosować się do narzucanych przez jej organy regulacji, które często mają charakter arbitralny – zaznacza dr Adrian Niewęgłowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w lublinie.
Wyjaśnia przy tym, że akty unijnego prawa wtórnego mają podstawę traktatową. Dotyczy to w szczególności rozporządzeń, dyrektyw i decyzji. Jak tłumaczy ekspert, nie jest jednak określony minimalny ani maksymalny stopień ich szczegółowości.
– Organy Unii Europejskiej, tworząc prawodawstwo, powinny przestrzegać pewnych zasad. Należy do nich zasada subsydiarności. Zgodnie z nią Unia podejmuje działania tylko wówczas i tylko w takim zakresie, w jakim cele proponowanych działań nie mogą być osiągnięte w sposób wystarczający przez państwa członkowskie, a z uwagi na rozmiary lub skutki proponowanych działań możliwe jest lepsze ich osiągnięcie na poziomie Unii – przypomina dr Niewęgłowski.
Co więcej, organy unijne muszą działać proporcjonalnie. Nie powinny więc wykraczać poza to, co jest niezbędne do osiągnięcia celów traktatu.
– Zasady subsydiarności i proporcjonalności powinny stanowić tamę przed nadmiernie szczegółowymi regulacjami prawnymi – tłumaczy dr Niewęgłowski.
Ale nie wszystkie wymogi są równie obowiązujące dla wszystkich.
– Jeśli dana działalność gospodarcza nie ma wpływu na wspólny rynek, to przedsiębiorcy nie muszą stosować wszystkich regulacji unijnych – wskazuje mecenas Ziomek.
Dodaje, że taka sytuacja ma miejsce, gdy produkty wytwarzane przez polskie firmy nie są przeznaczone na wspólny europejski rynek. Wtedy przedsiębiorcy nie mają m.in. obowiązku oznaczania ich symbolem CE czy zapewniania, by spełniały normy dotyczące ochrony środowiska.
Poza tym pewne dziedziny zostały zarezerwowane wyłącznie dla prawa krajowego.
– W zakresie wyłącznej kompetencji państw członkowskich pozostaje przede wszystkim bezpieczeństwo narodowe, utrzymanie porządku publicznego, określenie relacji pomiędzy organami państwowymi i samorządowymi. Tych kwestii Unia regulować nie może – podkreśla dr Niewęgłowski.

Mniej biurokracji

W zeszłym roku Komisja Europejska zapowiedziała, że razem z innymi organami Wspólnoty będzie dążyła do ograniczenia biurokracji. Problem ma rozwiązać stopniowe uchylanie martwych, czy zbyt szczegółowych przepisów i łączenie aktów o tej samej tematyce w bardziej ogólne rozporządzenia, czy dyrektywy.
– Deregulacja jest następstwem postulatów przedsiębiorców, a także otworzenia się na ich potrzeby, uwagi czy problemy. Eksperci, wskazując na absurd niektórych przepisów, skłonili unijne organy do przestawienia się na inne tory – podkreśla Pączka.
Przeregulowanie Unii widać choćby w statystykach. Co roku wydawanych jest tam przynajmniej 1,5 tys. nowych aktów prawnych. Tuż przed wstąpieniem Polski do UE wydawano ich nawet dwa razy więcej.

Zasady subsydiarności i proporcjonalności powinny stanowić tamę przed nadmiernie szczegółowymi regulacjami prawnymi