Minister sprawiedliwości nie będzie musiał ściągać do resortu akt, by poznać szczegóły spraw sądowych. Obejrzy je dużo prościej: online
Jak ewoluował pomysł zaglądania do akt spraw sądowych / Dziennik Gazeta Prawna
W najnowszym projekcie nowelizacji ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych znalazły się z pozoru niewinne przepisy o informatyzacji sądów. Chodzi o dwa projektowane artykuły: 175a i 175b. Z uzasadnienia można wyczytać, że chodzi w nich jedynie o „doprecyzowanie normy pozwalającej na przetwarzanie danych osobowych przez ministra”, a także „wzbogacenie” obecnych przepisów o dodatkowe elementy „niezbędne do budowy nowoczesnych systemów repertoryjno-biurowych, narzędzi statystyki sądowej, ogólnodostępnej bezpłatnej bazy orzeczeń sądowych lub transkrypcji tzw. e-protokołu”.

Wielki Brat

Projektowane przepisy dają tak naprawdę ministrowi wielką władzę: dostęp do informacji gromadzonych w sądowych systemach informatycznych i w centralnych bazach danych sądów. Zgodnie z art. 175a par. 4 minister ma uzyskać prawo przetwarzania danych o stronach, uczestnikach postępowań i ich pełnomocnikach. Ma mieć także status administratora danych osobowych. Ale, co ciekawe, prowadzona przez niego baza nie będzie podlegała kontroli generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Szef resortu ma mieć także prawo do archiwizowania akt sądowych, które są prowadzone w systemie informatycznym.
Komentatorzy mają skojarzenia z Orwellem.
– Dyskusja o tym, czy minister może zażądać akt sprawy sądowej, w świetle proponowanych przepisów wydaje się być bezcelowa – uważa Marcin Puźniak, pełnomocnik Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa. Jak tłumaczy, w systemach takich gromadzone są najważniejsze dane o sprawach sądowych, np. orzeczenia, protokoły, wnioski, kompletne dane stron.
– Kolejne zarządzenia resortu sprawiają, że zakres danych wprowadzanych do systemów informatycznych sądów ciągle się zwiększa – dodaje Marcin Puźniak. Ostrzega, że gdy wejdą w życie przepisy forsowane przez resort, minister stanie się de facto Wielkim Bratem polskiego sądownictwa.

Dane wrażliwe

Środowisko nie ma wątpliwości, że nowe kompetencje ministra nie tylko wykraczają poza ramy nadzoru nad sądami, lecz także ingerują w konstytucyjnie chronioną sferę życia prywatnego.
– Wprowadzenie możliwości przetwarzania danych stron postępowania, pełnomocników i innych uczestników postępowań sądowych przekracza kompetencje nadzoru administracyjnego. Po raz pierwszy w historii demokracji dojdzie do sytuacji, kiedy akta sądowe nie będą w posiadaniu sądu, a rządu – alarmuje Monika Krywow, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Ostrzega, że minister – polityk – będzie przetwarzał akta spraw sądowych, będzie miał możliwość identyfikacji uczestników postępowań i ich pełnomocników, i to bez żadnych ograniczeń czy kontroli GIODO. Jej zdaniem to nic innego, jak obejście obecnie obwiązującej ustawy o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 1997 r. nr 133, poz. 883 z późn. zm. – u.o.d.o.), gdyż na jej podstawie tylko sądy w zakresie postępowań sądowych nie były obowiązane do zgłaszania takiej bazy.
– Dzięki tej nowelizacji minister będzie miał też dostęp do danych wrażliwych obywateli, wynikających np. z dokumentów składanych przy wnioskach o zwolnienie od kosztów sądowych: rachunków czy orzeczeń lekarskich – uważa Krywow.
Jej zdaniem nowelizacja stoi w sprzeczności z konstytucją RP. W art. 51 ust. 2 przesądza ona, że władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.
Kluczowe znaczenie ma tu art. 27 ust. 1 u.o.d.o. Ustala on generalny zakaz przetwarzania danych wrażliwych, np. dotyczących stanu zdrowia, życia seksualnego czy skazań. Jest jednak furtka: przetwarzanie tych danych jest dopuszczalne, jeżeli przepis szczególny innej ustawy zezwala na to bez zgody osoby, której one dotyczą, i stwarza pełne gwarancje ich ochrony. I z tej możliwości skorzystano w projekcie. „W świetle art. 51 ust. 2 konstytucji oraz generalnego ustawowego zakazu przetwarzania tzw. danych wrażliwych (...) nie ma dziś możliwości tworzenia racjonalnych i skutecznych rozwiązań teleinformatycznych usprawniających postępowania przed sądem bez jednoczesnego zezwolenia na przetwarzanie danych osobowych w systemach teleinformatycznych” – stwierdza ministerstwo w uzasadnieniu.

Naciski i zabiegi

Sędziowie obawiają się, że zmiany posłużą do dokręcania jeszcze nadzoru nad sądami. I resort przyznaje, że dostęp do sądowych systemów podyktowany jest „koniecznością usprawnienia” nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów.
– O planach resortu świadczy propozycja dania ministrowi uprawnienia do żądania akt spraw prowadzonych przez sędziego w celu ich oceny przed żądaniem podjęcia wobec niego czynności dyscyplinarnych – uważa Monika Krywow.
– Ostatnie naciski i zabiegi ministra, aby dać mu prawo wglądu do każdych akt w każdej chwili, budzą obawy, że jest to zakulisowa próba uzyskania takiej możliwości inną drogą – ocenia Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Etap legislacyjny
Projekt w uzgodnieniach