W niektórych ośrodkach egzaminacyjnych chętnych jest tak mało, że teorię i praktykę można zdawać w dniu zapisu. Przedstawiciele wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego (WORD) oraz szkół jazdy zgodnie przyznają – takiego kryzysu w branży nie było jeszcze nigdy w historii. W efekcie pracę tracą i egzaminatorzy, i instruktorzy. A ośrodki szkolenia imają się wszelkich sposobów, aby przyciągnąć klientów – organizują promocje, dni otwarte i się konsolidują.
Jak opowiada dyrektor katowickiego WORD Roman Bańczyk, na egzamin czeka się teraz nie dłużej niż 2–3 dni. – Trafiają się takie dni, że można jeszcze tego samego dnia zdawać i teorię, i praktykę. W przeszłości na egzamin czekało się tygodniami – przyznaje. Brak chętnych zmusił katowicki ośrodek do szukania oszczędności. – W tym roku sześć osób jest w okresie wypowiedzenia, dwie już odeszły, a kolejnym dwóm skończyły się umowy na czas określony – mówi Bańczyk. Pytany, czy na tym redukcje się zakończą, zachowuje ostrożność: – Sytuacja jest nieprzewidywalna.
Jak wynika z naszych rozmów z przedstawicielami WORD, doszło już nawet do tego, że egzaminatorzy są po cichu namawiani przez kierownictwo ośrodków do tego, aby łagodniejszym okiem patrzyli na zdających, którzy popełniają drobne błędy. Wszystko w trosce o poprawę statystyk zdawalności i lepszy wizerunek. – Poprosiliśmy egzaminatorów, by stawali frontem do klienta. Ci, którzy nie chcieli się dostosować, zostali zwolnieni – mówi nam jeden z dyrektorów WORD. W ostatnią sobotę WORD w Katowicach zorganizował dni otwarte dla potencjalnych kandydatów. Można było zdawać próbny test i spróbować swoich sił na placu manewrowym.
O przetrwanie walczą też ośrodki szkolenia kierowców – w całym kraju jest ich ok. 9 tys. Promocje, jakie organizują, to już codzienność. Jedna z takich szkół zachęca do zapisywania się grupami – sześć osób może przejść kurs za 1099 zł od osoby. „Oszczędzacie łącznie 1200 zł!” – przekonuje szkoła. Dodatkowym wabikiem ma być możliwość rozłożenia płatności na nieoprocentowane raty. – Musimy walczyć o kursantów. W kraju jest nadpodaż szkół jazdy, dlatego padamy jak muchy – przyznaje właściciel jednego z takich ośrodków.
Zdaniem naszych rozmówców przyczyny kryzysu w branży są co najmniej dwie. Pierwsza to coraz bardziej odczuwalny niż demograficzny, który siłą rzeczy powoduje, że kursantów jest mniej niż jeszcze kilka lat temu. Drugi to nagłaśniany przez media problem nowych egzaminów, które obowiązują od stycznia ubiegłego roku. – W ostatnim roku do egzaminów podchodzili chyba tylko ci, którzy naprawdę musieli, albo prawdziwi pasjonaci motoryzacji. Cała reszta wstrzymywała się, mając nadzieję, że egzamin teoretyczny zostanie uproszczony – twierdzi Paweł Tomaszek z sieci szkół Akademia Auto Świat.
Pogrążony w recesji rynek zaczyna się konsolidować. Podobnie jak w branży spożywczej, tak i tu pojawiają się pomysły działania w ramach franczyzy. Akademia Auto Świat chce w ciągu trzech lat pozyskać do współpracy ok. 150 szkół jazdy. Kluczem do sukcesu ma być profesjonalizacja branży. – Ogólnie obowiązująca zasada mówi, że kursantów uczy się tylko po to, aby zdali egzamin. A potem bywa różnie. Zbyt często instruktorami jazdy zostają osoby z przypadku, które przechodzą jedno szkolenie i przez kolejne lata uczą po swojemu. My chcemy sprofesjonalizować ten rynek, podnosić kompetencje instruktorów i szkolić kursantów według ujednoliconych, wysokich standardów – przekonuje Tomaszek. Może zatem w przyszłości kierowców będzie mniej, ale za to będą znacznie lepiej wyszkoleni.