Chuligani popsuli święto wszystkim, a nie tylko sędziemu wydającemu wyrok. Nie można mu więc przypisać osobistych motywów podczas wymierzanie kary.

Wyrok trzech miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności za słowne znieważenie policjanta zaskoczył surowością, ale więcej się mówi o uzasadnieniu decyzji sądu, niż jej treści. Sądzony w trybie przyspieszonym 29-letni Mariusz Z. został skazany za wykrzyczenie w kierunku policjanta „Ty k..., psie je... Ja jestem patriotą, a ty kim jesteś?” i pokazanie obraźliwego gestu (środkowym palcem). Marek Krysztofiuk, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie tłumaczył, że kary grzywny czy ograniczenia wolności w zawieszeniu rodzą wrażenie przyzwolenia na tego typu zachowania.

Osobiste odniesienie to nie osobiste motywy

Jednak pouczając oskarżonego, czym tak naprawdę jest patriotyzm mówił: „W ocenie sądu oskarżony nie tylko zaatakował państwo polskie, ale wszystkich jego obywateli. M.in. sąd, który chciał obchodzić to święto w spokoju”. Od razu pojawiło się pytanie, czy w takim razie sędzia nie kierował się osobistymi pobudkami, wymierzając karę.

- To śmieszne. Jakie to niby osobiste pobudki? Wszyscy obywatele, w tym również sędzia, chcieliby to święto spędzać w spokoju i radości, bez burd, ekscesów i takich historii – dziwi się sędzia Irena Kamińska, prezes stowarzyszenia sędziów Themis.

- To, że sędzia odniósł się do tego osobiście, nie znaczy, że podczas wydania wyroku kierował się osobistymi motywami – dodaje.

Jej zdaniem podnoszenie takich argumentów nie będzie miało też wpływu na powodzenie ewentualnej apelacji od wyroku.

- Sąd wyższej instancji nie orzeka na podstawie ustnego uzasadnienia, tylko na podstawie całokształtu materiału zawartego w aktach sprawy. Nie wydaje mi się, by dobremu wyrokowi mogło zaszkodzić jedno czy dwa słowa z uzasadnienia – przewiduje sędzia.

Inna sprawa, czy sędziowie powinni się w ten sposób uzewnętrzniać w uzasadnieniach. Szefowa stowarzyszenia nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości.

- Najpierw wszyscy mają za złe sędziom, że mówią hermetycznym, prawniczym językiem, który dla przeciętnego odbiorcy jest nieczytelny i pozbawiony jakichkolwiek kontekstów, które byłyby dla społeczeństwa zrozumiałe. Wystarczy, że odejdzie od tego języka i powie coś „ludzkim głosem”, to natychmiast sypią się gromy, że się w uzasadnieniu posunął za daleko.

Wipler nie chce komentować

Czy surowy wyrok wobec uczestnika Marszu Niepodległości jest zapowiedzią zmian w polityce karania za tego typu przestępstwa, pokażą następne wyroki w podobnych sprawach. Niedawno o czynną napaść na policjantów został posądzony poseł Przemysław Wipler, który także był w trakcie zdarzenia pod wypływem alkoholu. Bezpośrednio po incydencie zapowiedział, że nie będzie unikał odpowiedzialności i zrzeknie się immunitetu. Próbowaliśmy się dowiedzieć, czy wobec świeżego, surowego wyroku za słowne znieważenie funkcjonariusza policji podtrzymuje wcześniejszą decyzję. Od dwóch dni jego telefon milczy.

– Poseł nie będzie tego komentował – usłyszeliśmy od jego asystenta.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście postawiła też zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza oraz udział w zbiegowisku 12 osobom. Grozi im za to do 10 lat pozbawienia wolności.

– Wobec jednej osoby został złożony wniosek o tymczasowe aresztowanie, następnych sześć objęto dozorem, a pozostali zostali zwolnieni. Dodatkowo Prokuratura Okręgowa postawiła jednej osobie zarzuty zniszczenia mienia: budki wartowniczej i altanki śmietnikowej. Została ona tymczasowo aresztowana na dwa miesiące – mówi Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Żadna ze spraw prowadzonych przez prokuraturę na razie nie skończyła się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia.

Oprócz tego policja postawiła zarzuty 18 osobom. Jedna osoba usłyszała zarzut podpalenia tęczy (na razie została zwolniona), a wobec pozostałych 17 skierowano wnioski o ukaranie w trybie przyspieszonym. Zapadło dziewięć wyroków, sześć spraw zostało odroczonych (maksymalnie na 14 dni), a dwie zostały zwrócone do policji celem uzupełniania materiałów.