Brak decyzji w sprawie sprawozdania z działalności prokuratury miał wpływ na pracę prokuratury - uważa prokurator generalny Andrzej Seremet. Za nietrafne Seremet uznał niektóre uwagi ministra sprawiedliwości do sprawozdania.

Premier Donald Tusk przyjął sprawozdanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z działalności prokuratury za 2011 r. Kancelaria premiera podała w środę, że premier nie dopatrzył się przesłanek uzasadniających odrzucenie sprawozdania. Tusk liczy na poprawę funkcjonowania prokuratury.

"Nie mogę wymagać, aby ocena pracy prokuratury była wzorowa, bo nie ma takiej instytucji w naszym kraju, która zasługiwałaby na taką ocenę. Generalnie uważam, że jakość pracy prokuratury ulega poprawie" - mówił dziennikarzom Seremet pytany w Sejmie o przyjęcie przez premiera sprawozdania z prac prokuratury w 2011 r.

"Dziś wiem doskonale, że sprawozdanie za 2012 r. będzie trzykrotnie obszerniejsze. Będzie to olbrzymiej wielkości dokument" - powiedział prokurator generalny. Jak podkreślił, "nie czuje żadnego nacisku politycznego ze strony rządu", choć zarazem uznał, że "długotrwały brak decyzji w sprawie sprawozdania miał wpływ na pracę prokuratury". "Dobrze, że sprawozdanie zostało przyjęte" - powiedział Seremet.

Uwagi ministra sprawiedliwości do sprawozdania prokuratury Seremet uważa za nietrafne, np. - jak mówi - "co do braku aktywności w dziedzinie racjonalizacji zatrudnienia". "U nas każdy etat prokuratorski jest oglądany z każdej ze stron. Nietrafne było także wytknięcie prokuraturze braków w informatyzacji jeśli nie przewidziano na to środków" - dodał Seremet.

W czwartek po południu PAP otrzymała z Prokuratury Generalnej obszerne opracowanie, będące odniesieniem do znanych już od pewnego czasu uwag ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

"Nie można zgodzić się z przedstawionym w stanowisku ministra sprawiedliwości zarzutem, że z winy prokuratora generalnego wydłużył się proces nominacji na funkcje w prokuraturach" - podkreślił Seremet w opracowaniu. Jak wskazał, jedynie realizował w tej mierze obowiązujące przepisy, "mając na uwadze konieczność zapewnienia prawidłowego funkcjonowania poszczególnych jednostek". "W 2011 roku prokurator generalny uwzględnił wszystkie wnioski o powołanie do pełnienia wskazanych wyżej funkcji w prokuraturach apelacyjnych i okręgowych, podzielając stanowisko wnioskujących, co do predyspozycji i kompetencji przedstawionych kandydatów" - napisał Seremet.

Według niego zarzucane mu przez MS zwiększenie obsady etatowej w wojskowych jednostkach organizacyjnych prokuratury jest wynikiem błędnego odczytania danych. "Pozostałe uwagi, w szczególności wskazujące na brak przedstawienia kierunku zamierzeń kierownictwa prokuratury w zakresie struktury organizacyjnej i polityki kadrowej w pionie wojskowych jednostek organizacyjnych należy uznać za bezprzedmiotowe w świetle projektowanych zmian do ustawy o prokuraturze przewidujących likwidację struktur prokuratur wojskowych i włączenie dotychczasowych prokuratorów wojskowych w struktury prokuratur powszechnych" - podsumował prokurator generalny.

Zarazem Seremet zapowiedział, że prokuratura weźmie pod uwagę ministerialną sugestię dotyczącą szerszego i szczegółowszego zaprezentowania wydatków związanych z kosztami postępowań prokuratorskich i zakupami materiałów.

Uwagę resortu dotyczącą nieczytelnego podziału kompetencji do prowadzenia postępowań pomiędzy poszczególnymi szczeblami prokuratur Seremet uznał za "kontrowersyjną". "Z jednej bowiem strony, minister dostrzega potrzebę zaangażowania większej liczby prokuratorów z prokuratur okręgowych i apelacyjnych w prowadzenie śledztw, tak aby odciążyć prokuratury rejonowe, z drugiej jednak strony, mnoży przed prokuraturą kolejne zadania o charakterze nadzorczym, takie chociażby jak: badanie spraw długotrwałych i dodatkowe wzmożenie nad nimi nadzoru służbowego, badanie spraw zawieszonych, badanie spraw, w których skierowano subsydiarne akty oskarżenia, badanie spraw zwróconych przez sądy, a także prowadzenie różnych analiz. Te dwa postulaty ministra sprawiedliwości zawarte w ocenie sprawozdania są nie do pogodzenia" - ocenił.