Od przyszłego roku kierowcy karetek, radiowozów, wozów strażackich, a nawet bankowozów będą musieli przejść dodatkowe szkolenia i zdać egzamin. Projekt rozporządzenia regulującego te kwestie powstał właśnie w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.
Do tej pory kierowcy takich pojazdów – z wyjątkiem tych przewożących pieniądze – musieli posiadać zaświadczenie wydane przez pracodawcę, dowódcę ich jednostki wojskowej, policję, wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Mógł je uzyskać każdy, kto miał prawo jazdy, ukończone 21 lat oraz orzeczenie od lekarza o braku przeciwwskazań.
Od 19 stycznia 2013 roku, kiedy rozporządzenie w sprawie kursów dla kierowców pojazdów uprzywilejowanych i pojazdów przewożących wartości pieniężne miałoby wejść w życie, kandydaci będą musieli przechodzić kurs w ośrodkach doskonalenia techniki jazdy stopnia wyższego (ODTJ). Tam mają się uczyć wyprowadzania pojazdu z poślizgu, technik hamowania czy bezpiecznych zakrętów.
Rozporządzenie określa też, co kierowca będzie musiał umieć na egzaminie. Okazuje się jednak, że aby zdać, wystarczy tylko wykazać się jazdą slalomem przodem, po łuku drogi, jazdą przodem po wyznaczonym torze (w przypadku kategorii A, A1 i A2), a posiadacze pozostałych kategorii (B, B1, B+E, C, C1, C1+E, C+E, D, D1+E, D+E) będą jeszcze musieli zaparkować przodem.
– To ma sens tylko, jeśli wszystkie te elementy wykonuje się w ramach jednego toru przeszkód w określonym czasie, a ten nie jest określony. Taki zapis pozostawia egzaminatorom pełną dowolność – uważa Mariusz Stuszewski, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Motorowego Ośrodków Doskonalenia Techniki Jazdy.
Jego zdaniem egzamin powinien być sprawdzeniem tego, czego uczono na kursie, a tam nie chodzi o parkowanie, lecz o opanowanie samochodu w warunkach ekstremalnych.
– Jeszcze istotniejsze jest nauczenie kierowcy, by do sytuacji, z których nie da się wyjść, po prostu nie dopuszczał – podkreśla ekspert.
– O samych kursach przedstawiliśmy z grubsza pozytywną opinię. Nie wiem tylko, czemu wymaga się przeprowadzania ćwiczeń na samochodach bez systemu ABS. Skąd teraz takie samochody wziąć – dziwi się Stuszewski.
Powstaje też pytanie, czy służby będzie stać na sfinansowanie kursów (według szacunków koszty jednego, w zależności od rodzaju samochodu, może wynieść nawet kilka tysięcy złotych) i czy będzie gdzie je przeprowadzać: ODTJ-ów jest bardzo mało i brakuje odpowiednio przeszkolonych instruktorów i egzaminatorów.
Obowiązek szkoleń nie będzie dotyczył tylko tych kierowców, którzy w dniu wejścia w życie aktu wykonawczego już będą mieli uprawnienia.

Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia