Przed Sądem Najwyższym nie można się procesować bez adwokata lub radcy prawnego. Ten przymus gwarantować ma odpowiedni poziom rozpraw. Tyle teoria.
Praktyka pokazuje, że jakość skarg kasacyjnych pozostawia wiele do życzenia.
Dlatego należy ograniczyć krąg pełnomocników, reprezentujących ludzi w takich sprawach; będzie to korzystne przede wszystkim dla samych stron, bo często wadliwe powołanie podstaw środka zaskarżenia uniemożliwia pożądane rozstrzygnięcie sprawy – to jeden z postulatów pierwszego prezesa sądu najwyższego zawarty w informacji o działalności SN w 2011 r. Dziś mają jej wysłuchać posłowie.

Abstrakcyjna koncepcja

Pomysł krytycznie oceniają jednak główni zainteresowani: samorządy radców i adwokatów.
– Mam poważne wątpliwości, czy takie rozwiązanie jest konstytucyjne. W ten sposób dzielilibyśmy adwokatów na lepszych i gorszych – uważa Małgorzata Gruszecka, adwokat z Naczelnej Rady Adwokackiej.
Według niej nie ma potrzeby dzielenia adwokatów na tych, którzy będą występować przed Sądem Najwyższym i pozostałych. Wszyscy, którzy ten zawód wykonują, powinni mieć prawo reprezentowania swych klientów na każdym etapie sprawy.
– Ta propozycja jest stanowczo niepotrzebna – wtóruje Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
Według niego stworzono by w ten sposób elitarną grupę prawników, której członkowie jako jedyni mieliby możliwość podejmowania aktywności zawodowej: swoistych nadradców i nadadwokatów.
– Jest to absolutnie nie do przyjęcia dla dziesiątek tysięcy wysoko wykwalifikowanych radców prawnych i adwokatów – podkreśla prezes KRRP.
Według niego takie rozwiązanie oznaczałoby także nieunikniony wzrost cen za takie usługi oraz utrudniony dostęp obywateli do wymiaru sprawiedliwości. A są to czynniki, które w nowoczesnym, demokratycznym państwie prawa powinny wykluczać z debaty tego typu abstrakcyjne koncepcje.

Sędziowie też się mylą

Rodzi się też pytanie o kryteria dopuszczalności prawników do tej elitarnej grupy.
– Dla przykładu, gdyby przyjęto kryterium doświadczenia np. 50 kasacji, powstałaby swoista kwadratura koła, bo stworzono by grupę, która nigdy przecież nie mogła by zostać powiększona – wytyka Maciej Bobrowicz.
W informacji Sądu Najwyższego czytamy, że „nadal wnoszone są, i to przez fachowych pełnomocników, skargi kasacyjne i kasacje wadliwie sformułowane i uzasadnione, bardzo obszerne, z przypisami oraz cytatami z piśmiennictwa i orzecznictwa, w których zaciera się podstawowy walor środka zaskarżenia, jakim jest konkretność zarzutów i siła argumentów.
Także większość skarg o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia jest niedopuszczalna, wadliwa formalnie lub wnoszona nierozważnie”. I tak przykładowo w sprawach cywilnych w 2011 r. wpłynęło do SN 2617 skarg kasacyjnych, z czego 1699 nie przeszło przedsądu, a 411 zawierało braki.
– Naczelna Rada Adwokacka podjęła decyzję o dodatkowych szkoleniach przed SN, właśnie wsłuchując się w sugestie m.in. pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
Takie szkolenie jest obecnie przygotowywane. Prawo się zmienia i obliguje nas to do ustawicznego doskonalenia zawodowego po to, żeby nie zdarzały nam się błędy i niedociągnięcia. Niemniej wszyscy je popełniamy – tak adwokaci, jak i sędziowie – podkreśla Małgorzata Gruszecka.