Znaki sądowe znikną. Opłaty będziemy uiszczać za pośrednictwem specjalnie utworzonej platformy.
Jak zmienią się opłaty sądowe / DGP
Z 50 do 100 zł wzrośnie opłata od wniosku o stwierdzenie nabycia spadku. Więcej zapłacimy za wydanie odpisu z akt sądowych.
Obecnie opłata wynosi 6 zł za każdą rozpoczętą stronę – po zmianach będzie to 10 zł. Wzrosną także opłaty za ksero dokumentów znajdujących się w aktach sprawy – z 1 zł do 2 zł.
Takie podwyżki szykuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Z drugiej jednak strony obywatel nie będzie już musiał uiszczać opłaty od zażalenia, jeżeli okaże się, że musiał je złożyć, bo sąd popełnił błąd.

Bez znaków

Propozycje zmian znalazły się w projekcie założeń nowelizacji ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.
Resort sprawiedliwości, który jest jego autorem, chce usprawnić system uiszczania opłat sądowych w sprawach cywilnych. A zamierza to osiągnąć m.in. poprzez likwidację znaków sądowych oraz wdrożenie programu elektronicznego sposobu uiszczania opłat sądowych za pośrednictwem Platformy Elektronicznych Płatności.
Jej budowa ma pochłonąć w pierwszym roku 5 mln zł, w drugim 1,2 mln zł. Koszty jej eksploatacji zostały obliczone w latach następnych na milion złotych.
Obecnie strony mogą pokrywać należności z tytułu postępowań cywilnych na trzy sposoby: przelewem na rachunek sądu, bezpośrednio w kasie sądu oraz znakami opłaty sądowej. Po zmianach ta ostatnia możliwość zniknie.
– Dotychczasowe pobieranie opłat w postaci znaków opłat sądowych jest pracochłonne, angażuje nie tylko pracowników sądów obsługujących kasy sądowe, ale także pracowników sekretariatów oraz sędziów, na których spoczywa obowiązek kasowania takich znaków, sprawdzania ich autentyczności, zgodności z deklarowaną sumą wniesionej opłaty i prawidłowości naklejenia na piśmie podlegającym opłacie – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Poza tym resort wskazuje, że z tą formą pobierania opłat sądowych wiążą się także znaczne koszty Skarbu Państwa. Są one związane z wydrukowaniem ich i dystrybucją. Ze wstępnych wyliczeń MS wynika, że państwo zaoszczędzi na likwidacji znaków 30 mln zł.

Opór ekspertów

Plany resortu nie podobają się ekspertom. Obawiają się oni, że takie zamiany mogą stworzyć barierę w dostępie obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
– Musimy pamiętać, że część osób przychodzących do sądów nie korzysta z komputerów i internetu. Są to zazwyczaj osoby starsze. Dla nich uiszczenie opłaty w formie bezgotówkowej może stanowić nie lada problem. Aby pokryć koszty sądowe, będą musiały iść do odpowiedniej instytucji, która to za nich zrobi – wskazuje Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Podkreśla, że jest zwolennikiem informatyzacji w sądownictwie, ale nie widzi przeszkód, aby obok form bezgotówkowych pozostawić znaki sądowe.
Z kolei Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto, wskazuje na to, że ten sposób uiszczania opłat jest bardzo przydatny, jeżeli chodzi o regulowanie drobnych kwot.
Przypomnijmy, że według obecnie obowiązujących przepisów koszty sądowe w znakach skarbowych można pokrywać, o ile ich wysokość nie przekracza 1,5 tys. zł.
– Nie widzę sensu w zmuszaniu stron do uiszczania przelewem każdej, nawet bardzo drobnej opłaty – mówi sędzia Przymusiński.
Podobnie do pomysłu podchodzi PKPP Lewiatan.
– Generowanie przelewów dla kwot 1 – 6 zł zamiast przyklejenia znaku sądowego przysporzy niepotrzebnej pracy zarówno stronom, jak i pracownikom sądów – wskazuje w opinii przesłanej do resortu Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan.
Sędziowie nie zgadzają się z argumentem resortu, jakoby kasowanie znaków sądowych było zbyt pracochłonne.
– Skasowanie znaków pochłania mniej czasu niż sprawdzenie w systemie, czy opłata została dokonana na rachunek sądu – podkreśla sędzia Przymusiński.
Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański, wskazuje, że choć znaki można uznać za przeżytek, to dla wielu nadal są one bardzo wygodne.
– Czy dla wygody państwa w każdej sprawie obywatel musi korzystać z przelewu lub przekazu sądowego? Nie sądzę – mówi mec. Michałowski.
Jednocześnie zwraca jednak uwagę, że ta sprawa jest przegrana już dawno, a korzyści tych, którzy chętnie ze znaczków nadal by korzystali, są bez znaczenia dla biurokratów.
– Tak więc chyba już czas, co prawda z żalem, ale jednak znaki sądowe pożegnać – puentuje Andrzej Michałowski.



Więcej za ksero

Zmiany dotyczą nie tylko sposobu uiszczania opłat, ale także ich wysokości. Niestety, w większości przypadków doprowadzą one do podwyższenia pokrywanych przez strony należności z tytułu postępowań cywilnych. I tak z 50 zł do 100 zł wzrośnie opłata od złożenia wniosku o stwierdzenie nabycia spadku.
– Trzeba zastanowić się, czemu ma służyć taka zmiana. Jeżeli jej celem jest zrównanie opłaty, jaką ponosi się, załatwiając sprawę spadkową przed notariuszem, a tym samym skłonienie obywatela do wizyty u rejenta zamiast w sądzie, to jestem za dokonaniem takiej zmiany – mówi Waldemar Żurek.
Od 2009 r. poświadczyć dziedziczenie można także u notariusza. Tyle że jest to droższe od postępowania przed sądem, gdyż notariusz pobiera 50 zł za sporządzenie aktu poświadczenia dziedziczenia oraz 100 zł za sporządzenie protokołu dziedziczenia.
To jednak nie koniec podwyżek. Wzrosną również opłaty za wydanie odpisu, wyciągu, wypisu z akt sprawy (z 6 do 10 zł za każdą stronę), a także za ksero dokumentu znajdującego się w aktach (z 1 do 2 zł za każdą stronę). Zmiany krytykują eksperci, którzy podkreślają, że może to doprowadzić do powstania nowej grupy wykluczonych obywateli.
– Wśród petentów oczywiście są tacy, którzy nie będą musieli ponosić takich kosztów. To osoby obeznane z nowinkami technicznymi, które nie potrzebują pobierać wyciągów czy też odpisów z akt sądowych. Oni po prostu sfotografują sobie interesujące ich dokumenty podczas przeglądania akt w budynku sądu – mówi Waldemar Żurek.
Zwraca jednak uwagę na to, że część osób nie potrafi korzystać z urządzeń pozwalających utrwalać dokumenty czy też w ogóle ich nie ma.
– Czy należy je za to karać i nakładać na nie jeszcze wyższe opłaty? – pyta sędzia. Dlatego też zdaniem ekspertów ww. opłaty powinny pozostać na obecnym poziomie.
Resort wskazuje, że podwyżka jest konieczna, aby zrekompensować wzrost kosztów przesyłek sądowych, w tym wzywających do dokonania stosownych opłat.
Zdaniem PKPP Lewiatan to uzasadnienie nie jest trafne.
– Wzrost opłaty sądowej jest nieproporcjonalny do wzrostu kosztów korespondencji sądowej. Zwrócić należy uwagę, że odpisy z akt często są wydawane stronom bezpośrednio w sekretariatach sądów – bez konieczności wysyłania ich przesyłką pocztową – wskazuje Henryka Bochniarz.
Więcej zapłacimy również za wniosek o ustanowienie służebności drogi koniecznej lub służebności przesyłu. I tutaj podwyżka jest znaczna, bo wynosi aż 400 proc. Obecnie bowiem opłata sądowa w takich sprawach to 40 zł, natomiast po zmianach będzie ona wynosić 200 zł.
Ponadto resort chce z 40 zł do 100 zł podnieść opłatę m.in. od zażalenia o wyłączenie sędziego lub ławnika, skazania na grzywnę strony, świadka biegłego, tłumacza lub innej osoby. Celem, jaki resort chce w ten sposób osiągnąć, ma być ograniczenie postępowań incydentalnych wszczynanych złożeniem bezzasadnych wniosków pozbawionych podstaw faktycznych. Ten argument nie wszystkim jednak się podoba.
– Prawo do sądu jest jednym z podstawowych praw obywatelskich. Nie wolno go ograniczać przez windowanie opłat za pozwy czy odpisy z akt – wskazuje Andrzej Michałowski.
I przypomina, że są przecież w Europie kraje, w których obywatele nie ponoszą praktycznie wstępnych kosztów wytoczenia powództwa, a pokrywają koszty procesu po jego zakończeniu.
– Jest to model obecnie nie do zastosowania w Polsce, ale przykład wskazuje kierunek rozwoju wymiaru sprawiedliwości jako organizacji służącej obywatelom, a nie jako perpetuum mobile dla samego siebie – komentuje mec. Michałowski.

Bez opłat

Ale są i dobre wiadomości. MS chce np. znieść opłatę od zażalenia. Nie będzie ona pobierana, jeżeli sąd uzna, że jest ono oczywiście zasadne. Chodzi tutaj m.in. o zażalenia na postanowienia, których przedmiotem jest zwrot pozwu, odmowa zwolnienia od kosztów sądowych czy zawieszenie postępowania.
Natomiast w sytuacji gdy opłata zostanie pobrana, a sąd uwzględni zażalenie, będzie ona zwracana.
– Ma to na celu przeciwdziałanie powiększaniu kosztów sądowych wywołanych oczywistymi błędami sądu i obciążaniu nimi stron – podkreślono w uzasadnieniu projektu.
Opłaty nie będą pobierane również od pozwu o wydanie nieruchomości, ustalenie prawa własności, uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym oraz o odszkodowanie, o ile będą je składały osoby, które zostały wywłasczone przez władze PRL.

Etap legislacyjny
Projekt założeń