Czy będąc bohaterem artykułu prasowego, negatywnym albo pozytywnym, za naszą wiedzą lub bez, możemy sobie zażyczyć, żeby z tego artykułu usunięto nasze dane osobowe, „bo RODO”? Uwaga, spoiler – raczej nie. Ale po kolei.
Sprawę opisał Sławomir Wikariak w DGP z 6 października 2020 r. – pewien pełnomocnik został sfotografowany w sądzie w związku ze sprawą, w której występował. Następnie to zdjęcie zostało wykorzystane przez pewną gazetę jako ilustracja artykułu dotyczącego tej właśnie sprawy. I w tej sytuacji bohater zdjęcia zażądał „usunięcia wizerunku w formie cyfrowej i papierowej ze wszystkich zasobów” wydawcy gazety. Wydawca odmówił, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nie uwzględnił skargi, sprawa trafiła więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
W tej sprawie jak w soczewce widać jeden z fundamentalnych problemów, przed którym stanęli twórcy RODO. Jest to problem wyważenia i pogodzenia dwóch sprzecznych wartości: prawa do ochrony danych osobowych (i szerzej, prywatności) oraz wolności wypowiedzi i informacji. Prasa (i szerzej, media), pisząc o kimś konkretnym, musi podać jego dane osobowe, czyli imię, nazwisko, wizerunek, czasem wiek, zawód itp. Bez wątpienia w ten sposób ingeruje się w prawo do ochrony danych osobowych – i któremu z tych praw dać pierwszeństwo?
Artykuł 85 RODO zobowiązuje państwa członkowskie do przyjęcia przepisów pozwalających pogodzić prawo do ochrony danych osobowych z wolnością wypowiedzi i informacji i Polska takie przepisy przyjęła. Mam tutaj na myśli art. 2 ustawy o ochronie danych osobowych, który wyłącza stosowanie niektórych przepisów RODO do „działalności polegającej na redagowaniu, przygotowywaniu, tworzeniu lub publikowaniu materiałów prasowych”. Ale wśród tych przepisów nie ma art. 17 RODO, czyli tzw. prawa do bycia zapomnianym – czyli może jednak można „zniknąć” nasze dane osobowe z artykułu prasowego? I tutaj dochodzimy do uzasadnienia wyroku WSA, które mimo tego, że towarzyszy ze wszech miar słusznemu rozstrzygnięciu, to jednak wydaje się nieco odbiegać od zasadniczej kwestii, jaką pozostaje wyważenie sprzecznych wartości.
Sąd słusznie zauważa, że art. 17 RODO nie został wyłączony w stosunku do prasy. Od razu jednak przywołuje także art. 17 ust. 3 pkt a) RODO, zgodnie z którym prawo do bycia zapomnianym nie znajduje zastosowania, jeżeli przetwarzanie danych jest niezbędne do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji. Co jednak nieco rozczarowujące, w dalszej części uzasadnienia brak jakichkolwiek rozważań w kontekście tej niezbędności właśnie – zamiast tego i sąd, i wcześniej prezes UODO uciekają się do swoistego fortelu. Twierdzą mianowicie, że skoro w sprawie zarzucono gazecie przetwarzanie danych osobowych niezgodnie z prawem w rozumieniu art. 17 ust. 1 pkt d) RODO, to prezes UODO nie może tego naruszenia badać, ponieważ pojęcie „z naruszeniem prawa” oznacza sytuację, gdy administrator nie dysponuje żadną tzw. podstawą przetwarzania danych, a konieczność legitymowania się nimi przez prasę została wyłączona na podstawie klauzuli prasowej. Piękne, prawda? „Nie zbadamy, czy masz rację, bo nie możemy tego badać”. Stąd wniosek sformułowany przez sąd, że prezes UODO postąpił słusznie, nie uwzględniając wniosku o nakazanie usunięcia danych.
Co w tej sprawie cieszy, to jednoznaczne przesądzenie w prawomocnym orzeczeniu, że prasa nie musi legitymować się żadną z podstaw przetwarzania danych osobowych w rozumieniu przepisów RODO. To znaczy, że ocena tego, czy prasa może podać w materiale prasowym dane osobowe konkretnych osób, nie może być dokonywana na podstawie przepisów RODO. Są od tego przepisy o ochronie dóbr osobistych i postępowanie cywilne, a nie administracyjne. Wydawcy nie grożą też wysokie kary nakładane przez prezesa UODO. Do bardzo ciekawych wniosków prowadzi natomiast analiza następującego fragmentu uzasadnienia wyroku: usunięcie danych „będzie musiało nastąpić jedynie wtedy, gdy w ten czy inny sposób odpadną wszystkie powody, dla których zasadna była publikacja danej informacji, a będzie tak wówczas, gdy od początku wiadomość była nieprawdziwa”.
Przypadków, w których – także wobec prasy – można skorzystać z prawa do bycia zapomnianym, jest sześć. Z uwagi na klauzulę prasową i brak konieczności legitymowania się przez prasę podstawą przetwarzania danych z tych sześciu zostaną nam cztery. Z tych czterech w sposób sensowny do prasy można próbować zastosować dwa: będzie można żądać usunięcia danych, gdy dane osobowe nie są już niezbędne do celów, w których zostały zebrane, albo gdy dane osobowe były przetwarzane niezgodnie z prawem. Ale nawet jeżeli zostaną spełnione przesłanki żądania usunięcia danych, usunięcia można odmówić, gdy publikacja danych jest niezbędna dla korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji.
Kwestia prawdziwości danych osobowych, którą przywołuje sąd, będzie miała znaczenie tylko w jednym przypadku – otóż wobec prasy nie wyłączono w klauzuli prasowej prawa do sprostowania danych. Podając w artykule błędne dane i odmawiając ich poprawienia, prasa naraża się więc na to, że w stosunku do niej zostanie wykonane prawo do bycia zapomnianym. Ale typowe sytuacje będą jednak inne – przykładowo, dziennikarz śledczy w materiale o polityku opisuje interesy jego syna, twierdząc, że ten wykorzystuje stanowisko ojca. Syn twierdzi, że jego biznes nie ma żadnego związku z ojcem, a więc jego dane nie są niezbędne do celów, w których zostały zebrane i żąda ich usunięcia. Usunięcia danych można z powodzeniem odmówić, powołując się na niezbędność przetwarzania danych do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji i to bez weryfikacji na tym etapie prawdziwości informacji. W tym przypadku z powodu roli odgrywanej przez daną osobę w życiu publicznym ingerencja w jej prawa podstawowe jest uzasadniona interesem nadrzędnym (tak TSUE w wyroku z 13 maja 2014 w spr. Google Spain, w której oceniano zasadność żądania usunięcia danych przez operatora wyszukiwarki internetowej). Nie zmienia to możliwości dochodzenia ochrony praw w postępowaniu cywilnym, czy nawet na drodze karnej – ale nie w postępowaniu administracyjnym przed prezesem UODO.
Czy więc ograniczając możliwość skutecznego żądania usunięcia danych wyłącznie do przypadków naruszenia zasady prawidłowości danych, sąd dokonuje w ten sposób niezwykle szerokiej interpretacji niezbędności przetwarzania danych do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji? Inne wnioski – wobec kategorycznego brzmienia art. 17 RODO – wydają się nieuzasadnione. Z drugiej strony, nawet naruszenie zasady prawidłowości danych, ale uzasadnione korzystaniem z prawa do wolności wypowiedzi i informacji, nie będzie stanowiło podstawy do skutecznego żądania usunięcia danych. Wydaje się więc, że prawo do bycia zapomnianym może być wykonywane w stosunku do prasy w jeszcze węższym zakresie, niż to wynika z analizowanego orzeczenia.
Co w tej sprawie cieszy, to jednoznaczne przesądzenie w prawomocnym orzeczeniu, że prasa nie musi legitymować się żadną z podstaw przetwarzania danych osobowych w rozumieniu przepisów RODO