Tajemnica obrończa ma służyć ochronie komunikacji obrońcy z klientem, a nie ułatwieniu niekontrolowanego kontaktu osadzonego z rodziną.
Na jednej z grup dyskusyjnych dla adwokatów pojawił się niedawno ciekawy kazus. Pewien adwokat obrońca otrzymał od swojego tymczasowo aresztowanego klienta przesyłkę na adres kancelarii. Były w niej listy do rodziny klienta. Oczywiście mogła być to tylko pomyłka osadzonego, ale istnieje też możliwość, że była to celowa próba obejścia cenzury.
Zgodnie bowiem z art. 217a kodeksu karnego wykonawczego korespondencja tymczasowo aresztowanego podlega zatrzymaniu, nadzorowi bądź cenzurze prowadzonej przez organ, do którego dyspozycji tymczasowo aresztowany pozostaje (sąd lub prokurator), chyba że organ ten postanowi inaczej. Nie dotyczy to jednak korespondencji z obrońcą, co rodzi pokusę do tego typu „pomyłek”.
Radosław Baszuk, adwokat specjalizujący się w sprawach karnych, tłumaczy, że rolą obrońcy jest reprezentowanie klienta wobec organów ścigania i sądów, nie zaś ułatwianie funkcjonowania w warunkach pozbawienia wolności, a już na pewno nie pomoc w obchodzeniu rygorów związanych z tymczasowym aresztowaniem, np. cenzury korespondencji niebędącej wymianą listów z obrońcą.
Mecenas Baszuk podkreśla, że przekazanie takiej korespondencji rodzinie aresztowanego stanowiłoby naruszenie przez adwokata prawa i zasad etyki zawodowej. Z drugiej strony obrońca nie może podejmować żadnych czynności na niekorzyść klienta, a zatem przesłanie jej organowi, do którego dyspozycji klient pozostaje, także nie wchodzi w grę. Co więc powinien zrobić pełnomocnik w takiej sytuacji?
– Dla mnie sytuacja jest prosta deontologicznie. Tajemnica korespondencji służy ochronie informacji wymienianych między adwokatem a klientem w jego sprawie karnej. Tylko i aż temu ‒ tłumaczy Bartosz Tiutiunik, adwokat specjalizujący się w sprawach karnych.
– Jeśli trafiłaby do mnie korespondencja kierowana przez klienta do kogoś innego, odesłałbym ją do niego z informacją, że traktuję to za omyłkę z jego strony, a jeśli nie jest to omyłka, to nie jest moją rolą pośrednictwo w przekazywaniu jego korespondencji. Ani nie chcę, ani nie będę tego robił. Takie postawienie klientowi jasnych granic pomocy adwokackiej działa – podkreśla ekspert.
Takie działanie wydaje się istotnie najbezpieczniejsze i najbardziej logiczne. Jednak w toku dyskusji pojawiały się również inne propozycje. Sugerowano, aby taką korespondencję zostawić w aktach we własnej kancelarii. Gdyby bowiem sprawa wyszła na jaw i adwokat zostałby oskarżony o przekazanie nieocenzurowanej korespondencji, to posiadając ją, mógłby wykazać, że jej nikomu nie przekazał.
Radosław Baszuk nie widzi powodu, by korespondencję taką przechowywać w aktach. – Przy osobistym kontakcie z klientem zwróciłbym mu ją, informując, że nie świadczę tego rodzaju usług. Gdyby sytuacja się powtórzyła, rozważyłbym wypowiedzenie obrony – tłumaczy. Nie widzi przeszkód, by na prośbę aresztowanego klienta przekazać jego bliskim ustne informacje dotyczące sfery życia prywatnego. – Warunkiem jest mój brak wątpliwości, że treść informacji nie zawiera ukrytych znaczeń – podkreśla.
Adwokaci zwracali uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Takie działanie klienta, szczególnie w przypadku przestępczości zorganizowanej, może być próbą znalezienia haka na własnego obrońcę w celu np. wykorzystywania do noszenia grypsów. Dlatego przekazanie korespondencji wskazanym w niej adresatom może rodzić dla pełnomocnika poważne konsekwencje.