Pięć. Raptem tyle postanowień o zastosowaniu zarządu przymusowego wydali prokuratorzy w ciągu 3,5 roku obowiązywania przepisów.
Dane te przekazała DGP Prokuratura Krajowa. Do tej pory zarówno przedsiębiorcy, jak i eksperci bazowali na przypuszczeniach.
Gdy w 2017 r. wprowadzano przepisy pozwalające na przekazywanie prokuratorom, za zgodą sądu, zarządzania przedsiębiorstwami doradcom restrukturyzacyjnym, organizacje biznesu wieściły ogrom upadłości oraz politycznie ukierunkowane postępowania. Mówiono, że setki, a być może nawet tysiące firm uczciwych przedsiębiorców zostaną odebrane, a po uniewinnieniu menedżerów nie zostanie kamień na kamieniu.
Obawy okazały się na wyrost. Obowiązujący od 27 kwietnia 2017 r. art. 292a kodeksu postępowania karnego (dodany nowelizacją – Dz.U. z 2017 r. poz. 768) został użyty pięciokrotnie.
DGP
– Nie jest to często stosowany środek przymusu z uwagi na jego niezwykle złożony charakter i cywilistyczny rodowód. Dużo łatwiej prokuratorowi zablokować rachunek bankowy niż przeprowadzać całą procedurę ustanowienia zarządu przymusowego – zauważa dr Piotr Karlik, adwokat w kancelarii Filipiak Babicz Legal.

Szczególna ostrożność

Procedurę ustanawiania zarządu przymusowego wprowadzano wraz z konfiskatą rozszerzoną. Uznano, że są przypadki, w których jeszcze przed sądowym wyrokiem co do przestępczej działalności przedsiębiorcy trzeba odebrać mu kierowanie biznesem. Zgodnie z przyjętym rozwiązaniem postanowienie o ustanowieniu zarządcy wydaje prokurator. To jednak podlega zatwierdzeniu sądu. Sam zarząd zaś sprawuje fachowiec – doradca restrukturyzacyjny, a nie np. pracownik prokuratury.
Ministerstwo Sprawiedliwości, gdy uchwalano przepisy, zwracało na to szczególną uwagę. Podkreślano, że prokuratura nie będzie mogła samodzielnie nic zrobić na dłuższą metę, gdyż każdorazowo będzie podlegała sądowemu nadzorowi. Poza tym przedsiębiorstwo trafi w ręce osoby profesjonalnie zajmującej się zarządem np. firm w restrukturyzacji lub upadłości.
Organizacje biznesu, wspierane m.in. przez rzecznika praw obywatelskich, spodziewały się jednak najgorszego. W wielu informacjach prasowych oraz wypowiedziach medialnych przedsiębiorcy przekonywali, że zacznie się odbieranie firm niewinnym osobom. A potem, gdy już ktoś oczyści się z zarzutów, co prawda z powrotem dostanie swój biznes, ale często w pogorszonym stanie.
– Obawy te można było zrozumieć, gdyż zarząd przymusowy stanowi potencjalnie bardzo poważny i daleko ingerujący w prawo własności i prawo swobody działalności gospodarczej instrument prawny, który powinien być używany ze szczególną ostrożnością. Może on bowiem doprowadzić do faktycznego zakończenia działalności przedsiębiorcy – przyznaje dr Jan Sobiech, adiunkt na Uczelni Łazarskiego.
Jak jednak podkreśla, statystyki, które otrzymał z prokuratury, świadczą o tym, że śledczy zdają sobie z tego sprawę i o nadużywaniu tego instrumentu nie ma mowy.
– Trzeba pamiętać, że przepisy kodeksu postępowania karnego nakładają obowiązek zatwierdzenia przez sąd postanowienia prokuratora w ciągu siedmiu dni od jego wydania. Istnieje więc w tym zakresie realna kontrola sądowa, nie można więc mówić o arbitralności działania prokuratury, której celem ma być tylko ślepa represja w stosunku do przedsiębiorców – zaznacza dr Sobiech.

Środek ostateczny

Temat zarządu przymusowego odżył w ostatnich dniach za sprawą projektu nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. W największym skrócie nowe rozwiązania mają przewidywać kary do 30 mln zł dla podmiotów zbiorowych (głównie spółek) będących dużymi przedsiębiorcami za czyny niedozwolone menedżerów organów tychże podmiotów, a także zwykłych pracowników. W toku postępowania będzie można zastosować zabezpieczenie. I tym najdalej idącym będzie zarząd przymusowy.
– Trudno przecież sobie wyobrazić, by menedżer podejrzewany o ustawianie przetargów przez wręczanie łapówek dalej mógł kierować firmą. Nie można też dopuścić do sytuacji, w której restauracja będąca w praktyce pralnią pieniędzy dalej będzie je prała aż do czasu wydania prawomocnego wyroku sądu – tłumaczył na łamach DGP prof. Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Organizacje biznesu uważają jednak, że rozszerzenie możliwości z art. 292a kodeksu postępowania karnego z konfiskaty rozszerzonej także na postępowania dotyczące odpowiedzialności podmiotu zbiorowego to otwarcie drogi do decydowania o sposobie prowadzenia biznesu przez prokuratorów.
Obawy w zasadzie są takie jak w 2017 r.: przedsiębiorcy boją się zbyt częstego stosowania zarządu przymusowego, a także braku wiedzy prokuratorów co do tego, kiedy będzie on niezbędny. Jeden z przedsiębiorców przekonuje nas, że skoro od 2017 r. przy konfiskacie rozszerzonej nie stosowano często zarządu przymusowego, to teraz można w ogóle z niego zrezygnować w kontekście odpowiedzialności podmiotów zbiorowych – strata dla prokuratury będzie niewielka.
– W założeniu ma być to środek ostateczny, stosowany jedynie wtedy, gdy inne nie wystarczą. I jeśli w praktyce faktycznie w ten sposób będzie używany i miarkowany, to nie powinno to budzić większych obaw. Inną sprawą pozostaje jakość zarządu, bo sam fakt jego wykonywania przez licencjonowanego doradcę restrukturyzacyjnego nie oznacza automatycznie prawidłowej rękojmi jego wykonywania – uważa dr Jan Sobiech.
Etap legislacyjny
Projekt czeka na wpis do wykazu prac legislacyjnych