Przez długie miesiące eksperci zarzucali, że komisja ds. pedofilii jest martwym ciałem, bo nikt nie powołuje jej członków. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki powołał swojego przedstawiciela w gremium już po kilku dniach. Tylko nie od wejścia w życie ustawy, lecz od zmiany przepisów, dzięki której wskazana przez niego osoba spełnia wymogi formalne.
Przypomnijmy. Ustawa o Państwowej Komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 (Dz.U. z 2019 r. poz. 1820 ze zm.) weszła w życie 26 września 2019 r. Była to odpowiedź na pierwszy film braci Sekielskich o problemie pedofilii w kościele. Przy czym niezależna komisja miała badać przypadki zaniedbania ścigania tego typu przestępstw nie tylko wśród kleru, ale en masse.
Pierwotnie, aby wejść w jej skład, trzeba było mieć wykształcenie prawnicze lub psychologiczne. Jednak podczas prac nad tzw. tarczą 3.0. poseł PiS Andrzej Kosztowniak złożył poprawkę zmieniającą ustawę o komisji ds. pedofili, która znacznie rozszerzała katalog potencjalnych członków gremium.
Dzięki nowelizacji mogą to być także osoby z wyższym wykształceniem pedagogicznym, wykładowcy akademiccy i ludzie z tytułami naukowymi (wszelkich specjalizacji), a także posiadacze orderów i odznaczeń państwowych. Co więcej, wystarczy, że kandydat na członka komisji spełnia tylko jedną z przesłanek, co oznacza, że może to być ktoś bez wykształcenia, ale za to z orderem. Kiedy miesiąc temu pisaliśmy o tym na łamach DGP, poseł Kosztowniak zapewniał, że poprawka nie była napisana pod konkretną osobę (wczoraj, mimo naszych licznych prób, już nie odbierał od nas telefonu).
Wszystko wskazuje jednak na to, że najprawdopodobniej było inaczej. Już 21 maja br., a więc kilka dni po wejściu w życie nowych regulacji, premier powołał na członka komisji Elżbietę Malicką, która wedle zapewnień KPRM „zawodowo przez wiele lat była związana ze służbą zdrowia”, a także pracowała w oświacie, lecz z wykształcenia jest chemikiem. Została za to odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”. I choć nie można jej odmówić pięknej opozycyjnej karty, to nie sposób nie zauważyć, że bez zmiany przepisów jej powołanie byłoby niemożliwe, a premier miał wcześniej wiele miesięcy na wskazanie swojego przedstawiciela i nie zrobił tego.
Zapytaliśmy o te nadzwyczajne koincydencje rzecznika rządu. – Przedmiotowa zmiana została wprowadzona poprawką poselską na etapie procedowania projektu ustawy w Sejmie, nie poprawką rządową. Dlatego w sprawie dodatkowych pytań prosimy o kontakt z jej autorami – odpowiedziało nam Centrum Informacyjne Rządu.
Z łagodniejszych wymogów chce też skorzystać Krajowa Rada Prokuratorów przy Prokuraturze Generalnej, która zgłosiła Sejmowi Barbarę Chrobak. Ona również spełnia wymogi ustawowe tylko dzięki posiadaniu państwowego odznaczenia.
– Poluzowanie kryteriów dla kandydatów do komisji to nie jest dobry kierunek. Okazało się, że z tych obniżonych wymogów skorzystali wyłącznie kandydaci strony rządowej. To nie jest dobry sygnał na przyszłość – mówi Kamila Gasiuk-Pichowicz z Koalicji Obywatelskiej. – Obecny rząd walki z pedofilią zdaje się nie traktować poważnie. Temat wraca tylko, gdy zbliżają się wybory, albo gdy bracia Sekielscy wypuszczają kolejny film. I to jest dzisiaj największy problem. Nawet sam skład komisji – choć kandydaci są już znani, to będzie głosowany dopiero w lipcu! Dlaczego? Po co ta zwłoka? – pyta posłanka Gasiuk-Pichowicz. – Dla dobra polskich dzieci pozostaje mieć tylko nadzieję, że ta komisja rzeczywiście nie tylko w końcu powstanie, ale że będzie też realnie działać, choć obecny rząd zdaje się robić wszystko, by opóźnić jej powstanie – dodaje.
Z kolei prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę, że prawodawca rozszerzył kryteria formalne, jakie musi spełniać członek komisji, bez podawania jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia.
– W dodatku określił wymogi w taki sposób, że nie mają one bezpośredniego związku z przedmiotem działania tego ciała. Patrząc na konsekwencje wejścia w życie poprawki, jaką było powołanie osoby, która nie spełniała poprzednich wymogów, widać wyraźnie, że od początku taki mógł być cel tej zmiany przepisów. To przykład tego, jak nie powinno się tworzyć prawa – mówi prof. Zaleśny. I zaznacza, że ustawodawca od początku powinien przewidzieć, jaki efekt chce osiągnąć, określając cechy i kompetencje, jakie powinien spełniać członek danego organu, a nie zmieniać je doraźnie, pod wpływem jakichś bieżących wydarzeń.
– Określanie wymogów, jakie muszą spełniać osoby pełniące poszczególne funkcje, powinno prowadzić do wyboru osób według klucza kompetencji. Wymogi te nie powinny być konstruowane pod konkretną osobę – dodaje prof. Zaleśny.