Szpital musi prowadzić terapię i rehabilitację chorego możliwie najlepszymi metodami, a gdy są one w nim niedostępne, powinien rzetelnie i w sposób zrozumiały poinformować pacjenta lub jego rodzinę. Zaniedbania powodują konieczność zapłaty zadośćuczynienia dla chorego – orzekł Sąd Najwyższy.
Źródłem sprawy było tragiczne wydarzenie podczas biegu sylwestrowego w Krakowie w 2004 r. Jeden z jego uczestników, 15-letni wówczas Krzysztof G., zasłabł po dobiegnięciu do mety. W szpitalu okazało się, że doznał ciężkiego udaru mózgu, czego efektem było porażenie znacznej części ciała i afazja (utrata mowy i zdolności ruchu). Mimo wdrożenia przez szpital specjalistycznego leczenia i rehabilitacji rodzina chłopca pozwała Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, gdzie był leczony.
Żądała 400 tys. zł za – jak to określono w pozwie – nienależyte leczenie i rehabilitację (zarzucono zbyt późną i niedostatecznie szybką diagnostykę oraz błędy w leczeniu i rehabilitacji) oraz 300 tys. zł z tytułu naruszenia praw pacjenta. W tym drugim przypadku zarzuty dotyczyły przede wszystkim kwestii niedostatecznej – zdaniem pozywających – rehabilitacji neurologicznej i braku należytego poinformowania rodziny pacjenta o tym, że szpital nie jest w stanie przeprowadzić rehabilitacji w możliwie najlepszy dla chorego sposób.
Podnoszono też kwestię niedostarczenia w odpowiednim czasie dokumentacji medycznej i przedstawiania sposobu i efektów terapii w taki sposób, że bliscy pacjenta – niepełnoletniego i niemogącego się już porozumieć z otoczeniem – nie byli w stanie we właściwy sposób ocenić, czy leczenie i rehabilitacja są prowadzone w należyty sposób. Rodzice podnosili, że ich syn uzyskał od szpitala świadczenie niezgodne z aktualną wiedzą medyczną.
Sąd I instancji uwzględnił częściowo te zarzuty, zasądzając na rzecz chorego 55 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd II instancji uwzględnił jednak apelację szpitala i zmienił wyrok, oddalając w całości roszczenia i uznając, że leczenie i rehabilitacja były prowadzone zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej i uwzględniały aktualną wiedzę medyczną. Sąd wskazał, że opinia biegłego z zakresu rehabilitacji neurologicznej nie powinna być brana pod uwagę, gdyż jest niejasno sformułowana i sprawia wrażenie niekompletnej.
Ten wyrok uchylił Sąd Najwyższy, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy. Zakwestionował m.in. negatywną ocenę istotnej dla sprawy ekspertyzy.
– Do takiej dyskredytacji opinii specjalisty nie powinno dojść. Jeżeli sąd uznaje, że nie jest ona do końca precyzyjna, albo ma inne wątpliwości, powinien uzyskać opinię uzupełniającą. Tu zaś sąd uznał, że wie lepiej. Tak nie powinno się procedować – podkreśliła sędzia Anna Kozłowska.
SN wskazał też na ważną kwestię dotykającą uprawnień pacjenta – prawa do informacji medycznej.
– Trzeba przypomnieć, że prawo pacjenta lub jego bliskich do uzyskania informacji o stanie zdrowia jest też uprawnieniem do uzyskania rzetelnej, sformułowanej jasno i w zrozumiały dla odbiorcy sposób informacji medycznej. Jej źródłem są lekarze. A elementem tej informacji jest też dokumentacja medyczna, która powinna być należycie prowadzona. Kwestia dostępu do niej też nie została dokładnie wyjaśniona przez sąd – powiedziała sędzia Kozłowska.
To wszystko powoduje, że sąd apelacyjny będzie musiał ponownie zająć się sprawą i – czego nie wykluczył SN – być może konieczne będzie zasądzenie określonej kwoty zadośćuczynienia, jeżeli okaże się, że jednak szpital nie przeprowadził rehabilitacji w najlepszy możliwy sposób i zaniedbał właściwego przekazywania informacji medycznej.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2020 r., sygn. akt III CSK 264/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia