Czas skończyć z narracją, że w tym całym sporze sędziowie walczą o swój status, że są niechętni zmianom i występują przeciw władzy; jest to całkowita nieprawda - zaznaczyła w wydanym w poniedziałek oświadczeniu I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.

Oświadczenie prezes Gersdorf zamieszczone na stronie SN jest odpowiedzią sformułowaną w związku z wypowiedziami prezydenta Andrzeja Dudy udzielonymi w niedzielę dla TVP.

"Chcę wyraźnie podkreślić, że dzisiejszy głos sędziów wynika z poczucia odpowiedzialności o los jednostki i jej dobro. O to, aby każda sprawa była sądzona nie przez konkretnych sędziów, ale przez niezawisły i bezstronny sąd" - podkreśliła Gersdorf.

Jak wskazała, obecna sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby m.in. "nie doszło do niezgodnego z konstytucją wygaszenia kadencji członków" poprzedniej KRS oraz powołania w ich miejsce przez Sejm nowych członków. Jak podkreśliła, "żaden sąd w Polsce, ani I prezes SN nie odbiera Prezydentowi RP prawa do wykonywania prerogatywy w zakresie powoływania sędziów, żaden sąd w Polsce, ani I prezes SN nie kwestionuje też roli i znaczenia Prezydenta RP w procesie nominowania sędziów".

"Problem sprowadza się wyłącznie do tego, że zgodnie z art. 179 Konstytucji RP powołanie przez Prezydenta RP następuje na wniosek KRS. Każdy obywatel w Polsce wie, że nie chodzi o jakikolwiek wniosek, ale taki wniosek, który został złożony przez podmiot do tego uprawniony, którego skład oraz sposób działania jest zgodny z konstytucją" - wywodzi Gersdorf. Jak dodała "tylko tyle i aż tyle, chciałoby się dodać".

Ponadto I prezes SN podkreśliła, że "nikomu w Polsce nie trzeba tłumaczyć, że wyroki sądowe się wykonuje, a zwłaszcza takie, które dotyczą realizacji konstytucyjnego prawa dostępu do informacji publicznej". Wskazała w tym kontekście na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z czerwca br. nakazujący Kancelarii Sejmu ujawnienie list poparcia dla kandydatów na członków KRS.

"Nie byłoby również dzisiejszej sytuacji, gdyby Prezydent RP - wbrew postanowieniom zabezpieczającym wydanym przez NSA - nie powołał sędziów do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym" - wskazała Gersdorf.

Prezes Gersdorf zaznaczyła także, iż sytuacji obecnej nie byłoby, gdyby prezydent "pod osłoną nocy" nie przyjął w grudniu 2015 r. ślubowania od osób wybranych na miejsca już obsadzone w Trybunale Konstytucyjnym.

"Nie byłoby dzisiejszej sytuacji, gdyby nie został zrujnowany autorytet TK, a sądy i obywatele miały do niego zaufanie. Warto zatem postawić pytanie, dlaczego przez lata funkcjonowania TK nie wahano się kierować do niego pytań, czy skarg konstytucyjnych, a dziś liczba spraw w Trybunale gwałtownie spada" - zaznaczyła Gersdorf.

Ponadto - jak oceniła - dzisiejsza sytuacja "nie miałaby miejsca, gdyby w końcu rozpoczęła się rzetelna debata nad reformowaniem wymiaru sprawiedliwości".

"Nieprzyzwoitością jest również podnoszenie wobec I prezesa SN zarzutu bierności w sytuacji, w której przez lata zwracał się on wielokrotnie z prośbą, w tym bezpośrednio do Prezydenta RP, i deklarował gotowość, w każdej chwili i każdym miejscu, wspierania reform w wymiarze sprawiedliwości, które są dla obywateli niezbędne i pożądane" - napisała I prezes SN.

"Dlatego pytam w tym miejscu, jakie zmiany zostały wprowadzone, aby zmniejszyć czas rozpoznawania spraw w sądach, aby zwiększyć poczucie zaufania do wymiaru sprawiedliwości i sędziów. Jakie zmiany zostały wprowadzone, aby obywatel miał większe zaufanie do sądów i mógł zrealizować swoje prawo do sądu" - zwróciła się Gersdorf w swym oświadczeniu po słowach prezydenta Dudy.

Prezydent, pytany w niedzielę w TVP Info m.in. o wypowiedź I prezes SN, która ostatnią nowelizację ustaw sądowych autorstwa PiS nazwała "ustawą kagańcową" odpowiedział: "Wstyd mnie ogarnia, kiedy słyszę, że ktoś, kto mieni się I prezesem SN, może o polskim państwie, poza granicami kraju, opowiadać takie rzeczy. Nawet jeżeli to się dzieje tylko w środowisku sędziowskim - po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego I prezesa Sądu Najwyższego wybrany".

Prezydent przyznał, że "może to są mocne słowa", jednak ma "takie jednoznaczne odczucia" i jest to dla niego, "jako prezydenta Rzeczpospolitej sytuacja ogromnie przykra".

Na zachód Europy płynie z Polski rzeka kłamstwa na temat ustawodawstwa wobec wymiaru sprawiedliwości - ocenił jednocześnie prezydent. Jego zdaniem, Polska jest demonizowana przez grupy, które widzą, że tracą wpływy. Władza sądownicza próbuje pokazać, że ma przewagę nad pozostałymi władzami - dodawał.