Resort infrastruktury ureguluje wreszcie w kodeksie drogowym kwestię elektrycznych hulajnóg. Będą one traktowane w sposób zbliżony do rowerów.
Projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym w przyszłym tygodniu zostanie wpisany do wykazu prac Rady Ministrów. Nowela ma m.in. zdefiniować, czym są urządzenia transportu osobistego (UTO), kto może ich używać, gdzie mogą się poruszać oraz jakie warunki techniczne muszą spełniać.
Przede wszystkim do specjalnej kategorii pojazdów, jakim są UTO, będą zaliczone urządzenia napędzane elektrycznie, o szerokości do 90 cm, długości do 125 cm i masie własnej, która nie przekracza 25 kg. Czyli np. hulajnogi elektryczne, segwaye, jednokołowe skutery (tzw. airwheel) czy deskorolki elektryczne. Co ważne, maksymalna prędkość, jaką będą mogły legalnie rozwijać te pojazdy, nie może przekroczyć 25 km/h.

Ścieżka w teorii, chodnik w praktyce

– Do kwestii ograniczenia prędkości podchodzimy dość liberalnie. Część krajów chce granicę ustalić na poziomie 18–20 km/h, ale traktujemy te urządzenia jako sprawną formę transportu, więc będzie można jeździć z prędkością 25 km/h – mówił w piątek Rafał Weber, wiceminister infrastruktury. Dodał, że np. użytkownik hulajnogi elektrycznej będzie miał co do zasady takie same prawa, ale też takie same obowiązki jak rowerzysta.
A to oznacza, że osoby jeżdżące na tych urządzeniach będą zobowiązane do korzystania z dróg dla rowerów. W przypadku braku ścieżki rowerowej będzie się można poruszać po jezdni, ale tylko gdy obowiązuje na niej ograniczenie do 30 km/h. Czyli hulajnogą elektryczną nie będzie można jeździć na większości dróg w miastach, gdzie co do zasady dopuszczalna prędkość wynosi 50 km/h. Jezdnią będzie można jeździć np. w strefie zamieszkania, w której obowiązuje ograniczenie do 20 km/h.
Natomiast jeżeli ani nie ma infrastruktury rowerowej, ani jezdni z ograniczeniem prędkości do 30 km/h, wówczas elektryczną hulajnogą czy jednokołowcem będzie można poruszać się po chodniku.
W tym przypadku kierujący będzie obowiązany do powolnej jazdy i zachowania szczególnej ostrożności. Limitów prędkości w przypadku jazdy na chodniku nie określono. Cezurą ma być zdrowy rozsądek.
– Czyli sytuacja niewiele się zmieni. Ścieżek rowerowych jest bardzo mało, podobnie jak dróg z ograniczeniem do 30 km/h. I to, co ma być wyjątkiem, czyli jazda po chodnikach, de facto będzie regułą – krytykuje prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
Oprócz tego przepisy mają wyraźnie zabraniać pozostawiania na drodze, przystanku lub innym miejscu przeznaczonym do ruchu, tak rowerów, jak i UTO, jeżeli utrudnia to ruch lub zagraża bezpieczeństwu. Niedozwolone będzie ciągnięcie np. za pomocą hulajnogi elektrycznej innego pojazdu, przewożenie innych osób czy jazda po chodniku zamiast po drodze dla rowerów. Zabronione będzie też kierowanie takimi pojazdami przez dzieci poniżej 10. roku życia. Ponadto kierujący np. hulajnogą elektryczną w przedziale wiekowym 10–18 lat będą musieli posiadać kartę rowerową.
Podobnie jak w przypadku rowerzystów jazda w kaskach nie będzie obowiązkowa, lecz zalecana. Pojazdy typu UTO nie będą wymagały rejestracji, ale muszą być wyposażone w sprawny hamulec oraz oświetlenie.
Właścicielom pojazdów nieodpowiadających wymaganiom technicznym określonym w ustawie grozić będzie kara w wysokości od 500 zł do 10 tys. zł za każde naruszenie. To oznacza, że jeśli ktoś ma obecnie np. hulajnogę rozwijającą prędkość przekraczającą 25 km/h, będzie musiał dostosować ją do ustawowych limitów. W przypadku firm wypożyczających hulajnogi elektryczne nie będzie to skomplikowane – wystarczy aktualizacja aplikacji. Użytkownicy indywidualni na przeprogramowanie swoich pojazdów będą mieli pół roku od czasu wejścia w życie ustawy.

Ścieżki nie dla desek i rolek

– Zakładamy, że od następnego sezonu, czyli od wiosny 2020 r., będą już funkcjonowały w praktyce wszystkie ograniczenia, które tą ustawą wprowadzamy. Tylko trzy państwa Unii Europejskiej: Norwegia, Belgia i Dania, uregulowały ten problem, w Hiszpanii, we Francji i w Niemczech prowadzone są zaawansowane prace legislacyjne. My teraz dołączamy do tej grupy – mówił w piątek Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.
Choć trzeba zaznaczyć, że projekt regulacji w tym zakresie resort przedstawił już na początku października 2016 r. Jednak po kilkunastu miesiącach prace zostały zaniechane. Jak tłumaczył minister Adamczyk, trzeba było czasu, by sprawdzić, w którą stronę ewoluuje rynek i produkcja tego typu urządzeń.
W efekcie, w odróżnieniu od propozycji sprzed trzech lat, do UTO nie będą zaliczane pojazdy napędzane siłą ludzkich mięśni, takie jak deskorolki, hulajnogi tradycyjne czy rolki. Formalnie osoby korzystające z takiego sprzętu pozostaną pieszymi, co oznacza, że nadal nie będą mogły jeździć po ścieżkach rowerowych.
– Takie osoby, korzystając z chodnika, muszą się poruszać z prędkością pieszego i muszą uważać na innych pieszych – przypomina Wojciech Kotowski, ekspert ds. prawnych aspektów wypadków drogowych w kancelarii adwokackiej Pomorski. Jednak zazwyczaj osoby jeżdżące na rolkach czy hulajnogach korzystają z nich właśnie po to, by poruszać się szybciej niż pieszo. – Mimo to uważam, że osoba na deskorolce czy rolkach zagrażałaby tym, którzy jadą drogą rowerową. A np. rowerzyści, jeśli zdołają, mogą tam jeździć z prędkością do 50 km/h – uważa ekspert.
10 lat taki ma być minimalny wiek osoby korzystającej z urządzeń transportu osobistego