Prawie miesiąc temu zapadł prawomocny wyrok (sygn. akt V ACa 630/18) w procesie grupowym, stwierdzający odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa za zawalenie się Hali Międzynarodowych Targów Katowickich w Chorzowie.
W rezultacie pełnomocnik reprezentujący 84 bliskich ofiar katastrofy wezwał prezydenta miasta i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego (PINB) do podjęcia rozmów ugodowych w celu ustalenia indywidualnych kwot zadośćuczynienia oraz odszkodowania.
Wiadomo już jednak, że Lech Ryszkiewicz, PINB w Chorzowie, do rozmów nie zasiądzie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, w budżecie jednostki na 2019 r. nie przewidziano żadnych środków na zaspokojenie roszczeń. – PINB otrzymuje z budżetu państwa dotacje celowe w miesięcznych ratach zapewniających wyłącznie realizację zadań jednostki (wynagrodzenia pracowników, czynsz na wynajmowane pomieszczenia biurowe, opłaty za media, zakup materiałów biurowych itp.) – czytamy w piśmie PINB.
Poza tym organ tłumaczy się brakiem uprawnień do prowadzenia tego typu negocjacji. – Stanowiłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych i narażałoby mnie na odpowiedzialność karną z tego tytułu – zaznacza w piśmie Ryszkiewicz.
To o tyle zaskakujące, że od 1 czerwca 2017 r. obowiązuje nowe brzmienie art. 5 ust. 4 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1458). Przepis ten wyraźnie wskazuje, że nie stanowi takowego naruszenia „wykonanie ugody w sprawie spornej należności cywilnoprawnej zawartej zgodnie z przepisami prawa”. Ta zmiana miała znieść barierę w korzystaniu z mediacji oraz innych polubownych metod rozwiązywania sporów z udziałem podmiotów publicznych bez konieczności wdawania się długotrwałe i kosztowne postępowania sądowe.
Tymczasem okazuje się, że państwo jedną ręką uchwala przepisy zachęcające urzędy do polubownego załatwienia spraw, a drugą robi wszystko, by z tej ścieżki nie korzystały. Tak przynajmniej wynika z tłumaczeń Andrzeja Kotala, prezydenta Chorzowa, który podkreśla, że w sprawie odszkodowań nie może on podejmować decyzji, a tylko wykonuje polecenie urzędu wojewódzkiego.
– Od katastrofy minęło już 13 lat, a my nadal nie mamy zgody na wypłacenie odszkodowań. Jednak bez zielonego światła z administracji rządowej nie mogę podjąć żadnych działań, bo środki na wypłatę odszkodowań pochodzą z budżetu państwa, a nie miasta – mówi Andrzej Kotala. Dodaje, że już kilka lat temu tamtejszy magistrat otrzymał szczegółowe instrukcje z wytycznymi dotyczącymi tej sprawy. – Dokument z urzędu wojewódzkiego nie pozostawia złudzeń: żadnych przelewów bez prawomocnych wyroków sądu drugiej instancji w każdej indywidualnej sprawie. Uważam, że wypłata odszkodowań bliskim ofiar katastrofy MTK dopiero po wyroku sądu drugiej instancji to nieporozumienie. Dlaczego w przypadku tej tragedii stosowana jest inna procedura niż w przypadku bliskich ofiar katastrof w Smoleńsku – pyta prezydent.
Innymi słowy pieniądze zostaną przekazane tylko wówczas, gdy wysokość odszkodowania bądź zadośćuczynienia zostanie ustalona nie w drodze negocjacji, lecz wyroku sądowego.
– Na polubownym załatwieniu sporu powinno zależeć również stronie zobowiązanej, czyli miastu. I oni sami powinni zapraszać uprawnionych do mediacji w tym zakresie – mówi sędzia Rafał Puchalski, prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie, który będąc sędzią delegowanym do resortu sprawiedliwości zajmował się właśnie mediacją. – Po zmianach, które zostały wypracowane w MS, na pewno takim przeciwskazaniem nie są ograniczenia wynikające z gospodarowania środkami publicznymi. Nawet przy takim stanowisku wojewody nie widzę żadnych przeszkód, by najpierw, w szybszy sposób, spróbować ustalić wysokość szkody w drodze negocjacji z uprawnionym – dodaje sędzia.
Z kolei zdaniem prezydenta Chorzowa, sytuację mogłaby zmienić nowa instrukcja wojewody śląskiego dotycząca odszkodowań w sprawie MTK. Do zamknięcia dzisiejszego wydania nie dostaliśmy odpowiedzi, czy stanowisko wojewody w tej sprawie ulegnie zmianie.
– Dla mnie sytuacja jest niezrozumiała. Mimo iż prezydent Chorzowa oraz tamtejszy PINB zostały oznaczone jako jednostki reprezentujące Skarb Państwa w sprawie zbiorowej, to jednostki te nie mogą podjąć samodzielnie decyzji o zawarciu ugód z poszkodowanymi. Decyzja w tym względzie powinna zapaść na poziomie wojewody śląskiego, względnie na szczeblu rządowym, podobnie jak było to w przypadku katastrofy smoleńskiej lub katastrofy samolotu CASA pod Mirosławcem – uważa mec. Adam Car, który reprezentował poszkodowanych w procesie zbiorowym. – Zwłaszcza że w przypadku katastrofy smoleńskiej i samolotu CASA rekompensaty zostały wypłacone bez postępowań sądowych dotyczących odpowiedzialności Skarbu Państwa. Nie może być tak, by poszkodowani MTK byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii, a dotychczasowe stanowisko wojewody oraz innych organów centralnych na to wskazuje – pointuje adwokat.
65 tyle osób zginęło w wyniku zawalenia się dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich podczas wystawy gołębi pocztowych
13 lat tyle czasu upłynęło od katastrofy MTK