Europejski Trybunał Praw Człowieka wybrał 29 najważniejszych spraw, które rozstrzygnął w 2018 r. Wśród nich jest jedna skarga z Polski – Solska i Rybicka przeciwko Polsce. Chodziło o sprawy wdów po Leszku Solskim, członku Federacji Rodzin Katyńskich, i pośle Arkadiuszu Rybickim.
Kobiety nie zgadzały się z decyzją o ekshumacji ciał ich mężów, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Do otwarcia grobów mimo to doszło. Strasburski trybunał orzekł 20 września 2018 r., że Polska naruszyła art. 8 europejskiej konwencji praw człowieka, gwarantujący prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. W trybunalskim orzeczeniu podkreślono, że w polskim prawie brakuje skutecznej procedury wzruszenia decyzji o ekshumacji.
W zestawieniu nadal dominują skargi z Rosji - wśród najistotniejszych znalazły się aż trzy. Jedna z nich dotyczyła Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego publicysty i opozycjonisty. Trybunał w swym wyroku wskazał, że nie do pogodzenia z konwencyjnymi standardami jest, by sąd w postępowaniach prowadzonych przeciwko obwinionemu wysłuchiwał wyłącznie przedstawicieli policji, za to lekceważył argumenty samego obwinionego. ETPC nakazał Rosji, aby utworzyła mechanizm pozwalający na tworzenie oddolnych pokojowych zgromadzeń, które nie będą wymagały zgody władzy na ich organizację.
Istotną część orzecznictwa stanowią sprawy, gdzie trzeba ważyć na szali różne prawa, np. prawo do wolności wypowiedzi z prawem do wolności religijnej i poszanowania. W postępowaniu ze skargi austriackiej obywatelki (orzeczenie z 25 października 2018 r.) trybunał uznał, że wyrok skazujący sądu krajowego za wypowiedź sugerującą skłonności pedofilskie proroka Mahometa nie stanowił naruszenia konwencyjnych standardów. Strasburscy sędziowie podkreślili, że zadaniem przede wszystkim sądu krajowego, a dopiero w ostateczności międzynarodowego, jest wyważenie poszczególnych wartości. Władza krajowa musi przy tym brać pod uwagę uwarunkowania panujące w danej chwili w państwie. ETPC jest więc niewłaściwy do oceny, czy bardzo ostre słowa, podburzające rozemocjonowane religijnie społeczeństwo, powinny być karane. Jednocześnie europejscy sędziowie podkreślili, że nieskuteczne powinno być ukrywanie dyskryminujących określeń pod płaszczykiem opinii i własnych przemyśleń.
Trybunał rozstrzygał także bardziej przyziemne sprawy dotyczące współczesnej technologii, jak np. Magyar Jeti (orzeczenie z 4 grudnia 2018 r.). Sędziowie uznali, że osoba udostępniająca link w sieci nie zawsze będzie odpowiadała za treść udostępnianej wiadomości.
– Strasburscy sędziowie podkreślili, jak ważne dla sprawnego funkcjonowania internetu są hiperłącza (udostępnianie informacji za pomocą linków). Przekierowują one użytkowników sieci na konkretne strony z materiałem źródłowym i z tych względów należy je rozróżniać od stron – platform, które generują treści – wyjaśniała na łamach DGP Dominika Bychawska-Siniarska, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Istotne jest również to, że treść, do której prowadzi link, może być zmieniana. W efekcie udostępniający hiperłącze mógłby ponosić odpowiedzialność za coś, na co nie miał żadnego wpływu. Jednocześnie w niektórych przypadkach udostępniający może ponieść konsekwencje. Oceniać to powinien sąd krajowy, biorąc pod uwagę, czy dana osoba wie, że udostępniana przez nią informacja może mieć bezprawny charakter, oraz czy się z informacją, do której prowadzi link, zgadza.
Z kolei w niemieckiej sprawie (orzeczenie z 28 czerwca 2018 r.) trybunał podkreślił, że hołubione obecnie prawo do bycia zapomnianym nie jest bezwzględne. Są przypadki, gdy ważniejsza od niego będzie wolność dziennikarska. Skarżący domagali się usunięcia z medialnych archiwów materiałów, które wskazywały, że to oni byli zabójcami niemieckiego aktora. Trybunał w swym wyroku wskazał, że nie widzi przeszkód, aby – o ile tylko materiały prasowe są rzetelne – informacje te się zachowały.