Robienie analogii między badaniami naukowymi a nazistowskimi eksperymentami przekracza dozwolone granice krytyki – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie niemieckiego aktywisty antyaborcyjnego.
W trakcie publicznej debaty na temat przyszłości badań nad komórkami macierzystymi znany pro-lifer Klaus Annen opublikował na swojej stronie internetowej kontrowersyjną informację prasową (rozpowszechnianą później również w formie ulotki). Nie tylko bronił w niej katolickiego biskupa, który publicznie opowiedział się przeciwko prowadzeniu doświadczeń na embrionach, lecz także porównał metody zajmujących się nimi naukowców z Uniwersytetu w Bonn do eksperymentów wykonywanych przez nazistowskich lekarzy na Żydach. Jednemu z profesorów, wymienionych z nazwiska, zarzucił, że wykorzystuje do celów badawczych embriony „zamordowane w Izraelu, a następnie sprzedane do Niemiec za ogromne sumy pieniędzy”. „Nadszedł w końcu czas, aby wyzwolić się z ducha Auschwitz!” – zakończył swój komunikat aktywista.
Wywołany do tablicy naukowiec w odpowiedzi oskarżył go o zniesławienie i wygrał sprawę zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji. Oba sądy karne stwierdziły co prawda, że pro-lifer jak najbardziej ma prawo wyrażać i promować swój pogląd, że badania nad komórkami macierzystymi wiążą się z niszczeniem ludzkiego życia, jednak uważały, że w swoich wypowiedziach dotyczących pracy badaczy przekroczył on dozwolone granice krytyki. A w szczególności uznały, że wymienienie jednego z profesorów z nazwiska i powiązanie jego działalności ze zbrodniami nazistów było poważnym przypadkiem zniesławienia.
Aktywista, nie zgadzając się z tą oceną, złożył skargę do trybunału w Strasburgu. Przekonywał w niej, że wyrok skazujący i nałożenie na niego kary grzywny za kontrowersyjną wypowiedź, która padła w toku gorącej debaty publicznej, naruszyły jego prawo do wolności wyrażania opinii (art. 10 konwencji).
Ale trybunał nie przyznał mu racji. W jego ocenie, chociaż informacja prasowa skarżącego rzeczywiście miała stanowić głos w dyskusji toczącej się na forum publicznym, to tak jadowity, obraźliwy atak personalny na jednego z profesorów mógłby być dopuszczalny w demokratycznym społeczeństwie wyłącznie wtedy, gdy miałby jakiekolwiek oparcie w faktach. A w tym przypadku kryterium to nie zostało spełnione.
Co więcej, radykalne zarzuty pro-lifera należy – zdaniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – odczytywać też w wyjątkowym kontekście niemieckiej historii. Państwa w przeszłości uwikłane w najkoszmarniejsze zbrodnie, takie jak Niemcy, mogą dziś czuć się w moralnym obowiązku, aby szczególnie ostro reagować i odpierać wszelkie analogie i porównania między współczesną rzeczywistością a doświadczeniami historycznymi. Naukowiec, którego metody określane są jako nazistowskie, ma zatem prawo w takiej sytuacji stanowczo domagać się ochrony swojego dobrego imienia. Jak podkreślił trybunał w Strasburgu, nałożona na aktywistę grzywna była w tym przypadku proporcjonalna do powagi naruszenia, a zatem nie doszło do złamania konwencji.

ORZECZNICTWO

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 18 października 2018 r. w sprawie Annen przeciwko Niemcom, skarga nr 3779/11.