Z serwisu Adwokat.com wyciekła korespondencja osób, które starały się uzyskać poradę prawną online. Zawiera ona bardzo wrażliwe informacje na temat wielu spraw ponad dwóch tysięcy osób i dotyczy wiadomości z ostatnich trzech lat – poinformował w ostatni czwartek serwis Niebezpiecznik.pl.
Adwokat.com to serwis pośredniczący między potencjalnymi klientami a profesjonalnymi pełnomocnikami. A przy tym – co kluczowe w kontekście wycieku – gromadzący informacje o ludzkich bolączkach. W witrynie dostępny był bowiem formularz zamawiania porad online służący wycenie pomocy prawnej. Aby można było określić koszt usługi, użytkownicy powinni możliwie najprecyzyjniej opisać swój kłopot. Efekt? „Ujawnione informacje obejmują: adresy e-mail, treści setek pytań kierowanych do prawników, a w nich: nazwiska, adresy, informacje o zatrudnieniu i powiązaniach z innymi osobami, historie rozwodowe, informacje o stanie zdrowia, informacje o toczących się postępowaniach... Słowem, wszystko, co ludzie mogą ujawniać, oczekując porady prawnika. Czyli dużo bardzo niewygodnych dla niektórych osób danych” – referuje Niebezpiecznik.pl.
Okazało się też, że z administratorem serwisu nie było przez dwa miesiące żadnego kontaktu. Redakcja Niebezpiecznik.pl odbijała się od wirtualnej ściany. Co najwyżej mogła wysłać list... do Kanady. Urząd Ochrony Danych Osobowych bardzo poważnie potraktował sprawę. Zapewnił, że choć serwer, z którego korzysta Adwokat.com, znajduje się w Kanadzie, to rodzimi urzędnicy zrobią wszystko, co w ich mocy. Poszło im nieźle, gdyż strona Adwokat.com już jest niedostępna.
Ujawniony właśnie wyciek powinien być nauczką dla wszystkich. W pierwszej kolejności dla osób, które chcą skorzystać z pomocy adwokata lub radcy prawnego. Przyjmijmy – wcale nie tak brawurowe – założenie, że któryś z użytkowników Adwokat.com popełnił przestępstwo. Szuka prawnika i uczciwie zaznacza, że źle uczynił. Nie można wykluczyć sytuacji, gdy ktoś, kto wejdzie w posiadanie danych, dopuści się szantażu, ani tego, że te informacje kiedyś zaszkodzą komuś na sali sądowej.
Jeśli naprawdę chcemy przesyłać prawnikom informacje przez internet, zadbajmy o ich odpowiednie zabezpieczenie. Przykładowo można spakować pliki w jedno archiwum i uzależnić dostęp do niego od podania hasła. Hasło zaś możemy przesłać swojemu prawnikowi np. SMS-em. Oczywiście nadal istnieje ryzyko wycieku danych (np. gdy prawnik ma już pliki na swoim komputerze podłączonym do internetu), ale jest ono bez wątpienia mniejsze.
To także nauczka dla prawników. Coraz więcej kancelarii korzysta z formularzy kontaktowych, oferuje wycenę usługi online. Niestety wielu profesjonalnych pełnomocników zapomina, że wiąże się z tym konieczność zadbania o bezpieczeństwo przetwarzanych danych. Jednym z najpopularniejszych tematów w prawniczych dyskusjach jest RODO. Na rynku jest coraz więcej szkoleń o stosowaniu rozporządzenia w codziennej pracy kancelarii. Najważniejsze jednak, by pełnomocnicy pamiętali, iż RODO nie jest zbiorem pustych reguł, lecz aktem prawnym określającym ogólne zasady przetwarzania danych osobowych. I czym szybciej wszyscy zrozumiemy, że w zwykłym liście wysłanym do kancelarii może kryć się ogrom informacji, których nadawca ujawnienia by sobie nie życzył, tym lepiej.