Mam nadzieję, że obóz rządzący wstrzyma się z tak szeroko zakrojoną reformą sądownictwa. Dlatego cały czas czekam na to. Gdybym nie miała nadziei, nie czekałabym i nie byłoby mnie dziś tu. Nie mówiłabym, ze jestem I Prezes - powiedziała Małgorzata Gersdorf w wywiadzie dla portalu Deutsche Welle.

"Nie mamy w pełni zaufania do Trybunału Konstytucyjnego, który został na nowo stworzony. Wybrano od nowa sędziów i zasiedli w nim tylko sędziowie powiązani z partia rządzącą. A to nigdy nie jest dobrze. Powinni być różni sędziowie" - powiedziała Gersdorf, zapytana o powód ominięcia Trybunału Konstytucyjnego w Polsce przy zwróceniu się z pytaniami prejudycjalnymi w sprawie kontrowersyjnych regulacji do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Zapytana o to, czy można mówić, że obóz rządzący przekształca obecnie Polskę w państwo autorytarne, powiedziała, że "absolutnie nie chce" tego mówić, jednak, jak dodała, "kierunek jest zbliżony".

"Jeżeli sądownictwo będzie przejęte, to obywatele nie będą mieć pewności co do niezawisłości, niezależności sądów. To jest bardzo groźne na przyszłość. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że instrumenty takiej władzy nad sądownictwem będzie chciała wykorzystać każda władza. To nie jest tak, że tylko obecna partia rządząca to wykorzysta. Nawet jak PiS straci władzę, to te instrumenty będą podobać się każdej następnej władzy. Bo tak naprawdę każda władza chce mieć swoje sądy" - zaznaczyła.

Zapytana o współpracę z mianowanym przez Gersdorf zastępcą, sędzią Dariuszem Zawistowskim, powiedziała, że sędzia Dariusz Zawistowski jest prezesem Izby Cywilnej, powołanym dawniej do tej Izby na jej wniosek przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.

"Rozwiązania prawne są w Polsce takie, że w razie nieobecności zastępuje I Prezesa najstarszy prezes Izby. Teraz pozostał on w ogóle jako jedyny. Ponieważ ja uznaję, że jestem Prezesem SN, wiec upoważniłam wcześniej pana prezesa Zawistowskiego do zastępowania mnie w razie mojej nieobecności. On sam również uznaje mnie za I Prezesa SN, tak jak wszyscy dotychczasowi sędziowie Sądu Najwyższego, którzy podjęli taką właśnie uchwałę. Oczywiście taka prowizorka nie może trwać wiecznie" - powiedziała.

Na pytanie, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby na prezesa SN wybrany został inny sędzia, który wprowadziłby się do Pani gabinetu, odpowiedziała, że "po prostu będę musiała wyjść z tego gabinetu". "Na pewno się nie przywiążę, tylko wyjdę" - zaznaczyła.

Gersdorf dodała, że ma nadzieję, że "obóz rządzący wstrzyma się z tak szeroko zakrojoną reformą sądownictwa". "Dlatego cały czas czekam na to. Gdybym nie miała nadziei, nie czekałabym i nie byłoby mnie dziś tu. Nie mówiłabym, ze jestem I Prezes" - powiedziała.