Czy jeden sędzia powinien sam decydować o wysłaniu niebezpiecznego przestępcy do ośrodka w Gostyninie? Ma to rozstrzygnąć Sąd Najwyższy.

Sprawa dotyczy skazanego mężczyzny, którego po zakończeniu odsiadki zakwalifikowano jako osobę nadal stwarzającą zagrożenie dla społeczeństwa w rozumieniu tzw. ustawy o bestiach (Dz.U. z 2014 r. poz. 24 ze zm.). Sąd stwierdził, że charakter jego zaburzeń psychicznych wskazuje na wysokie ryzyko popełnienia kolejnego poważnego przestępstwa z użyciem przemocy.

W efekcie nakazał objęcie sprawcy nadzorem prewencyjnym przez policję oraz zobowiązał go do poddania się leczeniu przeciwalkoholowemu i seksuologicznemu. Oznacza to, że na wolności mężczyzna musiał nie tylko regularnie brać udział w terapii, lecz także każdorazowo powiadamiać policjantów o zmianie miejsca pobytu czy zatrudnienia. Organy ścigania miały także prawo założyć mu podsłuch. Surowsze rozwiązanie – bezterminowe umieszczenie skazanego w specjalnym ośrodku w Gostyninie – zgodnie z ustawą jest zastrzeżone dla osób, których problemy psychiczne w opinii biegłych są na tyle groźne, że istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo powrotu na drogę przestępstwa.

Nieprecyzyjne przepisy

Mężczyzna objęty policyjnym nadzorem z nieznanych powodów odmówił poddania się leczeniu ambulatoryjnemu. W podobnych sytuacjach przepisy przewidują, że kierownik szpitala musi poinformować o tym komendanta policji i sąd. Ten ostatni na wniosek organów ścigania może zaś wówczas zadecydować o skierowaniu sprawcy prosto do Gostynina. Tak właśnie stało się w tym przypadku: sąd okręgowy doszedł do wniosku, że nadzór prewencyjny okazał się niewystarczający, aby zagwarantować, że mężczyzna nie stworzy już zagrożenia dla społeczeństwa.
Problem w tym, że orzeczenie w tej sprawie zapadło na posiedzeniu w składzie jednoosobowym, co wzbudziło spore zastrzeżenia sądu odwoławczego rozpatrującego apelację. Przepisy nie są bowiem precyzyjne w kwestiach proceduralnych. – Nie ma jednolitych poglądów na temat właściwego składu sędziowskiego w takich przypadkach. Ale dostępnego orzecznictwa jest na tyle mało, że trudno mówić już o powstaniu dwóch linii – zaznacza Kamila Dołowska, szefowa zespołu prawa cywilnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Z jednej strony ustawa stanowi, że w sprawach szczególnie niebezpiecznych przestępców na etapie sądowym zwykle mają zastosowanie przepisy o postępowaniu nieprocesowym kodeksu postępowania cywilnego. Trzyosobowy skład sędziowski orzeka na rozprawie tylko w sytuacji, gdy trzeba podjąć decyzję, czy dany przestępca po wyjściu z więzienia będzie osobą stwarzającą zagrożenie i jaka go czeka przyszłość (nadzór policyjny czy bezterminowa izolacja). Sąd I instancji uznał więc, że o losach sprawcy, który odmawia leczenia, powinien rozstrzygnąć skład jednoosobowy, a obecność pełnomocnika nie jest obowiązkowa. Jednak zdaniem instancji odwoławczej odmienna interpretacja jest bardziej przekonująca. Dlatego skierowano do SN zagadnienie prawne w tej sprawie. Problem umieszczenia w ośrodku przestępcy objętego pierwotnie nadzorem prewencyjnym jest bowiem uregulowany w tym samym rozdziale ustawy, co procedura rozpoznawania wniosku o uznanie go za osobę stwarzającą zagrożenie. Nie jest to więc jedynie kwestia, którą należy rozwiązywać w trybie czysto wykonawczym. „Ustawodawca wydaje się zakładać swego rodzaju ciągłość postępowania” – twierdzi sąd apelacyjny.

Wyższe standardy

Za składem trzyosobowym przemawia też to, że w grę wchodzi zmiana wcześniejszego, łagodniejszego środka – nadzoru prewencyjnego – na faktyczne pozbawienie wolności. Zwłaszcza że odmowa leczenia przez sprawcę nie powoduje automatycznie, że prawdopodobieństwo popełnienia przez niego kolejnego poważnego przestępstwa wzrasta z wysokiego do bardzo wysokiego. Podobnie uważa rzecznik praw obywatelskich, który w swoim stanowisku podkreśla, że skoro w grę wchodzi nawet dożywotni pobyt w zamkniętym ośrodku, to konieczne są wyższe standardy kontroli sądowej. „W sytuacji, gdy w postępowaniu ważą się losy osoby z zaburzeniami psychicznymi, ustawodawca z reguły podwyższa gwarancje proceduralne” – przypomina RPO. I jako przykład podaje m.in. sprawy dotyczące ubezwłasnowolnienia, gdzie zarówno przeprowadzenie rozprawy, jak i udział profesjonalnego pełnomocnika są regułą.
Eksperci zaznaczają, że wszystkich wątpliwości proceduralnych związanych z przepisami o bestiach nie da się załatwić sądową wykładnią.
– Na pewno lepszym wyjściem byłoby doprecyzowanie ustawy, bo widzimy coraz więcej problemów w praktyce. Na przykład sądy rozpoznające apelację od orzeczenia I instancji o umieszczeniu w ośrodku uznają, że nie muszą w ogóle wzywać samego zainteresowanego na rozprawę ani go o niej powiadamiać. Wychodzą z założenia, że zgodnie z ogólnymi przepisami kodeksu postępowania cywilnego stawiennictwo nie jest obowiązkowe na rozprawie odwoławczej. Problemy wynikają z tego, że jest tylko jeden ogólny przepis, który odsyła do procedury nieprocesowej cywilnej, i zaledwie kilka przepisów, które tę procedurę w ustawie modyfikują. A to stanowczo za mało – przekonuje Kamila Dołowska z Biura RPO.
59 przestępców przebywa obecnie w ośrodku w Gostyninie (na podstawie prawomocnych i nieprawomocnych orzeczeń)
84 wobec tylu sprawców sądy zastosowały nadzór prewencyjny (orzeczenia prawomocne i nieprawomocne)