- Jeśli bez sięgania po dowody uzyskane „przy okazji” państwo nie jest w stanie spełniać swoich podstawowych funkcji, to jest państwem teoretycznym - wskazuje Zbigniew Krüger, adwokat, partner w Kancelarii Krüger i Partnerzy.
Skoro podsłuchy założono legalnie, to nie ma mowy o niedopuszczalnym naruszeniu prywatności – tak w skrócie brzmi główny argument prokuratora generalnego, który we wniosku do TK kwestionuje uchwałę Sądu Najwyższego dotyczącą materiałów zdobytych przy okazji. SN zakazał w niej wykorzystywania dowodów z nagrań świadczących o popełnieniu przestępstw mniejszego kalibru – tzw. przestępstw niekatalogowych.
Po pierwsze, wbrew temu, co sugeruje prokurator generalny, SN nie ocenił konstytucyjności 168b kodeksu postępowania karnego dotyczącego dowodów przy okazji. Nie powiedział przecież, że nie można posługiwać się nagraniami operacyjnymi, jeśli ujawnione zostały na nich informacje o przestępstwach. Stwierdził tylko, że można takie materiały wykorzystywać wówczas, gdy dotyczą przestępstw, które mogą być objęte kontrolą operacyjną. Chodzi więc o przestępstwa katalogowe, wymienione w ustawie o policji i innych ustawach „branżowych”. W takich przypadkach wymagane jest uzyskanie zgody następczej sądu, co pełni funkcję gwarancyjną.
Materiały dotyczące innych przestępstw powinny być zatem zniszczone. SN postawił zatem minimalną granicę. PG chce zlikwidować resztki tych ograniczeń. Przypomnę tylko, że mamy obecnie kilkanaście służb, a katalog przestępstw, w przypadku których dopuszczalne jest zarządzenie kontroli operacyjnej, sięga ok. 200 pozycji. Ze względu na elektroniczną formę tego rodzaju inwigilacji, ingerencja w prywatność jest bardzo głęboka. Rozmowa telefoniczna odbywająca się w zaufaniu podlega szczególnej ochronie i jest objęta tajemnicą telekomunikacyjną. Dla porównania prowadzenie kontroli korespondencji i utrwalania rozmów w toku procesu, na podstawie kodeksu postępowania karnego, gdzie jest większe prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, jest możliwe w przypadku 19 najpoważniejszych czynów. Gwarancje są przy tym o wiele szersze, np. wymagana jest uprzednia zgoda sądu.
Ze stanowiska PG można wywnioskować, że takie rozumowanie w niektórych wypadkach służy ochronie przestępców.
Jeśli bez sięgania po dowody uzyskane przy okazji państwo nie jest w stanie spełniać swoich podstawowych funkcji, to jest to państwo teoretyczne. Ma przecież silny aparat represji, w tym kilkanaście służb specjalnych, zaawansowane środki techniczne do inwigilowania obywateli oraz wiele metod wykrywania i ścigania przestępstw. Biorąc pod uwagę bogate możliwości pozyskiwania i zabezpieczania dowodów, jakie posiada prokuratura, tylko lenistwem lub nieudolnością można tłumaczyć twierdzenie, że bez dostępu do materiałów zdobytych przy okazji w toku kontroli operacyjnej nie będzie w stanie inaczej wykazać popełnienia przestępstwa. Jedno nagranie rozmowy telefonicznej nie może być dowodem wystarczającym do skazania. Jeśli prokurator czy policjant z podsłuchu przypadkiem dowie się o przestępstwie, które nie było objęte kontrolą operacyjną, to przecież nikt im nie broni szukać na nie dowodów możliwych do wykorzystania procesowo.
Zbigniew Ziobro wychodzi z założenia, że skoro sąd wyraził zgodę na naruszenie prywatności zgodnie z procedurami, to dyskwalifikowanie „przypadkowych” dowodów na przestępstwo spoza katalogu, to nic innego jak chronienie sprawcy. A dobro wspólne wymaga sprawnego państwa, które potrafi skutecznie pociągać przestępców do odpowiedzialności.
Każdy ma prawo do prywatności. I przede wszystkim nie podoba mi się to, że we wniosku do TK prokurator generalny przyznaje sobie prawo do orzekania, kto jest winny, a kto nie. Normą wynikającą z konstytucji jest domniemanie niewinności. Tymczasem PG pisze: „Istotą zawartych w Konstytucji oraz Kodeksie postępowania karnego gwarancji zapewnianych oskarżonemu nie jest ułatwienie sprawcy przestępstwa uwolnienia się od odpowiedzialności karnej, lecz zagwarantowanie osobie niewinnej, że nie zostanie skazana”. To skandaliczne stwierdzenie, które nie powinno paść z ust żadnego prawnika, tym bardziej nie powinno się znaleźć we wniosku do TK. Sprawcą przestępstwa jest się wtedy, gdy zostanie się za takiego uznanym prawomocnym wyrokiem. Każda osoba jest niewinna do czasu skazania.