W 2014 r. dziennik „The Telegraph” napisał o sposobach wykorzystania w więziennictwie nowoczesnych środków farmakologicznych, wywołujących wrażenie wydłużenia się czasu. Wyroki 500 lat więzienia – niemożliwe do odbycia w całości przez osobniki gatunku ludzkiego – wykonywane byłyby więc w jeden dzień po zażyciu przez skazanego odpowiedniej pigułki (zob. K. Mamak, „Prawo karne przyszłości”, Warszawa 2017, s. 33-34).
Substancja na wydłużenie czasu może przydać się już niedługo w Polsce. Bez jej pomocy trudno będzie wykonać wieloletnie kary, których wprowadzenie do kodeksu karnego zapowiedziało Ministerstwo Sprawiedliwości. Propozycje zakładają usunięcie przepisów o karze łącznej i wyroku łącznym (art. 85 i nast. k.k.) na rzecz odbywania po kolei wszystkich orzeczonych kar. W praktyce w wielu przypadkach skazany będzie miał więc do odbycia w sumie 50, 100, a czasem nawet 500 lat więzienia.

Jakość, nie ilość

To nie wielość przestępstw, lecz rodzaj przestępstwa powinien decydować o rozmiarach represji karnej, czego nie dostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości. W każdym modelu odpowiedzialności karnej musi być miejsce na racjonalizację okresu realnie odbywanej przez skazanego kary, czy to w wyroku łączącym dotychczasowe skazania, jak ma to miejsce w Polsce, czy też w fazie wykonywania zsumowanych kar z szeroką paletą mechanizmów redukcyjnych, stosowanych ex ante, tak by skazany wiedział, ile czasu spędzi w zakładzie karnym.
Najlepiej, gdy sytuację prawną sprawcy ocenia konkretnie niezawisły sąd. Ministerstwo Sprawiedliwości myśli jednak abstrakcyjnie, odbiera sądowi kompetencje do wymierzenia adekwatnej kary i tworzy przepisy, które w praktyce okażą się jawnie niesprawiedliwe. Sprawca 10 kradzieży, skazany na rok więzienia za każdą z nich, z mocy ustawy przesiedzi za kratami dłużej niż sprawca jednego zgwałcenia, skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Tymczasem ten drugi czyn, mimo że jeden, jest przecież bardziej szkodliwy społecznie niż nagminnie popełniane kradzieże.
Na błędzie logicznym oparta jest argumentacja mająca obnażyć słabość aktualnych rozwiązań prawnych. Zgodnie ze stanowiskiem ministerstwa połączenie kar wymierzonych za kilka przestępstw i określanie kary łącznej niższej od ich sumy prowadzi do częściowej bezkarności sprawcy („Inne przestępstwa praktycznie uchodzą więc na sucho” – zaznaczał minister sprawiedliwości). Minister rozumuje ex post, nie bada okoliczności danej sprawy i uwzględnia wyłącznie ostateczną karę. Jednak gdyby łączeniu podlegało mniej skazań lub sprawca skazywany był za inne czyny, to wyrok łączny mógłby być zupełnie inny (niższy). Nie da się więc twierdzić, że oceniając kompleksowo sytuację prawną danego sprawcy, sąd nie wziął pod uwagę wszystkich przestępstw. Sąd zrobił to, co do niego należy: wziął pod uwagę dyrektywy wymiaru kary, oceniając łącznie wszystkie czyny.

Jak łączy się kary

Proces wymierzania kary łącznej opiera się na prostym mechanizmie psychologicznym, co przekłada się na ekonomię i skrócenie czasu pracy sędziego. Skazując sprawcę za kilka przestępstw w jednym postępowaniu karnym, w praktyce życia najpierw decyduje się o tym, na jaką karę zasługuje sprawca, biorąc pod uwagę całokształt jego przestępczej działalności (np. pięć lat więzienia), a dopiero potem, co jest już mniej istotne, wymierza się kary za poszczególne przestępstwa. Odrębna instytucja wyroku łącznego (łączenie kar jednostkowych wymierzonych wcześniej przez różne sądy) ma odwzorować te naturalne warunki decyzyjne, tak jakby wymierzało się karę, oceniając jednocześnie wszystkie czyny skazanego. Dlatego w wyroku łącznym wymierza się nową karę, mając wiedzę o całokształcie popełnianych przez skazanego przestępstw.
Mechanizm ten generuje co prawda problemy praktyczne, związane z koniecznością wydawania licznych wyroków łącznych, zapewnia jednak równość skazanych wobec prawa. Z problemami praktycznymi należałoby uporać się w inny sposób (zaczynając np. od systemowej digitalizacji akt wszystkich spraw, które powinny być dostępne od ręki dla każdego sędziego w Polsce, co znacznie ułatwiłoby pracę nad wyrokami łącznymi).

Propozycje słabe i niesprawiedliwe

Uwzględnienie opisanych uwarunkowań ujawnia – z punktu widzenia założeń nowelizacji – słabość proponowanych rozwiązań, a także dowodzi ich skrajnej niesprawiedliwości. Słabość omawianych propozycji dotyczy wymierzania kary łącznej w jednym procesie karnym. Mając przed oczyma nałogowego złodzieja, któremu zarzucono popełnienie 40 kradzieży, żaden racjonalny sędzia nie zdecyduje się wymierzyć mu po roku więzienia za każdą z kradzieży, co doprowadziłoby do absurdalnej konieczności odbycia przez tę osobę, z mocy ustawy, 40 lat pozbawienia wolności. Mając na uwadze irracjonalne konsekwencje przepisów autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, sędzia najpierw oceni, na jaką karę w sumie zasłużył złodziejaszek, a potem dopasuje kary jednostkowe do tej sumy (w razie potrzeby wymierzy grzywny lub ograniczenia wolności, aby uniknąć zsumowania się kar pozbawienia wolności). Dotyczy to sprawców wszystkich przestępstw ocenianych w jednym procesie, wliczając oszustów, recydywistów i sprawców zgwałceń.
Poważniejsze konsekwencje rodzi sytuacja sprawcy skazanego w różnych postępowaniach karnych. Nie będzie już instancji mogącej wymierzyć jedną karę z uwzględnieniem wszystkich poprzednich skazań. Jeśli więc sprawca pięciu rozbojów sądzony będzie w jednym postępowaniu przez jeden sąd, zapewne będzie musiał odbyć w sumie o wiele niższą karę niż sprawca analogicznych rozbojów sądzony w odrębnych postępowaniach. Prowadzi to do nierówności wobec prawa i jawnej niesprawiedliwości. Generuje to ryzyko nadużyć procesowych polegających na wyłączaniu przez prokuraturę poszczególnych czynów do odrębnych postępowań karnych, by uzyskać potencjalnie wyższe wyroki skazujące.

Nowe problemy

Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuciło użytkowników Twittera i Facebooka grafikami prezentującymi rzekomo bulwersujące orzeczenia związane z wymierzaniem kar łącznych radykalnie niższych od sumy łączonych kar. Mamy tu do czynienia ze znaną strategią dobierania sobie przez ministerstwo przypadków mających potwierdzać z góry założoną tezę, korzystną dla politycznych celów ministra sprawiedliwości. Brak powołania sygnatur spraw uniemożliwia weryfikację zaprezentowanych danych. Pociągnijmy jednak temat.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku zajmował się sprawą mężczyzny skazanego za wielokrotne kradzieże z włamaniem, posłużenie się cudzym dokumentem tożsamości i zniszczenie dokumentu (wyrok z 12.04.2016 r., II AKa 25/16). W obecnym stanie prawnym groziłaby mu kara łączna w granicach od najwyższej kary wymierzonej za poszczególne czyny do ich sumy, nie przekraczając 20 lat więzienia. Pod rządami przepisów Ministerstwa Sprawiedliwości, obligatoryjnie, z mocy ustawy sprawca ten trafiłby do więzienia na… 65 lat. Czy złodziejowi popełniającemu nawet kilkadziesiąt przestępstw powinna grozić kara faktycznego dożywotniego pozbawienia wolności, tak jak sprawcy zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem?
Problematyka kary łącznej jest zagadnieniem złożonym: skomplikowane wątki prawa materialnego przeplatają się z kwestiami procesowymi, a także czysto technicznymi aspektami działania sądów. Stworzenie od zera nowego modelu kary łącznej nie jest jednak proste. Potrzeba czasu, by przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nauczyli się funkcjonować w nowym otoczeniu prawnym, potrzeba lat, by kolejne instancje ujednoliciły orzecznictwo. Konieczne jest stworzenie przepisów intertemporalnych, regulujących sytuację sprawców skazywanych na starych i nowych zasadach, tym bardziej że nowe przepisy mają być surowsze dla sprawców. Wejście w życie przepisów nie kończy sprawy, lecz otwiera problemy, o których nie śniło się Ministerstwu Sprawiedliwości (pisali o nich czytelnicy bloga Dogmaty Karnisty pod wpisami na Facebooku z dn. 24 i 25.07.2018 r.).
Sądy skazują sprawców nie tylko na kary pozbawienia wolności, ale wymierzają też grzywny czy ograniczenie wolności. Często stosuje się warunkowe zawieszenie orzeczonej kary więzienia. W jaki sposób sumować różnorodzajowe kary? Czy można sumować prace społeczne i do jakich granic? Którą karę wykonywać najpierw: ograniczenie wolności czy cztery lata więzienia? Czy można sumować środki karne (np. zakaz prowadzenia pojazdów na 30 lat?). Gdy weźmie się pod uwagę ilość możliwych konfiguracji, zapowiedziana przez ministra prostota nowego rozwiązania okazuje się pozorna.

Kosztowna demagogia

Projekt ustawy nie ujrzał jeszcze światła dziennego, a powinien zawierać określenie kosztów wprowadzanych zmian. Zgodnie z danymi przedstawionymi w 2015 r. przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego miesięczne utrzymanie więźnia kosztuje 3150 zł, co daje 37 800 zł rocznie (zob. archiwum.radiozet.pl, materiał z 10.12.2015 r.). Liczba osadzonych w roku 2017 oscylowała między 72 tys. a 75 tys. osób, co kosztowało podatników ponad 2,7 mld zł (zob. inf. statystyczna za 2017 r., sw.gov.pl). Na jednego tylko więźnia, jak np. włamywacza z podanego wcześniej przykładu, wydalibyśmy ponad 2 mln zł.
Magazyn DGP z 27 lipca 2018 / Dziennik Gazeta Prawna
Wziąwszy pod uwagę kluczowe punkty reformy ministra Ziobry, tj. wykonywanie po kolei wszystkich kar więzienia wraz z obowiązkiem odbycia przynajmniej połowy z sumy orzeczonych kar (tj. 10 lat w przypadku sumy 20 lat albo co najmniej 25 lat w przypadku sumy 50 lat lub wyższej) dla uproszczenia, z istotnym niedoszacowaniem przyjąć można, że liczba koniecznych do wykonania kar pozbawienia wolności po planowanej reformie przynajmniej podwoi się. Licząc więc pobieżnie i zaokrąglając w dół, zakładana reforma kosztować będzie podatników dodatkowe 2,7 mld zł rocznie, co w sumie da rocznie kwotę przekraczającą 5 mld zł. Wziąwszy pod uwagę obecny stan zapełnienia zakładów karnych i aresztów śledczych (zob. inf. statystyczna za 2017 r., sw.gov.pl), do kwoty 5 mld zł doliczyć należy jeszcze koszty budowy nowych więzień i zatrudnienia dodatkowych funkcjonariuszy.
Nie sposób jednak przewidzieć, jak potoczą się losy przestępców odbywających długoterminowe kary, którzy będą mogli korzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu połowy zsumowanych kar. Być może również ta praktyka sądów spotka się z krytyką ideowego następcy aktualnego ministra sprawiedliwości (zawsze znajdą się przykłady na poparcie tezy, że skazanego zbyt szybko zwolniono z zakładu karnego), a to napędzi kolejne, irracjonalne obostrzenia kar. Dalsze zmiany w prawie powielą dwu- lub trzykrotnie kwotę 5 mld zł. Czy polski wymiar sprawiedliwości stać na tę demagogię?