Ile wolności słowa przysługuje akademikowi? Na to pytanie miał okazję odpowiedzieć Europejski Trybunał Praw Człowieka na kanwie sprawy Kula p. Turcji (skarga nr 20233/06).

Skarżący jest wykładowcą języka niemieckiego na jednym z tureckich uniwersytetów. Został zaproszony do programu telewizyjnego, w którym omawiano kulturowe zbieżności i różnice pomiędzy UE a Turcją. Program miał zostać wyemitowany 31 marca 2001 roku. Kula zawiadomił o planowanym występie telewizyjnym władze uniwersytetu. Dziekan nie wyraził zgody na jego udział w programie, uznając, że skarżący nie miał wystarczających kompetencji, by wypowiadać się na zapowiedziany temat. Pomimo to Kula wziął udział w programie oraz kilku innych, na które dostał wcześniej zgodę.
Wobec profesora zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Dziekan nałożył na niego karę w postaci pomniejszenia uposażenia o 1/8. W wyniku odwołania do rektora kara została złagodzona do upomnienia. Kula zwrócił się bezskutecznie ze skargą na sankcję dyscyplinarną do sądu administracyjnego. Orzeczenie to zostało podtrzymane przez sąd drugiej instancji i turecki NSA.
W wyroku z 19 czerwca 2018 r. ETPC wskazał, że pod ochroną art. 10 konwencji (swoboda wypowiedzi) jest nie tylko przekazywana treść, lecz również forma. Kula skorzystał ze swobody wypowiedzi akademickiej (w ramach której ochronie podlega wolność słowa, działania, komunikowania informacji oraz „nieograniczonego siania wiedzy i prawdy”) poza miejscem jego zatrudnienia.
Trybunał uznał, że upomnienie było wprawdzie minimalną sankcją dyscyplinarną, niemniej miało wpływ na możliwość korzystania ze swobody wypowiedzi i mogło wywoływać efekt mrożący. Niewątpliwie ingerencja w swobodę wypowiedzi skarżącego była przewidziana przez prawo, władze nie wskazały jednak w sposób wystarczający, w jakim zakresie udział w programach telewizyjnych był niewłaściwym zachowaniem. W uzasadnieniu ograniczyły się do stwierdzenia naruszenia konkretnego postanowienia regulaminu postępowania nauczycieli akademickich i pracowników naukowych.
Odnosząc się do pytań, ochrona jakiego dobra uzasadniała ingerencję i czy była niezbędna, ETPC wskazał, że ciężar wykazania spełnienia tych dwóch wymogów spoczywał na sądach krajowych. Tureckie sądy administracyjne potwierdziły naruszenie zasad regulaminu poprzez to, że skarżący wypowiadał się poza miejscem pracy bez uprzedniej zgody, nie odniosły się jednak do argumentu dotyczącego wolności akademickiej, który był szeroko podnoszony przez skarżącego. Na sądach krajowych ciąży zaś obowiązek szerszej oceny sprawy, nieograniczający się do zbadania, czy doszło do naruszenia postanowień prawa. Powinny one też ocenić proporcjonalność ingerencji w celu powstrzymania nadużyć ze strony władz. Ponadto powinny brać pod uwagę orzecznictwo ETPC i wynikający z niego obowiązek ważenia konkurujących ze sobą interesów. Ponieważ sądy krajowe nie spełniły tych wymagań, nie można uznać ich decyzji za zgodną z postanowieniami art. 10 konwencji. Tym samym doszło do naruszenia swobody wypowiedzi Kuli, któremu strasburscy sędziowie przyznali 1,5 tys. euro zadośćuczynienia.
ETPC miał już okazję wypowiedzieć się o zgodności sankcji dyscyplinarnych z gwarancjami swobody ekspresji również na gruncie spraw z Polski. W tym zakresie warto przypomnieć sprawę ukaranej dyscyplinarnie dziennikarki (Wojtas-Kaleta p. Polsce, skarga nr 20436/02) czy też lekarza, który skrytykował kolegę po fachu, za co został ukarany naganą (Frankowicz p. Polsce, skarga nr 53025/99).