Pomimo wyroku TSUE i obietnic ministra środowiska Henryka Kowalczyka, Lasy Państwowe i Policja nie odstępują od ścigania protestujących w obronie Puszczy Białowieskiej. Służby wskazują, że ich działania były adekwatne do zaistniałych okoliczności. Innego zadnia są aktywiści z organizacji pozarządowych, którzy wskazują na brutalność interwencji oraz Rzecznik Praw Obywatelskich.

Jak wynika z danych zebranych przez grupę prawną ruchu społecznego Obóz dla Puszczy, 483 osobom protestującym przeciwko – zgodnie z późniejszym orzeczeniem TSUE – nielegalnej wycince w Puszczy Białowieskiej, postanowiono zarzuty związane z naruszeniami kodeksu wykroczeń. Wobec 127 osób z wnioskiem o ukaranie wystąpiła policja z Hajnówki, z czego 35 osób zostało już skazanych (składne są apelacje). Zgodnie natomiast ze stanem prawnym na 11 maja 2018 r., Straż Leśna wobec 351 osób wystosowała wnioski o ukaranie, z czego w 204 przypadkach zapadły już wyroki skazujące. Jak tłumaczy Joanna Pawluśkiewicz z Obozu dla Puszczy, są to wyroki nakazowe, od których złożone zostały odwołania do drugiej instancji.

Z zarzutami karnymi są także 24 osoby, które brały udział w proteście w siedzibie Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.

Dodatkowo, Straż Leśna do końca marca 2018 wystawiła 167 wniosków o ukaranie (Nadl. Hajnówka - 34, Nadl. Browsk – 133). Liczba ta nie obejmuje jednak danych z Nadleśnictwa Białowieża. Organizacja Obóz dla Puszczy czeka na ich przekazanie od 1 lutego 2018 r.

Jakie zarzuty stawiano protestującym? Każda ze służb działała w zakresie swych własnych kompetencji.

- Policja, co do zasady, stawiała zarzuty dotyczące naruszania porządku publicznego. Są one związane z fizycznym blokowaniem wycinki, uniemożliwianiem pracy haversterom. Straż Leśna nie ma takich uprawnień, natomiast oskarża w sprawach, które dotyczą łamania zakazu wstępu do lasu, naruszenia miru leśnego czy pozostawienia pojazdu w lesie – wyjaśnia adwokat Paweł Osik z Kancelarii Pietrzak i Sidor.

Protest uzasadniony

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wskazuje natomiast, że wyroku z TUSE ws. Puszczy Białowieskiej wynika, iż protesty w obronie przed wycinką były uzasadnione. Tłumaczy, iż „miały one na celu doprowadzenie do przestrzegania prawa przez polskie władze i powstrzymania Lasów Państwowych od zwiększania wycinki”.

Z tych właśnie względów RPO wystosował pisma do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku i komendanta wojewódzkiego policji, wskazując, iż w kontekście wyroku TSUE działania policji i straży leśnej nie miały i nie mają uzasadnionych podstaw prawnych.

Dyrektor RDLP w Białymstoku Andrzej Józef Nowak odpisał RPO, iż działania osób protestujących stanowiły wykroczenie, dlatego Straż Leśna była w obowiązku podejmować stosowne interwencje. Zaznaczył on jednak, że czynności strażników „nie były ani represyjne, ani dyskryminujące, ani uwłaczające, tylko adekwatne do okoliczności i miały na celu wyłącznie identyfikację osób popełniających wykroczenie”.

Podobny ton ma odpowiedź komendanta wojewódzkiego z Białegostoku nadinsp. Daniela Kołnierowicza. Tłumaczy on, iż wszystkie działania funkcjonariuszy policji wynikały z obowiązków, jakie nakładała na nich ustawa o policji. Komendant słuszność działań funkcjonariuszy argumentuje orzeczeniami sądu w Hajnówce, w których to protestujący zostali uznani za winnych.

Watro w tym miejscu zaznaczyć, że 17 maja 2018 r. na konferencji prasowej minister środowiska Henryk Kowalczyk tłumaczył, że propozycje odstąpienia od karania protestujących są już wykonywane. W celu dokładnego zrozumienia przekazu ministra, poniżej zamieszczany transkrypcję z konferencji.

Pytanie: Wraca pan właśnie ze spotkania w Lasach Państwowych. Tam aktywiści apelowali do Pana o to, żeby wycofać się z wniosków o karanie aktywistów protestujących w Puszczy Białowieskiej. Co Pan Minister odpowiedział? Wyszedł pan z jakąś nową propozycją?

Minister Kowalczyk: Propozycje dotyczące odstąpienia od karania były już powtarzane i one w tej chwili się materializują, czyli już są wykonywane. Znaczy Dyrektor Lasów Państwowych przedstawił bardzo szczegółowe sprawozdanie o różnego rodzaju sprawach. Tych spraw z wniosku albo Straży Leśnej albo leśnictw było ponad 300. Zostały one podzielone na różne kategorie. No 95% tych spraw to były sprawy związane z wejściem na teren zakazany, tak to nazwijmy, czyli tam gdzie był zakaz wstępu do lasu. Dyrektor zarekomendował, że jako pokrzywdzeni, jako oskarżyciel posiłkowy w sprawach, które wnosiła np. policja, Lasy wydadzą oświadczenie, że rezygnują z tego statusu pokrzywdzonego, również wycofują się jako oskarżyciel posiłkowy, a więc to daje dla sądu drogę otwartą do umorzenia sprawy. Oczywiście sprawy, które nie są wszczęte, a jest ich ponad połowa jeszcze niewszczętych, automatycznie mam nadzieję zostaną wycofane. Natomiast sprawy, które toczą się w sądzie w tej chwili po złożeniu takich świadczeń, mam nadzieję sąd będzie takie sprawy umarzał. Ale też istotna informacja, organizacje ekologiczne zabiegały o to, żeby to już natychmiast dzisiaj było dokonane. Wobec tego padła taka deklaracja, że jeszcze dzisiaj w dyrekcji Lasów Państwowych zbiorą się w kilka osób. No nazwijmy to takim zespołem bardzo roboczym, złożonym z prawników, jak w sposób prawny z tego problemu wyjść. Natomiast intencja jest jednoznaczna. Za sprawy wejścia do lasu itd. deklaracje Lasów Państwowych są jednoznaczne, z tych oskarżeń Lasy się wycofują.

Były nadużycia?

W kontekście interwencji strażników leśnych wobec protestujących w Puszczy Białowieskiej pojawia się sporo głosów dotyczących ewentualnych nadużyć służb. Jak wskazują organizacje pozarządowe wspierające protest, ich działania nierzadko charakteryzowały się brutalnością. Zapytani o przykłady naruszeń, dość szczegółowo opisują poszczególne zdarzenia:

• wykręcanie i rozciąganiu kończyn z użyciem siły i masy ciała kilku funkcjonariuszy poprzez min. wieszanie się na przypiętych rękach;
• duszenie poprzez ucisk dłonią na krtań oraz poprzez wgniatanie twarzy kolanem w glebę;
• odcinanie z wykorzystaniem noży sznurów tuż przy ciele, wewnątrz rur, bez dostatecznej widoczności, co powodowało nacięcia skóry;
• ściąganie siłą bez zabezpieczenia aktywistów umiejscowionych na maszynach na wysokości 4-8 metrów;
• odcinanie lin, na których wisieli aktywiści, co narażało aktywistów na upadek z dużej wysokości.



Jak informuje Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska, wiele przypadków naruszeń udokumentowanych zostało obdukcjami lekarskimi. Standardem było jednak odmawianie legitymowania się przez strażników i odmowa podawania przez nich danych personalnych, co uniemożliwiało lub utrudniało złożenie skargi na przeprowadzone czynności. Dodaje również, że w późniejszym okresie protestów często uniemożliwiano pracę i dokumentowanie wydarzeń dziennikarzom, dla których tworzono strefy mediów oddalone o 100 lub więcej metrów od zdarzeń. Tłumaczy, że w aktywistów rzucano kaskami czy przywiązywano ich linami do drzew. Zaznacza także, że w interwencjach brali udział także szeregowi pracownicy nadleśnictw, którzy nie mają uprawnień straży leśnej.

- Aktywiści złożyli ok. 15 zawiadomień dotyczących możliwości naruszenia następujących artykułów kodeksu karnego: 231, 157, 199, czyli dotyczących przekroczenia uprawnień, uszkodzenia ciała, stwarzania ryzyka utraty życia, braku reakcji na sytuacje zagrożenia życia. Większość postępowań jest prowadzonych. Kilka postępowań zostało umorzonych i złożyliśmy od nich odwołania. Powoływani biegli w większości potwierdzają w swoich opiniach, iż mogło dojść do zagrożenia życia na wskutek niewłaściwie przeprowadzonej interwencji – informuje nas Adam Bohdan.

Przypomnijmy, że 17 kwietnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku przeciwko Polsce, uznał między innymi, że wycinka w Puszczy Białowieskiej spowodowała naruszenie zobowiązań wynikających z dyrektywy siedliskowej lub ptasiej. Choć z Puszczy wycofano haverstery, wciąż wyrok TUSE nie jest realizowany ze względu na nadal obowiązujące akty prawne (aneks do Planu Urządzenia Lasu dla Nadleśnictwa Białowieża oraz Decyzja 51 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych), które umożliwiają prowadzenie wycinki na tym terenie.