Rzecznik praw obywatelskich wycofał z Trybunału Konstytucyjnego wniosek podważający przepis dopuszczający w procesach karnych bezprawnie zdobyte dowody. Głównym powodem tej decyzji było włączenie do składu orzekającego w sprawie kontrowersyjnego art. 168a kodeksu postępowania karnego Mariusza Muszyńskiego. Zdaniem RPO jako sędzia dubler nie jest on uprawniony do zasiadania w TK.
Na dodatek niedługo potem do składu orzekającego o owocach zatrutego drzewa dokoptowano kolejnych „nowych” sędziów TK: prezes Julię Przyłębską, Andrzeja Zielonackiego i Michała Warcińskiego. Jednocześnie od sprawy odsunięte zostały wybrane przed 2015 r. sędzie Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz oraz Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
W ocenie Adama Bodnara przetasowania składów orzekających dokonano bez żadnej podstawy prawnej. Zgodnie z przepisami w przypadku postępowań zainicjowanych przed wejściem w życie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK (Dz.U. z 2016 r. poz. 2072) zarządzenia dotyczące kompozycji składu sędziowskiego pozostają w mocy. Jak przekonuje rzecznik, żaden jej przepis nie daje prezes trybunału uprawnienia do swobodnych roszad personalnych. Zgodnie z art. 38 ust. 1 skład orzekających, w tym sędziego sprawozdawcę, wyznacza się według kolejności alfabetycznej, przy uwzględnieniu rodzaju, liczby i kolejności wpływających spraw. W wyjątkowych sytuacjach można odstąpić od tych ogólnych zasad, ale nie dotyczy to zmiany wytypowanego wcześniej składu.
Motywy, które stanęły za wycofaniem przez RPO wniosku kwestionującego konstytucyjność owoców zatrutego drzewa są więc podobne do powodów anulowania wniosku w sprawie tzw. ustawy inwigilacyjnej (stało się to w połowie marca).
Najważniejsze zarzuty rzecznika wobec przepisu legalizującego dowody uzyskane z naruszeniem prawa dotyczyły złamania konstytucyjnego prawa do sądu oraz ochrony prywatności i tajemnicy komunikowania się, a także zasady zaufania obywateli do państwa i stanowionego prawa.
„Nie da się mówić o przewidywalności, obliczalności, a tym bardziej o lojalności państwa wobec adresatów norm prawnych, gdy nielegalne działania organów władzy publicznej mogą stać się podstawą podejmowania czynności działających na niekorzyść jednostki” – przekonywał Bodnar w swoim wniosku. W jego ocenie już samo dopuszczenie dowodu pozyskanego nielegalnie i włączenie go do materiału będącego podstawą rozstrzygnięcia sprawy wyklucza sprawiedliwość procesu.