Monitorowanie terminów posiedzeń jest wyłączną domeną adwokata czy radcy prawnego prowadzącego daną kancelarię, a uchybienia obciążają stronę reprezentowaną przez tego pełnomocnika.
Stan faktyczny
W piśmie z 8 lutego 2017 r. pełnomocnik pozwanego w sprawie o zapłatę wniósł o przywrócenie terminu do złożenia wniosku o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem. Sąd rejonowy oddalił ten wniosek, wskazując, że z uwagi na to, że żadna ze stron nie zaskarżyła wyroku z 14 listopada 2016 r., uprawomocnił się on 6 grudnia 2016 r. Pełnomocnik uzasadniał swój wniosek tym, że został poinformowany o odwołaniu terminu rozprawy przez osobę podającą się za pracownika sądu. Sąd uznał to twierdzenie pełnomocnika za gołosłowne. O ile taka sytuacja miałaby w ogóle miejsce, to po pierwsze, pełnomocnik powinien sprecyzować, które z posiedzeń zostało odwołane (były trzy), a po drugie, znałby nazwisko osoby, która ewentualnie udzieliła takiej informacji telefonicznie lub mógłby je z łatwością ustalić nawet w trakcie przygotowywania wniosku o przywrócenie terminu. Po trzecie wreszcie, gdyby dbał należycie o interesy swojego klienta, to powinien był zweryfikować informację o rzekomym odwołaniu terminu – uznał sąd. Ogólnikowe twierdzenia świadczyły zaś o tym, że był to tylko pretekst do wystąpienia o przywrócenie terminu. Sąd I instancji podkreślił, że w tej sprawie żadne posiedzenie nie zostało odwołane i w związku z tym pełnomocnik pozwanego nie mógł być o takim fakcie powiadomiony przez sekretarza sądowego. Wobec tego zaś, że wniosek o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem został złożony po terminie, na podstawie art. 328 k.p.c. podlegał odrzuceniu.
Pełnomocnik nie ustąpił i wniósł zażalenie. W jego treści wskazywał naruszenie prawa procesowego oraz błędną interpretację znamienia braku winy po stronie pozwanej w niedokonaniu czynności, podczas gdy zaniechanie złożenia wniosku wynikało według niego z błędnego poinformowania pełnomocnika pozwanego o odwołaniu terminu rozprawy. Mecenas wniósł zatem o zmianę zaskarżonego orzeczenia i uwzględnienie wniosku o przywrócenie terminu do złożenia wniosku o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem.
Uzasadnienie
31 października 2017 r. Sąd Okręgowy w Toruniu oddalił zażalenie (postanowienie sygn. akt VI Gz 223/17). Wyjaśnił, że od 11 sierpnia 1999 r., to jest od czasu wydania przez Sąd Najwyższy z postanowienia w sprawie o sygn. akt I CKN 367/99, w judykaturze tego SO utrwalił się pogląd, że na postanowienie sądu I instancji oddalające wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia środka zaskarżenia zażalenie nie przysługuje. Nie oznacza to oczywiście, że postanowienie sądu I instancji odmawiające przywrócenia terminu do wniesienia środka zaskarżenia wymyka się spod kontroli instancyjnej. Postanowienie takie na wniosek strony może być skutecznie zwalczane w zażaleniu na postanowienie o odrzuceniu środka zaskarżenia (w tym przypadku odrzucenia wniosku o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem), jeżeli miało wpływ na rozstrzygnięcie w nim zawarte. Ponieważ pełnomocnik pozwanego zaskarżył w całości postanowienie również w części oddalającej wniosek o przywrócenie terminu, zażalenie należało w tym zakresie odrzucić.
W związku z zaskarżeniem także postanowienia odmawiającego sporządzenie uzasadnienia należało odnieść się do sformułowanych przez pozwanego zarzutów. Stanowisko sądu dotyczące oddalenia wniosku o przywrócenie terminu nie budzi żadnych zastrzeżeń. Rozpoznając zarzuty sformułowane przez mecenasa wobec tego rozstrzygnięcia, sąd okręgowy uznał je za chybione. Sąd rejonowy miał rację: pełnomocnik nie uprawdopodobnił braku zawinienia w uchybieniu terminowi do złożenia wniosku o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem. Sąd okręgowy zgodził się z sądem I instancji. Nie ulega wątpliwości, że profesjonalny pełnomocnik jest zobowiązany do szczególnej staranności i dbałości o sprawy strony, którą reprezentuje. Organizacja kancelarii i monitorowanie terminów rozpraw, w tym przyczyn ich odwołania oraz daty wyznaczonego posiedzenia, jest wyłączną domeną adwokata lub radcy prawnego prowadzącego daną kancelarię. Uchybienia zaś obciążają stronę reprezentowaną przez takiego pełnomocnika. Mecenas nawet nie usiłował uprawdopodobnić, że czynił jakiekolwiek starania w celu ustalenia, co było przyczyną rzekomego odwołania rozprawy i czy został wyznaczony nowy termin. Nieprzytoczenie szczegółowych okoliczności uzasadniających wniosek o przywrócenie terminu świadczy o tym – co podkreślił sąd rejonowy – że twierdzenia zawarte we wniosku zostały przygotowane tylko na jego potrzeby. To zaś wyłącza możliwość uwzględnienia wniosku o przywrócenie terminu. Słusznie więc sąd rejonowy odrzucił wniosek pozwanego o sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem jako spóźniony. Zażalenie pozwanego jako bezzasadne podlegało zaś oddaleniu.

KOMENTARZ

Piotr Barczak, adwokat
W przytoczonym stanie faktycznym rozstrzygnięcie sądu nie budzi wątpliwości. Na poziomie bardziej ogólnym tezy sądu stają się jednak niepokojące. Orzekł on bowiem, że to pełnomocnika obciąża obowiązek ustalenia, co było przyczyną odwołania rozprawy, czy został wyznaczony nowy termin, a także nazwiska osoby, która udzieliła telefonicznie informacji, i zweryfikowania jej. Warto przełożyć te wymogi na realia pracy sądów, a w szczególności przeciążonych sekretariatów, oraz przepisów prawa. Każdemu praktykowi nieraz zdarzało się odebrać telefon z sądu z informacją o odwołaniu, a nawet (w sprawach karnych) o wyznaczeniu terminu. Pismo potwierdzające zmianę – którego doręczenie jest obowiązkiem sądu – często trafia do kancelarii kilka tygodni później. W świetle stanowiska SO tego rodzaju działania sekretariatów należy traktować jako niebyłe, przynajmniej do czasu udokumentowanej weryfikacji, bo konsekwencje błędu w przekazywanej informacji i tak poniesie pełnomocnik i strona. Okazuje się więc, że dobre chęci (usprawnienia pracy sądu) są nieuprawnione i obowiązuje wszystkich piekło formalizmu.