Nowa ustawa o jawności życia publicznego miała uporządkować dostęp do informacji publicznej. Na razie jednak proponuje, by za dostęp do takich danych płacić, tym zaś, którzy zadają pytania zbyt często, w ogóle nie odpowiadać.



W przepisach zaprezentowanych przez ministra koordynatora służb specjalnych, które – jak obiecywano – będą zupełnie nową jakością i wreszcie uporządkują kwestie jawności, kluczowe mogą okazać się dwa artykuły: 20 i 21.
Owszem, ustawa skraca maksymalny termin odpowiedzi na pytania o dane publiczne z 60 do 30 dni, ale w rzeczywistości może się to okazać pustym gestem. Problematyczne artykuły zapowiadają bowiem wprowadzenie opłat za udostępnienie informacji, o ile „podmiot obowiązany do udostępnienia ma ponieść dodatkowe koszty związane ze wskazanym we wniosku sposobem udostępnienia lub koniecznością przekształcenia informacji w sposób lub formę wskazaną we wniosku”.
– Nie ma wykładni, ile takie opłaty miałyby wynosić. Co jednak jeszcze ważniejsze, nie ma w ustawie mowy o możliwości odwołania się od takiej decyzji – zauważa Krzysztof Izdebski, prawnik i dyrektor programowy Fundacji ePaństwo. – Z jednej strony projekt obiecuje większą jawność, z drugiej – wprowadza przepisy, które mogą mocno ograniczyć dostęp do danych – komentuje.
Urząd będzie miał 14 dni na podanie wyceny za udostępnienie informacji i dopiero po tym czasie zacznie biec 14-dniowy okres na odpowiedź. Obecnie jest tak, że adresat wniosku o udostępnienie informacji może obciążyć osobę wnioskującą kosztami, ale niezależnie od tego po upływie 14 dni od poinformowania o tym fakcie informacja zostaje udostępniona, chyba że wniosek zostanie wycofany.
Jeszcze większe kontrowersje budzi kolejny artykuł, który zastrzega, że „gdy wnioskodawca w sposób uporczywy składa wnioski”, można mu w ogóle odmówić odpowiedzi. Co to znaczy „uporczywy”? Jak wiele trzeba składać pytań i jak często rzeba to robić? Tego ustawa nie precyzuje. – A to otwiera kolejną furtkę do blokowania ludziom dostępu do informacji. A przecież często to są dane potrzebne naprawdę zwykłym obywatelom, jak chociażby informacja o wynikach kontroli sanepidu w szpitalu, zanim pacjent zdecyduje się z niego skorzystać – zauważa prawnik.
Sieć Obywatelska – Watchdog Polska w swojej opinii do projektu napisała wprost: „Propozycja w praktyce grozi końcem jawności”.
Rząd zapowiedział, że odbędzie się wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach