W poniedziałek, 24 lipca 2017 r., prezydent Andrzej Duda skorzystał z kompetencji przyznanej mu w art. 122 ust. 5 konstytucji i przekazał Sejmowi ustawę o Sądzie Najwyższym do ponownego rozpatrzenia. W swoim wystąpieniu wskazał na zbyt silną pozycję prokuratora generalnego w stosunku do Sądu Najwyższego.
Czy wątpliwości prezydenta są zasadne? Szukanie odpowiedzi na to pytanie jest ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, należy pamiętać, że ustawa została zwrócona Sejmowi. Teoretycznie więc istnieje możliwość odrzucenia prezydenckiego weta. Po drugie, głowa państwa zapowiedziała przygotowanie własnego projektu. Warto więc na przykładzie zawetowanej ustawy pokazać, jakich rozwiązań należy przy jego opracowaniu uniknąć.
Rozważając kwestię przyznania zbyt silnej pozycji ministrowi sprawiedliwości w procesie powoływania sędziów SN, należy uwzględnić dwie regulacje zawetowanej ustawy. Pierwsza dotyczy wyboru dotychczasowych sędziów SN, którzy mają pozostać w stanie czynnym i nadal orzekać. Druga reguluje powołanie nowych sędziów SN na stanowiska opróżnione przez dotychczasowych przeniesionych w stan spoczynku.
Minister sprawiedliwości w obwieszczeniu wydanym w dniu wejścia w życie ustawy o SN ma podać nazwiska dotychczasowych sędziów SN, co do których zamierza złożyć wniosek do Krajowej Rady Sądownictwa o ich pozostawienie w stanie czynnym. Ustawa nie określa jednak żadnych kryteriów, na podstawie których minister miałby dokonać takiej selekcji, co oznacza, że będzie miał zupełną dowolność w tej kwestii! Następnie szef resortu sprawiedliwości ma złożyć do KRS wniosek o pozostawienie w stanie czynnym dotychczasowych sędziów SN. Uchwały co do poszczególnych kandydatów muszą być podjęte przez obydwa zgromadzenia KRS bezwzględną większością głosów przy obecności co najmniej połowy składu każdego zgromadzenia. Tutaj ustawa o SN także nie określa żadnych kryteriów, którymi mieliby się kierować członkowie obydwu zgromadzeń KRS.
Na podjęcie uchwały rada ma jedynie 14 dni od otrzymania wniosku ministra. Jeżeli nie dochowa terminu, prezydent może samodzielnie zdecydować w przedmiocie zatwierdzenia pozostania sędziego w stanie czynnym. Tymczasem, na skutek trudności w wyłonieniu przez Sejm sędziów do rady, których należy się spodziewać z powodu sposobu uregulowania tej procedury w zawetowanej ustawie o KRS, może się okazać, że w praktyce to prezydent będzie zatwierdzał sędziów SN wskazanych przez ministra.
Przechodząc do uregulowania procesu powoływania sędziów do SN na pozostałe wolne stanowiska, należy zwrócić uwagę na dwie istotne kwestie. Po pierwsze, w terminie 7 dni od podjęcia decyzji o pozostawieniu w stanie czynnym ostatniego sędziego SN minister zamieści obwieszczenie o liczbie wolnych stanowisk. Jednak nie będą to stanowiska, o których zajęcie będą się mogły ubiegać wszystkie osoby spełniające ustawowe przesłanki. MS ma zastrzeżoną dla siebie możliwość wskazania własnych kandydatów. W takim wypadku nie stosuje się procedury składania wniosków do KRS. Ustawa o SN nie ogranicza liczby osób, które może wskazać minister, więc może on zgłosić kandydatów na wszystkie wolne stanowiska określone w obwieszczeniu. Może być tak, że SN będzie się składał w całości z osób wskazanych przez MS.
Ustawa o SN przewiduje, że gdyby nie było możliwe podjęcie uchwały przez obydwa Zgromadzenia KRS w stosunku do kandydatów na sędziów zgłoszonych przez ministra w terminie 14 dni od otrzymania jego wniosku, wówczas wystarczy uchwała jednego ze zgromadzeń KRS wyrażająca pozytywną ocenę kandydata. Mając na uwadze spodziewane trudności z ukonstytuowaniem drugiego zgromadzenia KRS, o powołaniu może zdecydować pierwsze zgromadzenie, w którym większość stanowią politycy. W jego skład mają bowiem wejść minister sprawiedliwości, I prezes SN, prezes NSA oraz przedstawiciel prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów.
Uregulowanie dotyczące powoływania nowych sędziów do SN narusza więc art. 179 konstytucji. Z dwóch powodów. Po pierwsze, pozwala na obsadzenie stanowisk sędziów SN przez kandydatów wskazanych przez ministra sprawiedliwości. Ten jednak jako członek władzy wykonawczej (rządu) nie ma prawa uczestniczyć w powoływaniu sędziów. Po drugie, pozwala na powołanie sędziów SN, którzy uzyskali pozytywną uchwałę tylko jednego zgromadzenia KRS i to tego zgromadzenia, którego członkowie stanowią mniejszość w radzie. Tymczasem art. 179 konstytucji mówi o powołaniu sędziów na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, a nie jej części. Przedstawiona procedura narusza także art. 60 ustawy zasadniczej, zgodnie z którym każdy ma prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. Z art. 95 par. 2 zawetowanej ustawy o SN wynika bowiem, że będzie grupa uprzywilejowanych kandydatów na sędziów SN, wskazanych przez ministra. Ci nie będą musieli konkurować z innymi osobami, które zgłoszą się na wolne stanowiska sędziowskie w SN.
Przedstawiona analiza potwierdza zatem, że wątpliwości prezydenta dotyczące tego, że to minister sprawiedliwości jako jednocześnie prokurator generalny miałby uzyskać w zawetowanej ustawie decydujący wpływ na obsadę całego SN, są słuszne.
W razie podjęcia prac nad nową ustawą o SN należy przede wszystkim zrezygnować z rozwiązania polegającego na przeniesieniu w stan spoczynku wszystkich obecnych sędziów SN. Naruszałoby to zasadę nieusuwalności sędziów wyrażoną w art. 180 ust. 1 konstytucji. Nie uzasadniają tego rozwiązania nawet szerokie zmiany w strukturze SN. Procedura wyłaniania nowych sędziów do SN powinna być oczywiście zgodna z art. 179 konstytucji, co wyklucza udział MS – PG w tym postępowaniu. Wyboru powinna dokonywać Krajowa Rada Sądownictwa spośród wszystkich kandydatów, którzy zgłoszą się na wolne stanowisko sędziego SN i spełniają warunki do jego objęcia. Podstawowym kryterium muszą być kompetencje, które mogłyby być potwierdzone odpowiednią opinią np. zgromadzenia sędziów sądu, z którego wywodzi się kandydat, czy organu samorządu prawniczego, jeśli w konkursie wystartuje radca prawny lub adwokat. Wybór na tak ważne stanowisko sędziowskie dokonywany mógłby być kwalifikowaną większością głosów członków KRS. Nie powinno być jednak możliwe, aby o wyborze decydowali wyłącznie członkowie KRS pochodzący spośród posłów i senatorów. To bowiem groziłoby, że nie kryteria merytoryczne, lecz polityczne decydowałyby o wyborze.

Prezydenckie weta trafiły do Sejmu

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Andrzej Duda odesłał do ponownego rozpatrzenia przez Sejm dwie ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości – ustawę o Sądzie Najwyższym oraz o Krajowej Radzie Sądownictwa. Temu pierwszemu aktowi prezydent zarzuca m.in. wewnętrzną sprzeczność. Jeden z przepisów stanowi bowiem, że zgromadzenie ogólne sędziów SN przedstawia prezydentowi pięciu kandydatów na I prezesa SN, podczas gdy w innym miejscu ustawa stanowi, że zgromadzenie wybiera jedynie trzech kandydatów. Ponadto wskazano, że istnieją wątpliwości co do tego, czy funkcjonowanie tak ważnego sądu jak SN powinno być uzależnione od dyskrecjonalnych uprawnień ministra sprawiedliwości będącego jednocześnie prokuratorem generalnym.

Druga zawetowana ustawa nie znalazła uznania w oczach głowy państwa m.in. z tego powodu, że sędziowie do nowej KRS mieli być wybierani przez Sejm zwykłą większością głosów. Prezydent uważa, że powinni być wyłaniani większością trzech piątych. Ponadto Andrzej Duda zauważył, że ustawa nie zawiera żadnych mechanizmów, które zagwarantowałyby szeroką reprezentację sędziów sądów różnych szczebli.