Za kilka dni w MSWiA po raz pierwszy zbierze się zespół roboczy, by ustalić, jak zmienić ustawę o strażach miejskich. Przestarzałe przepisy wymagają pilnej nowelizacji.
Tymczasem do niedawna dyskusja skupiała się na tym, czy po odjęciu strażom fotoradarów istnienie tej formacji ma w ogóle sens. Okazało się, że ma. Apogeum likwidacji straży mamy już za sobą. Wprawdzie wpływy z mandatów za przekroczenie prędkości spadły drastycznie, ale za to wzrosła... sympatia mieszkańców dla tej formacji. I znalazły się nowe zadania, np. sprawdzanie, czy nie palimy śmieciami. Warto się więc zastanowić się, jakie zadania ta formacja powinna wykonywać: czy skupić się na wpisanym w ustawę porządku publicznym, czy troszczyć się także o bezpieczeństwo. A jeśli tak, to może utworzyć policję municypalną, tak jak zrobili to po sąsiedzku Czesi? Jednak większość strażników wielkich rewolucji nie chce.
Co należałoby wprowadzić, żeby straże funkcjonowały lepiej? Przede wszystkim powinno się umożliwić im choćby prowadzenie działań na terenie innej gminy. Strażnicy chcieliby także móc interweniować nie tylko na ulicach, lecz także na podwórkach, gdy są tam parkowane samochody przez osoby niemieszkające w sąsiedztwie albo zebrały się tam osoby pijące alkohol. Chcą też oczywiście rozszerzenia katalogu wykroczeń, za które mogliby karać, i większego dostępu do baz i rejestrów, dzięki czemu mogliby sprawniej wykonywać swoje zadania. No i oczywiście wolą, by pieniądze z mandatów zostały w gminie. Jest też obszerny pakiet socjalny – od podwyżek pensji i wydłużenia urlopów po wcześniejszy wiek przechodzenia na emeryturę.
Co z tego uda się przeforsować? Jeszcze nie wiadomo, tym bardziej że w zespole, który zbierze się po raz pierwszy za kilka dni i będzie pracował nad zmianami w funkcjonowaniu straży, przedstawiciele tej formacji i samorządów będą mieli tylko głos doradczy. O kształcie ustawy zdecydują ostatecznie strona rządowa i parlament.