Rząd zapowiada skrócenie podstawowego terminu przedawnienia roszczeń do 6 lat; szykuje też zmiany w egzekucji wierzytelności z rachunku bankowego.
Instytucja przedawnienia / Dziennik Gazeta Prawna
Między innymi te kwestie mają zostać uregulowane w przygotowywanym przez resort sprawiedliwości projekcie ustawy zmieniającej kodeks cywilny. Informacja o szykowanej noweli znalazła się w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów.
Główna zmiana polegać ma na skróceniu podstawowego terminu przedawnienia roszczeń niezwiązanych z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz niebędących roszczeniami o świadczenia okresowe – z 10 do 6 lat. Podobnie stać się ma z roszczeniami stwierdzonymi prawomocnym orzeczeniem czy ugodą.
„Potrzeba podjęcia prac legislacyjnych wiąże się z dążeniem do zwiększenia stabilności i pewności stosunków społecznych, co leży nie tylko w interesie stron tych stosunków, ale także osób trzecich, kształtujących swoje stosunki prawne w oparciu o długotrwały stan faktyczny. Celów tych w dostatecznym stopniu nie realizują obowiązujące obecnie rozwiązania przewidujące długi, 10-letni ogólny termin przedawnienia” – czytamy na stronach KPRM.
Nie wszystkich jednak pomysł i wskazane argumenty za zmianą prawa przekonują.
– To słabe uzasadnienie, nic z niego nie wynika. Równie dobrze możemy dyskutować o wyższości 10 lat nad 12 czy 5 latami – komentuje prof. Maciej Gutowski, cywilista, wykładowca na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
I przypomina, że niedawno wydłużone zostały terminy przedawnienia w przypadku popełnienia czynów niedozwolonych.
– Zdarza się, że czas jest potrzebny. Całe prawo cywilne jest wyważeniem balansu pomiędzy interesem wierzyciela a dłużnika. Nie da się powiedzieć, że będzie lepiej, gdy 10 lat zamieni się na 6. Pamiętajmy, że dłużnik płaci jakieś zobowiązanie, dlatego przedwczesne wygaszenie nie jest dobre. Oczywiście pewność obrotu jest ważną zasadą, podobnie jak ta, że umów się dotrzymuje. Niezbędne jest właściwe zbalansowanie tych dwóch racji – podkreśla prof. Gutowski.
– Skrócenie okresu przedawnienia jest działaniem na rzecz dłużnika, a nie wierzyciela. Z tego powodu trudno zrozumieć tę propozycję – dodaje adwokat Jerzy Naumann.
To, że MS pracuje nad modyfikacją zasad przedawnienia, nie zaskakuje. Już w lutym podnoszono, że dłużnicy zbyt rzadko korzystają z tej instytucji, bo nie są jej świadomi. Natomiast rozpoznający sprawę sąd bierze pod uwagę upływ okresu przedawnienia jedynie wtedy, gdy dłużnik zgosi taki zarzut. Z braku wiedzy korzystają zaś firmy windykacyjne skupujące przedawnione roszczenia. Wtedy też padła deklaracja, że wkrótce to sąd będzie musiał z urzędu ustalić, czy roszczenie jest przedawnione. Jeśli zaś stwierdzi, że upłynął termin przedawnienia, oddali powództwo.
W ocenie prof. Gutowskiego to jednak rozwiązanie pozbawione sensu. Wypacza bowiem konstrukcję procesu cywilnego.
– Proces cywilny jest sporem stron przed sądem. Nie można teraz powiedzieć, że jest to spór przed sądem, ale w przypadku przedawnienia jest on sporem sądu z samym sobą. A co, gdy okaże się, że termin przedawnienia został przerwany? Ktoś nie przemyślał tej propozycji. Jeśli chce się ochronić dłużnika przed wyrokami zasądzającymi przedawnione należności, lepiej rozważyć skutek w postaci wygaśnięcia roszczenia, jak przy terminie zawitym. Oczywiście trzeba wtedy przemyśleć, co zrobić z przerwą i zawieszeniem terminu przedawnienia, bo skąd sąd ma wiedzieć, że coś takiego się stało – wskazuje prof. Gutowski.
– Każda konstrukcja prawna wywodząca się z poprzednich systemów prawa cywilnego była bardzo głęboko umotywowana. Prawie wszystkie zmiany legislacyjne, jakie wprowadzane są od jakichś 15 lat, odznaczają się natomiast tym, że są chaotyczne, nieprzemyślane i nieumiejscowione w systemie prawnym. Z tym pomysłem jest podobnie – puentuje Jerzy Naumann.
Na tym jednak propozycje się nie kończą. Z wykazu wynika, że w związku z umożliwieniem komornikom dokonywania zajęć rachunku bankowego dłużnika drogą elektroniczną zachodzi potrzeba wprowadzenia rozwiązań, które pozwolą podjąć obronę przed egzekucją. Przepisy jednak miałyby jednocześnie uniemożliwiać dłużnikowi rozporządzanie środkami znajdującymi się na zajętym rachunku. W jaki sposób? Szczegóły znaleźć mają się już w projekcie.