Resort sprawiedliwości chce, by wojewodowie decydowali, które NGO mogą startować w konkursach na obsługę punktów darmowej pomocy prawnej.
Chodzi o 642 z ok. 1,5 tys. punktów, do których od początku 2016 r. uprawnieni mieszkańcy mogą udać się po bezpłatną poradę w sprawach wymagających wiedzy prawniczej. Punkty te prowadzone są przez organizacje pozarządowe (NGO). W 2016 r. udzielono w nich ponad 140 tys. z 378 tys. porad.
O tym, jaka organizacja dostanie dany punkt do prowadzenia (i niemałe pieniądze), decydują samorządy organizujące otwarte konkursy. NGO muszą spełniać kryteria ustawowe (m.in. co najmniej dwuletnie doświadczenie w wykonywaniu zadań związanych z udzielaniem porad prawnych).
Rząd postanowił jednak zmienić zasady. W Ministerstwie Sprawiedliwości (MS) poważnie rozważane jest stworzenie rządowej listy NGO (prowadziliby ją wojewodowie). Tylko te organizacje, które na listę się załapią, będą uprawnione do startowania w konkursach na prowadzenie punktów darmowej pomocy prawnej. Takie działanie ma usprawnić proces przeprowadzania konkursów i zdjąć ze starostów potrzebę badania takich organizacji. Ale to też oznacza, że samorządy będą wybierać jedynie spośród tych podmiotów, które wskaże im rząd.
Oburzenie. To najczęstsza reakcja w gminach. – Tworzenie rejestrów jest mnożeniem biurokracji, działaniem wykluczającym otwartość i wolną konkurencję wśród podmiotów trzeciego sektora – przekonuje Mateusz Płoskonka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Wspierania Inicjatyw Społecznych w Krakowie. – Jest zagrożenie, że przy centralizacji tylko ogólnopolskie i ponadregionalne organizacje sprostają wymogom ubiegania się o wpis na listę, a organizacje działające lokalnie nie sprostają wymogom – dodają urzędnicy z Częstochowy.
Ale niektórzy doszukują się pozytywów. – Powiat, rozstrzygając otwarty konkurs ofert, może nie mieć wiedzy, że dana organizacja nie może ubiegać się o prowadzenie takiego punktu, bo nie rozliczyła dotacji w innej części kraju. Ale też nie wiemy, według jakich kryteriów i na jakich zasadach powstanie ta centralna lista – mówi Beata Bernacka z wrocławskiego magistratu. Zaznacza, że MS mija się z prawdą, argumentując, że zmiana zdejmie z samorządów obowiązek sprawdzania organizacji. – To starosta zaciąga zobowiązania i przed wyborem oferty ma obowiązek sprawdzenia organizacji pozarządowej – wskazuje.
Resort twierdzi, że zdejmuje w ten sposób część obowiązków ze starostów. Ale nie tylko. Chodzi też o stosowanie jednolitych standardów w interpretacji przepisów. A, jak twierdzi MS, samorządy miewają z tym problemy. – Da to równe szanse organizacjom biorącym udział w otwartych konkursach na prowadzenie punktów – mówi Jerzy Kubrak z biura ministra. Wojewodowie mają sprawdzać, czy dany NGO może startować w konkursie. – Ale badanie ofert złożonych przez uprawnione organizacje nadal odbywałoby się na poziomie powiatu – zapewnia Kubrak.
Zdaniem przedstawicieli trzeciego sektora zmiana wpisuje się w trend centralizacyjny. Przypominają pomysł rządu o powołaniu Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, gdzie rada, podejmująca decyzje o przyznawaniu dotacji NGO, będzie zdominowana przez członków wybranych przez obecną władzę.
Zdaniem samorządów rządowa lista miałaby większy sens, gdyby np. dochodziło do masowych nadużyć i konkursy wygrywały organizacje „zaprzyjaźnione” ze starostą. Ale jak dotąd tak się nie działo. Kontrole trwają na bieżąco, a w ubiegłym roku MS otrzymało ich wyniki od wojewodów z woj. pomorskiego (kontrola z grudnia) i świętokrzyskiego (z sierpnia). Efekt? Żaden z powiatów nie został oceniony negatywnie. – Stwierdzone uchybienia dotyczyły niewłaściwego oznaczenia zapisu na stronie Biuletynu Informacji Publicznej czy utrudnień w dostępności osób niepełnosprawnych do punktów – stwierdził 8 marca br. na posiedzeniu sejmowej komisji samorządowej Karol Dałek, wicedyrektor departamentu zawodów prawniczych i dostępu do pomocy prawnej w MS.
Na tej samej komisji poseł PiS Czesław Sobierajski podważał sens powierzania NGO prowadzenia punktów, skoro same wynajmują w tym celu prawników. – Może dajmy spokój organizacjom pozarządowym. Skreślmy to i niech adwokaci oraz radcy prawni startują sami. Po co robić fikcję – stwierdził poseł. Na razie nie wygląda na to, by reforma szykowana przez MS była aż tak głęboka.
Planowane są za to inne działania. Resort chce zwiększyć krąg osób uprawnionych do otrzymania darmowej pomocy prawnej i to aż o blisko 8 mln. Dziś uprawnionych jest 21 mln obywateli (część osób jest liczona dwa razy, bo np. ktoś, kto ma 65 lat, może być równocześnie beneficjentem pomocy społecznej – a obie grupy są uprawnione). Mimo to zainteresowanie szacowane jest na poziomie zaledwie 2–3 proc. tej grupy. To podwyższa koszty jednej porady (punkty działają w oparciu o kwoty ryczałtowe i stałe dyżury). W punktach prowadzonych przez adwokatów i radców prawnych średni koszt brutto jednej porady wyniósł 229,61 zł, a w punktach NGO – 283,16 zł. Samorządy przyznają, że to więcej niż na rynku komercyjnym, choć sytuacje te trudno porównywać z uwagi na inny system funkcjonowania branży i poziomu tamtejszych wynagrodzeń.
Aby zwiększyć zainteresowanie darmowymi poradami, ministerstwo chce umożliwić wizyty w punktach także wszystkim osobom niepełnosprawnym i bezrobotnym (dotąd warunkiem było korzystanie przez nie z pomocy społecznej) i osobom pobierającym świadczenia z programu „Rodzina 500 plus”. Ta ostatnia grupa budzi wątpliwości lokalnych władz. – Najważniejsze, by osoby uprawnione należały do grupy rzeczywiście potrzebujących, a więc takich, których np. nie stać na skorzystanie z płatnej porady radcy czy adwokata. Tymczasem wśród rodzin korzystających z 500 plus są także bardzo dobrze sytuowane, pod każdym względem: społecznym, zawodowym, materialnym. Takie osoby stać na poradę. Tak więc jeśli w grę wchodzi poszerzenie beneficjentów ustawy, to wyłącznie o potrzebujących, także takich z programu 500 plus – mówi Sylwia Ressel z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
Resort chce zwiększyć krąg uprawnionych do darmowej pomocy