Nie ma co ukrywać, że łamanie prawa i bulwersujące zachowania członków palestry zdarzają się, zapewne nie rzadziej i nie częściej niż u reprezentantów innych zawodów. Różnica polega jednak na tym, że zawód adwokata to zawód zaufania publicznego, zatem i etyczne wymagania wobec adwokatów są większe. W eliminacji patologii ma pomóc sprawnie działający samorządowy rzecznik dyscyplinarny i sąd dyscyplinarny.
Adwokat podlega szerszej odpowiedzialności zawodowej niż przeciętny obywatel. Postępowanie dyscyplinarne jest dla niego dodatkowym obciążeniem. Jednocześnie bowiem może toczyć się przeciwko niemu postępowanie karne czy cywilne w prokuraturze lub sądzie powszechnym oraz w sądzie samorządowym. Znane są nam przypadki, że prokuratura lub sąd umarza postępowanie, natomiast sąd dyscyplinarny karze. Choćby dlatego, że o ile adwokat nie popełnił przestępstwa w świetle prawa karnego, o tyle jego zachowanie było złamaniem zasad etyki adwokackiej. Jesteśmy w końcu – obok radców prawnych – jedynym samorządem zawodowym, który, dzięki swojemu sądownictwu dyscyplinarnemu, ma możliwość pozbawienia prawa do wykonywania zawodu.
Każdy obywatel naszego kraju, bez względu na zawód i okoliczności, odpowiada z kontraktu i z deliktu. Jeżeli nie wykona umowy, ponosi konsekwencje. Jeżeli dopuści się kradzieży, odpowiada przed sądem powszechnym – karnym. To, co wyróżnia palestrę, to narzucony sobie system wartości i zasad, który ma dodatkowo wpływać na postawy wyróżniające adwokatów w społeczeństwie.
Co jakiś czas na forum publicznym powraca temat odebrania samorządom sądownictwa dyscyplinarnego. Oczywiście koronnym argumentem autorów tego pomysłu jest słowo-klucz: „kolesiostwo”. Argument ten łatwo obalić, choćby biorąc pod uwagę fakt, że obecnie adwokaturę stanowi 25 tys. adwokatów i aplikantów. Palestra już dawno stała się anonimowa, znamy niewielki procent kolegów wykonujących ten sam fach, co my. Dla naszego środowiska najważniejszym argumentem za utrzymaniem sądownictwa dyscyplinarnego w samorządzie jest to, że pion dyscyplinarny działa zdecydowanie sprawniej i efektywniej niż sądy powszechne. Przedawnienia występują niezwykle rzadko – a warto podkreślić, że terminy w postępowaniu dyscyplinarnym są znacznie krótsze niż w sądach powszechnych. Na tym polu bardzo dobrze sprawdza się współpraca między rzecznikami dyscyplinarnymi a prezesami sądów dyscyplinarnych. Sędziowie Sądu Najwyższego, którzy rozpatrują kasacje od wyroków sądu dyscyplinarnego, chwalą wysoki poziom naszego orzecznictwa. Nie mniej istotną zaletą samorządowego sądownictwa jest utrzymywanie kosztów postępowań z budżetu adwokatury. Nie obciąża to Skarbu Państwa.
Najczęściej dochodzenie dyscyplinarne wszczyna rzecznik dyscyplinarny po rozpatrzeniu skargi. Skargi dotyczą głównie drobniejszych przewinień, jak zaniechanie terminu czy niestawiennictwo adwokata na rozprawie. Gros skarg to pretensje o przegranie sprawy, a przecież sama przegrana nie przesądza o tym, czy adwokat pracował rzetelnie, i te skargi w dużej mierze są uznawane za niezasadne.
Analizując statystyki, warto podkreślić, że wzrost przewinień popełnianych przez adwokatów jest mniejszy niż wzrost liczby adwokatów i aplikantów adwokackich. Przeważającą liczbę przewinień adwokackich stanowią uchybienia w wykonywaniu umów i powierzonych obowiązków. Wiele spraw dyscyplinarnych dotyczy np. zaniechania złożenia środka odwoławczego – apelacji czy zażalenia, niestawiennictwa adwokata na rozprawie czy błędnego informowania klientów o rzeczywistym stanie sprawy. Dosyć często też rozpatrywane są przypadki odmowy zwrotu powierzonych dokumentów czy spory dotyczące rozliczenia honorarium. Sprawy, w których prowadzone są równolegle postępowania przez prokuratora i rzecznika dyscyplinarnego adwokatury, są w zdecydowanej mniejszości. Z przykrością trzeba uznać, że przestępstwa „pospolite” popełniane przez adwokatów, jak w każdej społeczności zawodowej, też mają miejsce w adwokaturze. Co, rzecz jasna, wzbudza nasz niepokój.
Warto zwrócić uwagę na pewien aspekt spraw karnych, w których sami adwokaci występują w charakterze podejrzanych. Co do zasady adwokat powinien informować swoją radę, że toczy się przeciwko niemu postępowanie karne. Nie jest to jednak uregulowane i często władze samorządu dowiadują się o sprawie z mediów. Prokuratura też nie zawsze chce z nami współpracować w tym zakresie. Tłumacząc się dobrem śledztwa lub dochodzenia, niechętnie udziela jakichkolwiek informacji, nie mówiąc już o wglądzie w akta. Przykładem jest sytuacja dotycząca postawienia zarzutów kilkudziesięciu adwokatom z izby łódzkiej, którym lekarz sądowy miał wystawiać nieuzasadnione zaświadczenia lekarskie. Zarówno rzecznik dyscyplinarny izby łódzkiej, jak i rzecznik dyscyplinarny adwokatury wielokrotnie zwracali się do prokuratury o stosowne informacje, w tym także o udzielenie wglądu do akt tej sprawy, koniecznego do prowadzenia dochodzeń dyscyplinarnych. Również prezes NRA interweniował u prokuratora generalnego o pomoc w uzyskaniu odpowiedzi. Odpowiedź przyszła po sześciu tygodniach. Czytamy w niej, że z uwagi na charakter toczącego się postępowania, kierując się jego interesem, decyzję o udostępnieniu materiału dowodowego i udzieleniu informacji ze śledztwa prokuratura podejmie po wykonaniu zaplanowanych czynności. Prokurator odmówił nawet podania nazwisk adwokatów, którym przedstawiono zarzuty. Tego rodzaju reakcja prokuratury sprawia, że rzecznik dyscyplinarny ma związane ręce.
Nie tak dawno, bo w listopadzie ubiegłego roku, odbył się Krajowy Zjazd Adwokatury. Jego gościem był Andrzej Duda, prezydent RP, który w swoim przemówieniu odniósł się między innymi do postępowań dyscyplinarnych. Pan prezydent prosił, aby nasze sądownictwo było sprawne, rzetelne i sprawiedliwe, gdyż będzie to wystawiać opinię o naszym środowisku. Zgadzamy się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Jednak należy podkreślić, jak krzywdzące są niektóre komentarze prasowe po zatrzymaniu lub aresztowaniu jakiegoś adwokata. Choćby już sam news formułowany jest prawie zawsze: „zatrzymano znanego adwokata”. Przymiotnik „znany” przypisany jest z automatu, niezależnie od tego, czy w istocie jest on znany szerszej grupie społecznej. Wielokrotnie również media posługują się słowem „adwokat” jako synonimem dla „prawnika”. Z kolei rzadko kiedy społeczeństwo jest informowane o oczyszczeniu adwokata z zarzutów – wnioskować można, że skoro brakuje elementu sensacji i społecznego zgorszenia, to nie jest to warte nagłośnienia.
Nie próbujemy absolutnie przerzucić winy na media. Staramy się jedynie uświadomić, że czasami pewne zdarzenia są wyolbrzymiane. W każdym środowisku znajdzie się czarna owca. Nie chcemy takich osób chronić. Zdecydowanie podkreślamy, że w adwokaturze nie ma miejsca dla osób, które nie przestrzegają prawa i zasad etyki. To nam – adwokatom – najbardziej zależy na tym, aby pojedyncze przypadki nie wpływały negatywnie na wizerunek całego środowiska. Samorząd już na etapie szkoleń aplikanckich stara się szczególnie uczulić na przestrzeganie zasad etyki adwokackiej. W programach szkoleń aplikanckich systematycznie zwiększamy zakres zajęć z zasad etyki. Robimy też wszystko, aby postępowania dyscyplinarne w adwokaturze były przeprowadzane sprawnie, rzetelnie i sprawiedliwie.