Droga powinna być odpowiednio zabezpieczona, tak by jadący nią kierowcy nie byli narażeni na ewentualne wypadki, w których udział biorą dzikie zwierzęta. Niedochowanie tego obowiązku będzie skutkowało koniecznością pokrycia kosztów naprawy auta.

Sprawa dotyczyła pozwu kierowcy, który podczas jazdy autostradą zderzył się z lisem, przebiegającym przez jezdnię. Na skutek zderzenia w prowadzonym przez niego samochodzie pękł zderzak, uszkodzeniu uległy także reflektory przeciwmgłowe oraz wlot powietrza.

Zdaniem mężczyzny firma zarządzająca drogą ponosi odpowiedzialność kontraktową za wypadek. Twierdził, że podczas nabycia biletu upoważniającego do przejazdu autostradą zawierana jest umowa. Kierowca żądał blisko 5 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami. Sąd zajmujący się sprawą w pierwszej instancji orzekł zgodnie z jego oczekiwaniami. Wskazał, że pozwany posiada stosowne ubezpieczenie, które obejmuje: bieżące utrzymanie płatnej autostrady, patrolowanie drogi, asystę przy wypadkach oraz usuwanie z drogi niebezpiecznych przedmiotów. Pracownicy są zobowiązani do patrolowania autostrady w godzinach nocnych co 3-4 godziny.

W celu zabezpieczenia drogi przed zwierzętami zastosowano na wskazanym odcinku ogrodzenia, wzdłuż drogi umieszczono także znaki ostrzegawcze. Ze statystyk wynikało jednak, że do podobnych zderzeń dochodzi parę razy w miesiącu. „Lisy pojawiają się na drodze, ponieważ są w stanie przekopać się pod siatką bądź przecisnąć się przez nią. Praca patrolu polega między innymi na sprawdzeniu zamknięcia bram i szczelności siatek w ogrodzeniach” - wskazał świadek.

Pozwany wniósł apelację, twierdził że błędnie uznano firmę zarządzającą terenem za podmiot odpowiedzialny.

Sąd Okręgowy zauważył, że „bezsprzecznym jest, iż ten kto danym terenem włada winien zapewnić jego należyte utrzymanie i zabezpieczenie. Z materiału dowodowego wynika, że w dacie zdarzenia nie uczyniono zadość tym obowiązkom, gdyż jak wynika z relacji pracowników, na autostradzie często pojawiają się zwierzęta. Mniejsze z nich, jak psy i koty potrafią bowiem przekopać się pod siatką albo przecisnąć prze kratkę zabezpieczającą. Większe zwierzęta natomiast (jak np. sarny) są w stanie przejść jedynie wtedy, kiedy otwarta jest brama. Należy zauważyć także, iż wypadków polegających na zderzeniu ze zwierzętami jest na autostradzie dużo. Nie ulega więc wątpliwości, iż nie tylko pracownicy, ale i spółka zarządzająca autostradą posiadała wiedzę o możliwości wtargnięcia przez zwierzęta na powierzchnię jezdni”.

Co prawda twierdzenie kierowcy o odpowiedzialności kontraktowej jest niewłaściwa. „Przy wjeździe na autostradę dochodzi co prawda do zawarcia umowy przez zakup biletu, jednakże zdaniem Sądu Okręgowego, odpowiedzialności spółki pozwanego należy upatrywać na płaszczyźnie artykułu 416 Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 1964 nr 16 poz. 93 z zm.), który stanowi iż osoba prawna jest obowiązana do naprawienia szkody wyrządzonej z winy jej organu. Odpowiedzialność ex delicto dotyczy sytuacji, gdy szkoda zostaje wyrządzona niezależnie od istniejącego uprzednio między danymi osobami stosunku zobowiązaniowego, jednakże w takich okolicznościach, w których prawo czyni kogoś za tę szkodę odpowiedzialnym” – argumentowano.

Powód udowodnił, iż autostrada nie była należycie zabezpieczona, natomiast pozwany nie przedstawił żadnych dowodów dla przyjęcia, iż nie było możliwe zapewnienie prawidłowego zabezpieczenia, gwarantującego zmniejszenie liczby wypadków” – stwierdzono.

Z uwagi na powyższe apelację oddalono jako bezzasadną.

Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi, III Ca 1110/16