Zwierzchnictwo Ministra Sprawiedliwości nad dyrektorem sądu apelacyjnego oznacza, że jego prezes nie ma realnego wpływu na działalność dyrektora - głosi stanowisko Krajowej Rady Sądownictwa, wydane w środę w związku ze sprawą b. prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

W poniedziałek Krzysztof Sobierajski podał się do dymisji z funkcji prezesa sądu apelacyjnego w Krakowie. Wcześniej natychmiastowe odsunięcie go od funkcji prezesa zarządził minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, w związku ze śledztwem ws. przywłaszczenia ponad 10 mln zł na szkodę SA. Wśród podejrzanych jest pięć osób, w tym: dyrektor SA Andrzej P., główna księgowa Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B.

W związku z tą sprawą KRS przypomniała w środę, że od 1 stycznia 2013 r. zwierzchnikiem dyrektora SA jest minister sprawiedliwości, a nie prezes sądu. "W przeszłości KRS wielokrotnie zwracała uwagę na nieracjonalne uregulowania prawne związane z pozbawieniem prezesów sądów uprawnień nadzorczych wobec zasadniczych kompetencji dyrektorów tych sądów przy podporządkowaniu wprost dyrektorów bezpośredniemu zwierzchnictwu Ministra Sprawiedliwości" - dodano.

Rada podtrzymała negatywne stanowisko co do wprowadzonego do ustawy ustrojowej dualizmu zarządzania sądami i podkreśliła, że dyrektorom sądów, w szczególności sądów apelacyjnych, powierzono zbyt daleko idące kompetencje, mające niezwykle istotny wpływ na funkcjonowanie sądów jako organów wymiaru sprawiedliwości, podczas gdy sposób wykonywania tych kompetencji wymaga stałego i skrupulatnego nadzoru.

KRS podkreśliła, że dyrektor SA "wykonuje zadania i kompetencje dysponowania budżetem sądów na obszarze apelacji oraz sprawuje kontrolę gospodarki finansowej i gospodarowania mieniem Skarbu Państwa przez te sądy, a w tym zakresie podlega wyłącznie Ministrowi Sprawiedliwości". "Prezes sądu nie może wydawać dyrektorowi sądu poleceń dotyczących zapewnienia odpowiednich warunków majątkowych funkcjonowania sądu ani poleceń w zakresie kontroli finansowej oraz audytu wewnętrznego" - dodano. Podkreślono, że pozycja dyrektora SA - w zakresie dotyczącym organizacyjnych i finansowych aspektów działalności sądu - jest samodzielna i niezależna od prezesa SA.

Rada podkreśliła, że zwracała uwagę ministrowi na problemy wynikające z powołania Centrum Zakupów Wspólnych dla Sądownictwa Instytucji Gospodarki Budżetowej, a także jego funkcjonowania przy podleganiu wyłącznie dyrektorowi SA.

"Praktyka potwierdza słuszność obaw wyrażanych wcześniej przez KRS (...), że nie jest możliwe efektywne i realne sprawowanie nadzoru i skrupulatnej kontroli przez Ministra Sprawiedliwości jednocześnie nad każdym z 11 dyrektorów sądów apelacyjnych. Zasada zwierzchnictwa Ministra Sprawiedliwości nad dyrektorem SA oznacza natomiast, że prezes SA nie posiada realnych instrumentów wpływania na działalność dyrektora tego sądu" - głosi stanowisko KRS.

Gdy w ub. piątek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro występował do KRS o "pilną zgodę" na odwołanie Sobierajskiego (stała się ona bezprzedmiotowa wobec dymisji prezesa - PAP), uzasadniał to m.in. ustaleniami Prokuratora Regionalnego w Rzeszowie i CBA. Ma z nich wynikać, że prezes Sobierajski "mógł dokonać czynów przestępczych, godzących w powagę sądu i istotne interesy służby oraz podważających społeczne zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości". Sam Ziobro w TVP mówił, że prezes wiedział i nadzorował dyrektora sądu.

'Nie dopuściłem się żadnych działań przestępczych" - oświadczył Sobierajski. Zaznaczył, że "nie miał najmniejszego wpływu na to, z kim SA podpisuje umowy", bo leży to "w wyłącznej gestii dyrektora sądu". Pytany, czy dopatruje się w sprawie zamachu na niezależne sądownictwo, Sobierajski odparł: "Jeżeli bez postawienia mi jakichkolwiek zarzutów formułuje się takie wnioski i takie oceny, to jest to oczywistym, że jest to uderzenie w sądownictwo".