Krakowski Sąd Okręgowy umorzył w poniedziałek proces karny o pomówienie, jaki prof. Andrzejowi Zollowi wytoczył z prywatnego aktu oskarżenia poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Sąd uznał, iż Zoll nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, ponieważ jest chroniony immunitetem sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Aby jego ściganie było możliwe, należy wcześniej uzyskać zgodę, tj. uchylenie immunitetu sędziowskiego przez Trybunał - stwierdził sąd.

Sąd przypomniał, iż Andrzej Zoll w latach 1989-97 był sędzią Trybunału Konstytucyjnego, a w latach 1994-97 jego prezesem i - pomimo, że obecnie pozostaje w stanie spoczynku -nadal chroniony jest immunitetem sędziowskim.

Mularczyk zarzucił b. prezesowi TK i Rzecznikowi Praw Obywatelskich, że ten 11 maja 2007 r. pomówił go w radiu TOK FM stwierdzeniem, iż "działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy ws. lustracji 10 maja".

Sędziowie Trybunału Adam Jamróz i Marian Grzybowski zostali wówczas wyłączeni przez prezesa TK Jerzego Stępnia po tym, jak Mularczyk przekazał Trybunałowi notatkę nt. akt IPN o domniemanych związkach tych sędziów ze służbami specjalnymi PRL. Jak podał wtedy poseł, w IPN zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat; nie powiedział jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r.

Prof. Zoll, pytany wówczas w TOK FM, czy poseł Mularczyk naruszył prawo, powiedział: "Uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa".

Zdaniem Mularczyka, wypowiedź profesora w radiu TOK FM "mogła go poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do piastowania stanowiska posła na Sejm RP, a także wykonywania zawodu adwokata". Kodeks karny przewiduje za to w art. 212 par. 2, na który powołuje się w swoim akcie oskarżenia Mularczyk, karę do dwóch lat więzienia.

Mularczyk kilkakrotnie publicznie mówił, że oczekuje przeprosin od Zolla, wysłał nawet do niego list w tej sprawie. Ten za każdym razem odpowiadał, że nie ma zamiaru przepraszać posła, bo jego wypowiedzi "nie miały charakteru obraźliwego".

Pod koniec października sąd odrzucił wniosek obrońcy prof. Zolla o umorzenie sprawy. Uznał, że na podstawie materiałów zgromadzonych do tej pory nie można przesądzić, iż "zachodzi oczywisty brak podstaw oskarżenia". W poniedziałek uznał jednak, iż umorzenie jest uzasadnione immunitetem sędziowskim, jaki chroni oskarżonego prywatnym aktem oskarżenia prof. Zolla.

Po ogłoszeniu postanowienia sądu prof. Zoll powiedział dziennikarzom, że teraz bardziej skłonny jest do zawarcia ugody na określonych warunkach. Poseł Mularczyk stwierdził natomiast, że odwoła się od tego postanowienia. Nie wykluczył także zawarcia ugody "jeszcze przed świętami".

"Bardzo mi zależy na tym, abyśmy sprawę zakończyli ugodą. Po dzisiejszym rozstrzygnięciu bardziej jestem skłonny do zawarcia ugody niż uprzednio, ponieważ uważam, że nie jest dobrze, jeżeli dobra osobiste obywatela nie są chronione" -powiedział dziennikarzom prof. Andrzej Zoll. "Nie jestem z tego zadowolony. Taki jest stan prawny, sprawa w tym trybie musiała być prowadzona, ale ja proponuję panu Mularczykowi, żebyśmy zawarli ugodę" - dodał.

Pytany o warunki, wyjaśnił: "Jeżeli to, co mówił pan Mularczyk, tzn. że był w IPN, jeżeli badał akta tych sędziów, o których chodzi, jeżeli istotne rzeczy z tych akt przedstawił Trybunałowi Konstytucyjnemu, jeżeli jego działanie - nie tylko tego dnia, ale i poprzedniego - nie było działaniem mającym na celu przesunięcie rozstrzygnięcia sprawy po 15 maja 2007, to ja wyrażam ubolewanie z tego powodu, że poczuł się pomówiony".

"W mojej ocenie mamy tu do czynienia z absurdalną sytuacją, ponieważ wypowiedź pana prof. Zolla nie była związana z jego działalnością jako sędziego TK. Analizowaliśmy kwestię immunitetu sędziowskiego i doszliśmy do wniosku, że pan prof. Zoll nie może być w tej sytuacji chroniony immunitetem, ponieważ prowadziłoby to do sytuacji, że sędziowie TK byliby poza prawem i każdego obywatela mogli bezkarnie obrażać" - powiedział dziennikarzom Mularczyk, zapowiadając odwołanie się od decyzji o umorzeniu sprawy.

Dodał jednak, że "oczywiście jest gotów zawrzeć ugodę". "Po tej wypowiedzi pana profesora widzę, że zbliżamy się do zawarcia ugody i jeżeli pan profesor te warunki przeleje na papier, to widzę możliwość zawarcia ugody. Widzę możliwość zakończenia tej sprawy przed świętami" - zadeklarował Mularczyk.

W późniejszej rozmowie z PAP Mularczyk powiedział, że jeśli nie dojdzie do zawarcia ugody między nim a Zollem, zaapeluje do profesora o zrzeczenie się immunitetu. Jeśli tak się nie stanie, poseł PiS zapowiada, że wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o uchylenie Zollowi immunitetu.

W tej samej sprawie poseł złożył we wrześniu do wydziału cywilnego krakowskiego sądu pozew cywilny przeciwko Andrzejowi Zollowi. Domaga się w nim przeprosin i 10 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych. Jak informował Mularczyk, zdecydował się na proces cywilny z powodu przewlekłości postępowania karnego.

Zachowanie posła Mularczyka przed TK badał rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Rady Adwokackiej (poseł PiS jest także adwokatem). Postępowanie to w październiku zostało umorzone, ponieważ rzecznik uznał, iż Arkadiusz Mularczyk nie wprowadził w błąd członków Trybunału Konstytucyjnego.

Na początku października Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie ewentualnego popełnienia przestępstwa przez Mularczyka podczas zapoznawania się w 2007 r. w IPN z aktami dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Sąd uwzględnił zażalenie byłego prezesa TK Jerzego Stępnia na wcześniejszą decyzję prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie uznając, że wszystko odbyło się legalnie.