W sporze z głową państwa środowisko sędziowskie zyskało ważnego, międzynarodowego sojusznika.
Spór o decyzję Andrzeja Dudy co do niepowołania kandydatów przedstawionych mu przez Krajową Radę Sądownictwa wchodzi w kolejną fazę. Część zainteresowanych zwróciła się bowiem z wnioskiem do KRS, aby ta zainicjowała postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Uważają oni, że są ku temu przesłanki, gdyż prezydent – o czym informowaliśmy we wczorajszych tekstach – dokonuje powtórnej oceny kandydatów przedstawionych mu przez KRS. A tego zgodnie z poglądami TK robić nie może.
TK już raz badał, czy między prezydentem a KRS doszło do sporu kompetencyjnego (sygn. akt Kpt 1/08). Było to w 2008 r. i chodziło o niepowołanie przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego dziewięciu kandydatów przedstawionych mu przez radę. Postępowanie zakończyło się jednak umorzeniem, gdyż trybunał sporu się nie dopatrzył.
– W mojej ocenie było to rozstrzygnięcie incydentalne. Nie ma więc przeszkód, aby teraz zwrócić się do TK o rozstrzygnięcie trwającego obecnie sporu. Każdy konflikt ma przecież swoją własną specyfikę. Inne były okoliczności faktyczne, gdy powołania kandydatów przedstawionych przez KRS odmówił prezydent Lech Kaczyński, a inne są teraz, po upływie prawie 10 lat. Zmienione zostało również prawo. Teraz jest przepis, który daje głowie państwa podstawę do tego, aby zwrócić się do KRS o ponowne zajęcie się sprawą, jeżeli jest w posiadaniu jakichś nowych, nieznanych wcześniej radzie okoliczności – mówi Waldemar Żurek, rzecznik prasowy KRS. Zastrzega jednak, że jest to jego osobista opinia. Jaka będzie decyzja samej rady, dowiemy się dopiero za jakiś czas.
– Powstał odpowiedni zespół, który przyjrzy się problemowi – zapewnia rzecznik.
Jednak czy taki wniosek w ogóle miałby jakiekolwiek szanse przed TK? W świetle faktów ujawnionych wczoraj przez DGP (opiniowanie kandydatów przez Annę Surówkę-Pasek, podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta oraz – na wyraźną prośbę prezydenckiego ministra – przez Bogdana Święczkowskiego, prokuratora krajowego) wydaje się, że tak. TK bowiem w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu postępowania z 2008 r. jasno stwierdził, że recenzowanie przyszłych sędziów należy do wyłącznej kompetencji rady. Wskazał też, że „spór kompetencyjny mógłby powstać, gdyby Prezydent (...) oświadczył (potwierdził), że przy powołaniu skorzystał z innych opinii”. Jak skwitował TK: „Dokonanie takich czynności przez Prezydenta (...) musiałoby skutkować ich nieważnością”.
Jednak nawet gdyby TK uznał, że rzeczywiście prezydent wszedł w nieswoje buty i jego decyzja o niepowołaniu sędziów jest nieważna, i tak nie zakończyłoby to trwającego od 2007 r. sporu. Ten dotyczy bardziej ważkiego zagadnienia, a mianowicie tego, czy prezydent w ogóle ma kompetencję, by odrzucać kandydatów przedstawionych przez radę. Mimo orzecznictwa TK, który jasno wskazał (i to nieraz), że takie uprawnienie głowie państwa przysługuje, konflikt może się nasilić. A to za sprawą wydanej niedawno opinii Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich (CCJE), będącej organem doradczym Rady Europy.
Doszła ona do wniosku, że niepowołanie przez Andrzeja Dudę sędziów jest niezgodne ze standardami Rady Europy dotyczącymi niezawisłości sędziowskiej w kontekście przejrzystości procedury nominacji. I że prezydent nie miał innego wyjścia, jak uwzględnić wniosek KRS i sędziów powołać. Podobnego zdania jest Waldemar Żurek.
– O tym, że głowa państwa nie ma kompetencji do odrzucania kandydatów przedstawionych przez radę, świadczy już wykładnia językowa przepisów. W prawie o ustroju sądów powszechnych jest bowiem mowa, że prezydent „powołuje”, a nie że „może powołać”. Jest to więc obligatoryjne. Należy również brać pod uwagę wykładnie historyczną i celowościową. Ustawodawca bowiem tworząc ten przepis chciał zagwarantować, że o wyborze sędziów decydować będzie apolityczny, kolegialny i w większości złożony z sędziów organ. A takim organem jest właśnie KRS – kwituje rzecznik rady.
CCJE, która zajęła stanowisko na prośbę Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, wytknęła również polskiemu prezydentowi, że nie uzasadnił on w żaden sposób swojej decyzji.