Jednym z projektów rozpatrywanych przez Krajowy Zjazd Radców Prawnych będzie nowelizacja tzw. ordynacji wyborczej. Dwa zaproponowane w niej rozwiązania, budzą poważne wątpliwości co do ich zgodności z prawem. Mowa o zakazie łączenia funkcji w organach samorządu na szczeblu okręgowym i krajowym oraz o wymogu odpowiedniego stażu samorządowego dla osób ubiegających się o funkcje dziekana rady oraz prezesa KRRP - pisze Jowita Pilarska-Korczak, dziekan OIRP w Zielonej Górze.

Przed nami Krajowy Zjazd Radców Prawnych. Stoimy przed wyborem władz na kolejną kadencję. To również czas na decyzje dotyczące kształtu najważniejszych wewnętrznych aktów prawnych z zakresu organizacji i funkcjonowania naszego samorządu.

Jednym z projektów rozpatrywanych przez zjazd będzie nowelizacja tzw. ordynacji wyborczej, opracowana przez zespół powołany przez Krajową Radę Radców Prawnych. Oprócz propozycji niezbędnych ze względu na zmiany w ustawie o radcach prawnych albo wynikających z dotychczasowych doświadczeń przy przeprowadzaniu wyborów, w projekcie znalazły się dwa rozwiązania, które budzą poważne wątpliwości co do ich zgodności z prawem. Trudno też znaleźć racjonalne uzasadnienie dla ich wprowadzenia. Mowa tu o zakazie łączenia funkcji w organach samorządu na szczeblu okręgowym i krajowym oraz o wymogu odpowiedniego „stażu” samorządowego dla osób ubiegających się o funkcje dziekana rady oraz prezesa KRRP.

To nie jest miejsce na dokonywanie oceny prawnej nowych regulacji. Można tylko wspomnieć, że już na ostatnim posiedzeniu krajowej rady projekt nie zyskał poparcia m.in. właśnie z uwagi na to, że proponowane rozwiązania wykraczają poza ustawowe umocowanie zjazdu do określania „zasad przeprowadzania wyborów”, a wszelkie ograniczenia prawa wyborczego powinny stanowić materię ustawy o radcach prawnych.

Dziś chcę zwrócić uwagę na to, co takie propozycje oznaczają w praktyce. Zakaz łączenia funkcji, to w istocie nic innego, jak wykluczenie z udziału w prezydium krajowej rady osób, które z racji zadań realizowanych na szczeblu okręgowym, posiadają najszerszą wiedzę o sytuacji w swoich izbach oraz najlepiej znają potrzeby i oczekiwania ich członków i zarazem całego samorządu.

Co zatem stoi na przeszkodzie, żeby to dziekani, wicedziekani, skarbnicy i sekretarze z okręgowych izb stanowili głos lokalnych środowisk zawodowych we władzach krajowych? Jakie względy sprawiają, że przy niezmienionym stanie prawnym planuje się odebrać im bierne prawo wyborcze i to z przyczyn, które od niemal 35 lat nie stanowiły żadnego ograniczenia dla rzetelnego i efektywnego pełnienia funkcji w prezydium KRRP? Tego możemy się jedynie domyślać, ponieważ autorzy projektu nie przygotowali do niego uzasadnienia.
Jedno jest pewne. Taka struktura organu wykonawczego samorządu radców prawnych, w której - z założenia - odmawia się udziału osobom silnie zaangażowanym w działalność poszczególnych izb, nieuchronnie prowadzi do sytuacji, w której władze krajowe staną się odrębnym od izb bytem politycznym, coraz bardziej oddalającym się od samych radców prawnych i nie będącym w stanie podejmować skutecznych działań na ich rzecz. Czy na tym nam, jako środowisku, zależy? Miejmy nadzieję, że delegaci na krajowy zjazd odpowiedzą sobie na to pytanie.

Delegaci powinni się również zastanowić, czemu ma służyć wymóg posiadania przez kandydata na prezesa i dziekana co najmniej 3-letniego doświadczenia w pełnieniu funkcji w samorządzie albo co najmniej 6-letniego stażu w samorządowych organach stanowiących lub kontrolnych. Takie rozwiązanie w sposób zupełnie nieuzasadniony odcina formalnie możliwość ubiegania się o mandat dziekana i prezesa nie tylko tym osobom, które wcześniej nie sprawowały żadnych funkcji we władzach samorządowych, ale nawet wieloletnim rzecznikom dyscyplinarnym, albo przewodniczącym komisji stałych.

Zwróćmy uwagę, że już niemal połowa wszystkich radców prawnych to osoby młode, które wykonują zawód zaledwie od kilku lat. Formalne odbieranie przedstawicielom tego pokolenia prawa do udziału w kierowaniu samorządem, z pewnością nie zachęci ich do angażowania się w jego działalność ani nie wzmocni ich tożsamości samorządowej. Rozwiązanie takie odbiera także szansę na zaangażowanie w prace samorządu tych z naszych Koleżanek i Kolegów, którzy po osiągnięciu sukcesu zawodowego podejmują decyzję o skierowaniu swojej aktywności w stronę pracy na rzecz naszego środowiska. O ile wymóg stażu może być ważny w obszarze odpowiedzialności dyscyplinarnej, to w przypadku dziekana i prezesa istotna jest przede wszystkim wizja, inicjatywa i skuteczność. Umiejętność zbudowania zespołu i wykorzystania jego potencjału i kompetencji. Spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, w której proponuje się, aby osoby ubiegające się o tekę premiera albo urząd burmistrza, legitymowały się odpowiednim doświadczeniem w rządzie lub organach samorządu terytorialnego. Chyba nikt nie uwierzyłby w możliwość poważnej debaty politycznej nad taką propozycją.

Formułowanie wymogu doświadczenia w danego rodzaju działalności przeczy istocie organów pochodzących z wyborów, gdzie powierzenie mandatu opiera się na zaufaniu wyborców. Przeczy istocie demokracji. Ta propozycja to wielki wstyd dla nas wszystkich. Wstyd nie tylko wobec naszych Koleżanek i Kolegów, ale wobec całego społeczeństwa, na którego zaufanie pracujemy od wielu lat. Wprowadzenie takiego rozwiązania zniweczy wieloletnie starania o dobry wizerunek naszego zawodu, utrwalając stereotyp konserwatywnego, zamkniętego środowiska, dbającego o przywileje dla siebie i obawiającego się wszelkich nowości i zmian.

Wszystko zatem w rękach delegatów na krajowy zjazd.

Jowita Pilarska-Korczak, dziekan Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Zielonej Górze