Sędziowie wybrani przez PiS przejmą stery w TK. Za to w nowej ustawie nie będzie pomysłów kwestionowanych przez Komisję Wenecką.
Andrzej Rzepliński nie będzie brał udziału w wyborze swojego następcy. Takie mogą być skutki uchwalenia nowej ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Projekt w tej sprawie wpłynął wczoraj do laski marszałkowskiej.
Wszystko przez projektowany art. 11 ust. 1 ustawy. Otóż zgodnie z nim zgromadzenie ogólne będzie przedstawiać prezydentowi kandydatów na prezesa TK w terminie miesiąca od powstania wakatu na tym stanowisku. A więc już po tym, jak prof. Rzepliński odejdzie z TK. Tymczasem obecna ustawa (Dz.U. z 2016 r. poz. 1127) stanowi, że zgromadzenie w sprawie wyboru kandydatów jest zwoływane między 30. a 15. dniem przed upływem kadencji urzędującego prezesa. O tym, czy obecnej większości parlamentarnej uda się usunąć Rzeplińskiego z procesu wyboru jego następcy, przekonamy się jednak dopiero wówczas, gdy poznamy termin wejścia w życie projektowanych przepisów. A na razie nie wiadomo, kiedy to się ma stać. W upublicznionym wczoraj projekcie jest mowa o tym, że ustawa wejdzie w życie w terminie określonym w ustawie – Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawę o statusie sędziów TK. A projekt takiego aktu prawnego nie został jeszcze przedstawiony. Aby jednak wyeliminować prof. Rzeplińskiego z debaty nad jego następcą, posłowie musieliby zdążyć wprowadzić w życie opisywane zmiany przed 18 grudnia 2016 r.
W tym dniu bowiem upływa kadencja Andrzeja Rzeplińskiego jako sędziego TK. Nie jest również wykluczone, że zgromadzeniu ogólnemu uda się wyłonić kandydatów na prezesa TK na obecnych zasadach. Szanse na to zdają się jednak być małe, biorąc pod uwagę doniesienia o sporze między sędziami co do prawidłowego składu zgromadzenia.
Propozycji zmian w przepisach mających ułatwić przejęcie steru w trybunale sędziom wybranym przez obecny Sejm jest zresztą w projekcie więcej. Otóż zgodnie z projektowanym art. 11 ust. 4 obradom Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, które zebrało się, aby wyłonić nowego prezesa, przewodniczyć ma sędzia najmłodszy stażem. To zmiana o 180 stopni, gdyż obecna ustawa mówi o tym, że dziś ta funkcja przypadała sędziemu najstarszemu wiekiem uczestniczącemu w zgromadzeniu ogólnym. Zmiana oznacza więc, że obrady prowadzić będzie nie Stanisław Rymar, ale prof. Zbigniew Jędrzejewski, wybrany przez obecny Sejm, który kadencję zaczął w kwietniu. To bardzo istotna zmiana, gdyż właśnie w gestii przewodniczącego leży np. decyzja o przerwaniu obrad zgromadzenia. Ponadto w projekcie zapewnia się udział w zgromadzeniu ogólnym trzem sędziom, którym do tej pory tego odmawiano, gdyż ich wybór TK uznał za niezgodny z konstytucją.
Zgodnie z art. 11 ust. 5 w posiedzeniu w sprawie przedstawienia kandydatów na stanowisko prezesa TK uczestniczą sędziowie trybunału, którzy do dnia posiedzenia złożyli ślubowanie wobec prezydenta. Projekt zawiera również nowe zasady dotyczące sposobu wyłaniania kandydatów na prezesa TK. Mowa jest w nim m.in. o tym, że jako kandydatów zgromadzenie ogólne przedstawia wszystkich sędziów TK, którzy w głosowaniu otrzymali co najmniej pięć głosów.
Z projektu wynika, że projektodawcy mimo tych wszystkich zabezpieczeń, o których mowa powyżej, zdają się obawiać tego, że i tak się nie uda wyłonić kandydatów na prezesa TK. Próbują zabezpieczyć się i przed tym. W projekcie znalazł się przepis, który ma umożliwić sędziom wybranym przez obecną większość przejęcie władzy w TK nawet wówczas, gdyby nie udało się wyłonić kandydatów na prezesa TK.
Dzięki zmianie w takiej sytuacji pracami TK kierować ma nie wiceprezes, ale sędzia, który posiada najdłuższy, liczony łącznie staż pracy jako sędzia TK, aplikant, asesor, sędzia w sądzie powszechnym oraz pracy w administracji państwowej szczebla centralnego. Na tym tle wyróżnia się wybrana głosami PiS Julia Przyłębska, która przez osiemnaście lat (z przerwą) była sędzią sądów powszechnych, a w międzyczasie pracowała w placówkach dyplomatycznych w Niemczech.
Ustawa została zgłoszona wczoraj i może być rozpatrywana już na kolejnym posiedzeniu w przyszłym tygodniu. – Sytuacja jest napięta, każdy kombinuje. Akcja budzi reakcję. To, że prezes Rzepliński próbuje zakombinować z regulaminem, powoduje, że ustawodawca usiłuje się bronić – przyznaje poseł PiS. Zwraca uwagę na próbę działań prezesa TK, który chce, by zgromadzenie ogólne przyjęło regulamin wyboru jego następcy. Do udziału w nim nie zostali dopuszczeni tzw. sędziowie nieorzekający, wybrani przez Sejm tej kadencji i zaprzysiężeni przez prezydenta. – Jeśli chodzi o procedurę wyboru prezesa, Sejm ma swobodę – podkreśla. Zupełnie innego zdania jest PO. – Oni już nie ukrywają, że jedynym celem jest, by trybunałem kierowała osoba wybrana ich głosami – mówi Borys Budka z PO, były minister sprawiedliwości.
Faktycznie pozostałe przepisy dotyczące zasad prowadzenia postępowania przed TK nie budzą kontrowersji. Kwestionowane wcześniej przez opozycję czy Komisję Wenecką pomysły nie znalazły się w ustawie. W większości projekt jest wypełnieniem zaleceń Komisji Weneckiej. Wśród nich wymienić można np. zasadę, że orzeczenia TK zapadają zwykłą większością głosów i że TK w sprawach zgodności ustaw z konstytucją orzeka w składzie pięciu sędziów. To z jednej strony oznacza gest wobec Komisji Weneckiej i Europejskiej, która wszczęła procedurę praworządności. Z drugiej – że trybunał pod nowym prezesem będzie obradował po staremu.