To organizacja o ogromnych umiejętnościach adaptacyjnych, świetnie kamuflująca się w systemie. Na tym polega zagrożenie z jej strony - mówi Roberto Alfonso, prokurator generalny Mediolanu.

Walczy pan z mafią od lat. Czy otrzymywał pan pogróżki?
Tak, było ich sporo. Niektóre bardzo poważne.
W jaki sposób docierały? Listownie? Telefonicznie?
Zwykle przekazywali je skruszeni przestępcy. Czasami dowiadywałem się o nich od policjantów, którzy z kolei usłyszeli je ze swoich źródeł.
Bał się pan?
Człowiek zawsze się obawia, to naturalne. Wiadomo, że trzeba przestrzec rodzinę, wytłumaczyć, że mogą w związku z tym pojawić się jakiejś ograniczenia. Na pewno zmienia się codzienność. Przeprowadziłem rodzinę z Syrakuz do Rzymu i co tydzień wracałem pracować na Sycylię. Przez jakiś czas miałem też przydzieloną ochronę.
Mafia zmieniła się w trakcie pańskiej kariery zawodowej?
Bardzo. To organizacja o ogromnych umiejętnościach adaptacyjnych, świetnie kamuflująca się w systemie. Na tym zresztą polega podstawowe zagrożenie z jej strony. Oczywiście za tymi zmianami musi nadążyć wymiar sprawiedliwości. Musimy nieustannie badać to zjawisko, rozumieć je i wyposażać się w odpowiednie narzędzia do walki z nim. Musimy także naciskać na parlament, aby te narzędzia nam zapewniał.
Co uznałby pan za najważniejszą zmianę?
Fakt, że 'ndranghecie – mafii wywodzącej się z Kalabrii – udało się przeniknąć do świata biznesu na północy Włoch. Mafiosi wpuścili na rynek ogromną ilość pieniędzy i przejęli kontrolę nad wieloma przedsiębiorstwami, czym zmienili obieg gospodarczy. Bo jeśli firma potrzebuje pieniędzy, a nie ma szans na kredyt w banku, z łatwością pozyska je u mafii. W ten sposób udało im się przeniknąć do legalnie działających firm.
Czy są takie gałęzie biznesu, którymi mafiosi są szczególnie zainteresowani?
Budownictwo, duża dystrybucja, hazard, gry elektroniczne. Zresztą dla organizacji przestępczych atrakcyjny jest każdy rodzaj działalności, który może zapewnić duży zysk.
Jak w praktyce wyglądają kontakty mafii z biznesem?
Wykorzystują do tych celów pośredników, uomini cerniera, ludzi-suwaków, którzy działają na granicy dwóch światów: legalnego i przestępczego. To eksperci w jakiejś dziedzinie, którzy podporządkowują się mafii i w jej imieniu prowadzą działalność, wkraczając w świat biznesu i finansów. Stanowią „ładną twarz mafii”, bo to oni odwiedzają legalnie działające przedsiębiorstwa jako eksperci czy przedstawiciele wolnych zawodów.
Ich celem jest oszukanie przedsiębiorcy i wciągnięcie go w pułapkę?
Trochę tak, chociaż tak naprawdę ciężko dać się oszukać w tej sprawie. Czujność powinien wzbudzić chociażby fakt, że przedsiębiorcy oferowany jest kredyt na warunkach, na które nie zgodziłby się żaden bank. Jeśli ze spłatą tego długu pojawią się problemy, przedsiębiorca otrzymuje propozycję odstąpienia części firmy. I tak powolutku wysadza się go z własnego biznesu.
Przestępcy dalej prowadzą taką przejętą firmę?
Tak, i to nawet bardzo efektywnie, bo mają bardzo niskie koszty. Pracowników zatrudniają na czarno, nie płacą podatków, zaopatrują się nielegalnie w surowce. Dzięki takim zabiegom są bardzo konkurencyjni, psując w ten sposób legalny rynek. Podam przykład, z którym się spotkałem: w prowadzonej przez mafię firmie budowlanej pracownikom przysługiwało specjalne świadczenie. Robotnicy otrzymywali je, ale tylko na papierze, bo musieli je od razu zwrócić mafijnym właścicielom.
Jak rozumiem, do zmiany sposobu działalności mafii musiał zaadaptować się także wymiar sprawiedliwości.
Jak najbardziej. Zresztą w ostatnim śledztwie, które koordynowałem na terenie regionu Emilia-Romania (region w północnych Włoszech ze stolicą w Bolonii – aut.) bardzo wiele przestępstw było związanych z unikaniem płacenia podatków czy wystawiania faktur za nieistniejące transakcje. Mafia chroni w ten sposób dochód, który później służy do dalszego inwestowania.
Powiedzmy, że jakiś przedsiębiorca skusił się na taki atrakcyjny kredyt. Czy on potem też jest traktowany jak członek organizacji przestępczej?
To zależy. Zawsze jest taki moment, w którym trzeba dokonać wyboru – kiedy staje się jasne, że ta druga strona to jednak jest organizacja przestępcza. Jeżeli przedsiębiorca dalej chce z nią współpracować, to w pewnym momencie może pojawić się współodpowiedzialność za przestępstwo.
Czy taki skruszony przedsiębiorca otrzymuje jakąś ochronę?
W naszym systemie ochrony część przepisów odnosi się również do ochrony „zwykłych” świadków. Często są to ludzie poszkodowani w wyniku przestępstwa, np. sklepikarze czy szefowie firm, którzy musieli płacić haracz. W systemie przewidziany jest pełen wachlarz ochron – począwszy od ochrony fizycznej aż po pomoc finansową w odtworzeniu naruszonej przestępstwem działalności. Celem jest zapewnienie takiej samej jakości życia jak ta, którą świadek cieszył się przed podjęciem decyzji o złożeniu zeznań. Jest to bardzo kosztowny system, który jednak się sprawdza. Od momentu, kiedy powstał, od 1991 r., nie mieliśmy problemów takich jak wendeta czy inne retorsje, które uderzałyby w objętych nim ludzi.
Czy zmiana w sposobie funkcjonowania mafii pociągnęła za sobą również uspokojenie się sytuacji na ulicach, czy gangsterzy dalej urządzają strzelaniny?
Wciąż zdarza się, że leje się krew. To zależy jednak od organizacji. Sycylijczycy cenią sobie spokój i ciszę, po to właśnie, aby nie przykuwać uwagi wymiaru sprawiedliwości. Z kolei kamorra czy 'ndrangheta często załatwiają sprawy głośniej. Największe rzezie miały miejsce na początku lat 90., kiedy mafia sycylijska postanowiła pozbyć się walczących z nią ludzi. Sztandarowe nazwiska tutaj to oczywiście Giovanni Falcone i Paolo Borsellino (sędziowie zajmujący się przestępczością zorganizowaną na Sycylii; zginęli w zamachach bombowych w 1992 r. – aut.).
Dotychczas mówiono, że mafia to domena wyłącznie południa Włoch – północ była „porządna”.
To prawda. Kiedyś uważano, że organizacje przestępcze działają tylko tam, gdzie powstały i gdzie są zakorzenione. Ale okazuje się, że rozszerzyły swoją działalność na cały kraj, przy czym nie stało się to teraz, lecz działo się tak od kilkudziesięciu lat. Jednak byliśmy w stanie to udowodnić dopiero ostatnio. Być może na północy kraju działa się im z trochę większą trudnością, co nie zmienia faktu, że dzięki swoim pieniądzom mogą się tam swobodnie panoszyć.
Mówi pan, że 'ndrangheta spenetrowała środowisko biznesowe północnych Włoch. Czy ta mafia jest obecnie najgroźniejsza?
Tak. Na pewno bardziej groźna niż cosa nostra.
A inne mafie, jak apulijska sacra corona unita?
Nie są tak silne jak 'ndrangheta. W każdej mafii znaleźli się skruszeni przestępcy, dzięki którym śledczy poznali te organizacje od wewnątrz. Jednak 'ndranghetę tworzą niewielkie grupy o charakterze rodzinnym. Członków łączą więzy krwi, w związku z czym przestępcom trudno jest współpracować z wymiarem sprawiedliwości, bo musieliby oskarżać rodziców, krewnych, rodzeństwo, dzieci. W związku z tym stopień inwigilacji 'ndranghety jest najmniejszy. Dodatkowo mafia ta przejęła kontrolę nad handlem narkotykami, również z Ameryki Południowej. Dzięki temu pieniędzy mają w bród.
Jak właściwie wygląda rozpracowywanie takiej organizacji?
Często śledztwo opiera się na mocnym przeświadczeniu. Potem następuje powolne gromadzenie wszystkiego, co możliwe. Staramy się zbadać wewnętrzną strukturę organizacji, dowiedzieć, na jakim terenie działa, jaki ma modus operandi, czym jest zainteresowana. Opieramy się przede wszystkim na dwóch filarach: zeznaniach skruszonych przestępców i podsłuchach. Bez tych dwóch narzędzi nie moglibyśmy walczyć z mafią.
Czy celem jest wyłuskiwanie z mafii po jednym przestępcy, czy też wsadzenie za kratki wszystkich naraz?
Na ogół wychodzimy od pojedynczej osoby, ale naszym założeniem jest dojście do całościowej struktury i wytropienie wszystkich. Postępowanie odbywa się etapowo, czyli najpierw stawiamy przed sądem pierwszą grupę osób, a później, krok po kroku, w miarę gromadzenia materiału dowodowego, stawiamy przed sądem kolejną. Jednocześnie prowadzimy też lustrację majątków. Ponadto potrzebna tu jest dobra koordynacja, czym zajmuje się prokuratura krajowa ds. walki z mafią. Pozwala to na uniknięcie nieporozumień, jak w sytuacji, w której jedna grupa śledczych jest już gotowa na wniesienie zarzutów, a druga jeszcze nie.
Od kiedy we Włoszech funkcjonuje taki system?
Prokuratura krajowa zaczęła działać na początku 1993 r. Jej zadaniem jest koordynacja śledztw prowadzonych we wszystkich 26 prokuraturach okręgowych. Może także nakazać rozpoczęcie śledztwa w konkretnej prokuraturze w sprawie danej organizacji przestępczej. Podobna instytucja koordynuje w tej chwili także śledztwa związane z terroryzmem.
Jednym z kluczowych instrumentów do walki z mafią we Włoszech jest konfiskata rozszerzona.
Bez tego zwalczanie mafii byłoby niemożliwe. Członka organizacji przestępczej można ukarać więzieniem, ale najbardziej zaboli go utrata majątku. Nie będzie miał wtedy z czego utrzymać rodziny, opłacić prawników, nie będzie mógł też finansować dalej nielegalnej działalności. Wcześniej kodeks karny przewidywał konfiskatę majątku bezpośrednio powiązanego z przestępstwem. Z czasem wprowadzono również obowiązek konfiskaty zysków z całych przedsiębiorstw w przypadku lichwy, prania brudnych pieniędzy, oszustw, korupcji, recyklingu etc.
Czy środowisko biznesowe nie obawiało się tego instrumentu? O to martwią się polscy przedsiębiorcy: że państwo przyjdzie i położy łapę.
We Włoszech przeciwnie, ponieważ firmom bardziej doskwierają organizacje przestępcze, a nie państwo. Biznes rozwijałby się dużo lepiej, gdyby nie mafia, już sam fakt jej istnienia dusi przedsiębiorców. Ponadto jest też przyzwolenie społeczne, aby państwo ostro sobie poczynało z mafią.
Gdyby miał się pan zdobyć na podsumowanie, to czy w trakcie pańskiej kariery zawodowej walka z mafią posunęła się do przodu, czy też przypomina to bardziej walkę z wiatrakami?
Rezultaty naszej działalności są nie do przecenienia. Za kratki trafiło tysiące przestępców skazanych na bardzo wysokie wyroki.
Ale wciąż pojawiają się nowi...
Tak, ale my już jesteśmy i na nich czekamy [śmiech].
Kiedy zamknęliście państwo członków neapolitańskiej kamorry, powstała próżnia, którą wypełniły ich dzieci. Po ulicach zaczęły szaleć na skuterach nastolatki z bronią.
Tak się dzieje w przypadku każdej organizacji przestępczej. Kiedy padną ci z pierwszej linii, od razu pojawiają się następni. Rekrutacja jest bardzo szybka, dlatego też walka z mafią musi być prowadzona ciągle. Nie można poprzestać na tym, ze kogoś się wsadziło za kratki. Cosa nostra zrezygnowała nawet z pewnych rytuałów oficjalnego przyjęcia w obręb organizacji, żeby szybciej uzupełniać braki w szeregach. Nie mają już czasu na obrzędowość.
Co właściwie pcha ludzi do mafii?
Zysk. Po prostu zysk.
Szybki zysk?
Oczywiście, dużo szybszy niż w przypadku działalności zgodnej z prawem.
To nie bieda wypycha do półświatka?
Chodzi po prostu o chęć wzbogacenia się. To pokusa, która dotyczy zarówno bogatych, jak i biednych. W końcu przedsiębiorca, który prowadzi działalność gospodarczą, a mimo to decyduje się na wejście w konszachty z mafią, nie robi tego z biedy. Oczywiście, rekrutować takich członków mafii jest najłatwiej tam, gdzie jest bieda, ale na pewno nie jest to główny powód.
Włochy bez mafii – to jeszcze za pańskiego życia?
Mam nadzieję, że tak, chociaż tego czasu nie zostało już za dużo.