74 Polaków padło ofiarą handlarzy ludźmi w ubiegłym roku. W większości przypadków byli wykorzystywani do pracy przymusowej.
To tylko niektóre wnioski, jakie płyną ze sprawozdania Prokuratury Krajowej na temat ścigania w Polsce handlu ludźmi i nielegalnej adopcji w latach 2010–2015. Podsumowanie przygotowano w związku z obchodzonym dziś 10. Europejskim Dniem Przeciwko Handlowi Ludźmi.
Jedna ze spraw odnotowanych przez śledczych dotyczyła sześciu Polek zwerbowanych do pracy niewolniczej w Belgii. W 2015 r. pojawiła się też u nas nowa forma handlu ludźmi, polegająca na zmuszaniu kobiet do zawarcia związków małżeńskich z obywatelami krajów spoza Unii Europejskiej, którzy w ten sposób chcieli zalegalizować swój pobyt w Polsce.
Jak wynika z raportu Prokuratury Krajowej, w zeszłym roku zarejestrowano u nas łącznie 67 spraw dotyczących pozbawienia wolności innej osoby (art. 189 k.k.). Ofiary handlarzy ludźmi (łącznie 115 osób) najczęściej były zmuszane do prostytucji bądź pracy niewolniczej. Wśród cudzoziemców pokrzywdzonych tego rodzaju przestępstwami w Polsce dominowali Ukraińcy i Wietnamczycy. Co ciekawe, w ubiegłym roku, w przeciwieństwie do 2014 r., liczba pokrzywdzonych kobiet była niższa niż mężczyzn (48 do 67). W 2015 r., głównie z inicjatywy sądów rodzinnych, toczyło się u nas także 10 postępowań dotyczących organizowania adopcji w celach zarobkowych (art. 211a k.k.).
Śledztwa w sprawie handlu ludźmi i nielegalnej adopcji, prowadzone przez polskich prokuratorów, rzadko kończą się wniesieniem aktu oskarżenia (w zeszłym roku stało się tak w przypadku 9 spośród 60 zamkniętych postępowań przygotowawczych). Jak zauważają autorzy sprawozdania, dzieje się tak m.in. dlatego, że śledczy nie wykazują odpowiedniej inicjatywy dowodowej lub błędnie opisują znamiona czynu zabronionego, a także z powodu długiego czasu oczekiwania na udzielenie międzynarodowej pomocy prawnej.