Twierdzenie, że cudzoziemcy są dla nas zagrożeniem, a ich przyjazd wiąże się ze wzrostem przestępczości, jest z gruntu fałszywe – zapewniają kryminolodzy.
Rozmawialiśmy jakiś czas temu na temat skali przestępstw popełnianych przez obcokrajowców w Polsce oraz o zmianach społecznych, które determinowały specyfikę tych czynów („Daleko w statystykach”, Prawnik z 21 czerwca 2016 r.). A teraz przejdźmy do wyłaniających się z państwa badań konkretów. Interesuje mnie, czy cudzoziemcy zajmują się przestępczością gospodarczą?
Dr Konrad Buczkowski pracownik Zakładu Kryminologii INP PAN, wykonawca projektu / Dziennik Gazeta Prawna
Dr Konrad Buczkowski: Na początku powinniśmy zdefiniować pojęcie przestępczości gospodarczej, co nie jest zadaniem prostym. Istnieje bowiem wiele definicji, które obejmują różne kategorie czynów zaliczanych do tego rodzaju przestępczości. Osobiście skłaniam się ku uznaniu, że przestępstwami gospodarczymi są czyny zabronione, których celem jest dążenie sprawcy do osiągnięcia korzyści majątkowej kosztem innych uczestników życia gospodarczego. W szacowaniu skali przestępczości gospodarczej nie pomaga brak jednolitej definicji tego zjawiska, ale również konstrukcja niektórych typów przestępstw, które – jak oszustwo z art. 286 k.k. – może mieć w pewnych sytuacjach charakter gospodarczy, w większości jednak przypadków takiego charakteru mieć nie będzie.
Odpowiadając jednak na pytanie. Ze statystyk sądowych wynika, że najwięcej cudzoziemców skazywanych jest za naruszenie przepisów ustawy – Prawo własności przemysłowej, w tym głównie prawa do znaków towarowych. Sprawcami tych przestępstw są głównie obywatele Bułgarii, Rumunii, Ukrainy, Białorusi, Armenii oraz Słowacji. Równie często naruszane są regulacje ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim wprowadzanie do obrotu nielegalnie kopiowanego oprogramowania, muzyki czy filmów. I znowu przestępstwa te popełnia w naszym kraju najwięcej Ormian, Ukraińców, Białorusinów i Gruzinów.
Z punktu widzenia przestępczości gospodarczej istotne są też zorganizowane grupy przestępcze. Działają one w wielu obszarach, a szkody, które mogą wyrządzić, są trudne do oszacowania. W badanych przeze mnie przypadkach dominowały grupy przestępcze naruszające prawa do znaków towarowych oraz prawa autorskie. Zaangażowane były one również w fałszerstwa pieniędzy i oszustwa kapitałowe, w tym wyłudzenia kredytów, przestępstwa związane z kartami bankowymi oraz kontami internetowymi, a także w oszustwa ubezpieczeniowe. W ramach tych grup działali przestępcy blisko 20 narodowości. W ich obrębie najbardziej liczni byli jednak Bułgarzy, Litwini, Rumuni, Ukraińcy i Ormianie. Rzadziej pojawiali się Brytyjczycy, Wietnamczycy, Chińczycy, Mołdawianie czy Gruzini.
Ja jednak bardziej obawiałbym się grup przestępczych organizowanych czy kierowanych przez obywateli polskich. Naszym rodakom znacznie łatwiej jest bowiem wykorzystywać luki w przepisach czy w inny sposób naruszać prawo. Cudzoziemcy zaś w celu popełnienia przestępstwa gospodarczego muszą korzystać z pomocy osób trzecich lub z nimi współdziałać. A to z kolei generuje dla nich dodatkowe koszty.
Czy polski system regulacji prawnych w obszarze gospodarki zachęca cudzoziemców do łamania przepisów?
Dr Konrad Buczkowski: To zależy. Bardzo częste zmiany prawa i interpretacji przepisów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej czy funkcjonowaniem systemu gospodarczego utrudniają funkcjonowanie nie tylko przedsiębiorcom, ale i przestępcom. I w ten sposób mogą utrudniać działalność przestępczą. Jednak również jest tak, że naprawiając jedną lukę w przepisach, ustawodawca tworzy nową, którą bardzo szybko są w stanie wykorzystać przestępcy – niezależnie od tego, jakiej są narodowości.
A jak wyglądają statystyki w odniesieniu do tzw. poważnych przestępstw?
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst pracownik Zakładu Kryminologii INP PAN, wykonawczyni projektu / Dziennik Gazeta Prawna
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst: Tutaj nie będzie chyba wielkiego zaskoczenia jeżeli powiem, że sprawcami najcięższych przestępstw są w naszym kraju przeważnie obywatele Ukrainy. Wynika to przede wszystkim z faktu, że jest ich w Polsce najwięcej.
I tak za zabójstwo w ciągu ostatnich 11 lat skazano 30 Ukraińców. Następni w kolejności są Ormianie, Białorusini oraz obywatele Rosji, w tym głównie narodowości czeczeńskiej. Pozostali to przypadki incydentalne.
Generalnie jednak liczba zabójstw popełnianych przez obcokrajowców gwałtowanie spadła, podobnie jak liczba rejestrowanych zabójstw dokonywanych przez obywateli polskich.
Aż 70 proc. czynów, za które są u nas skazywani czescy obywatele, to przestępstwa narkotykowe. W tym kontekście zauważalną grupę stanowią też Wietnamczycy, którzy wytwarzają marihuanę i nią handlują
Jakie są główne motywy zabójstw popełnianych przez cudzoziemców?
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst: Motywy są podobne do tych, jakimi kierują się polscy przestępcy. Często zabójstwa są efektem długotrwałej przemocy domowej czy zazdrości. Zdarza się również, że powiązane są z przestępczością zorganizowaną. W latach 90. XX w. cudzoziemcy często pełnili rolę płatnych morderców. Policja przyznaje jednak, że obecnie problem przestępczości zorganizowanej nie jest tak duży, jak w tamtym czasie, toteż liczba sprawców zabójstw na zlecenie wśród obcokrajowców jest marginalna. Zdarzają się też sytuacje, gdzie sama ofiara prowokuje niebezpieczne zachowania. Przykładowo próbuje siłowo odzyskać dług. Nierzadko trudno jest w ogóle ustalić motyw, ponieważ sprawca jest uzależniony od alkoholu czy narkotyków i postępuje zupełnie irracjonalnie. Podobne scenariusze rysują się także w przypadku czynów skutkujących ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, bójek czy pobić.
Często dochodzi do tego rodzaju przestępstw z udziałem cudzoziemców?
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst: W przypadku bójek i pobić jest to kilkadziesiąt przypadków rocznie. Od 2011 r. obserwujemy jednak wyraźny spadek – z poziomu 50 skazań rocznie do ok. 30 i mniej. Głównym motywem są konflikty interpersonalne, a także alkohol, który jest często nadużywany zarówno przez sprawcę, jak i ofiarę. Wśród sprawców dominują obywatele Ukrainy, Rosji, Bułgarii, Armenii i Niemiec. Pojawiają się też Brytyjczycy, którzy nierzadko wszczynają awantury pod wpływem alkoholu. Podczas analizy akt zauważyłam też przestępstwa popełniane między cudzoziemcami. Był przypadek, gdzie prostytutki pobiły się o lepszą pozycję na rynku. Jedna z nich została np. zaatakowana z powodu zaniżania cen usług. Odnotowałam też bójki o miejsce na bazarze. Są to sytuacje powiązane z powodem, dla którego ci obcokrajowcy w ogóle do Polski przyjechali.
Cudzoziemcy są też skazywani za znęcanie się i gwałt. W tych przypadkach istotnym czynnikiem wpływającym na agresywne zachowania jest tzw. kultura honoru. W naszych warunkach to dość ciekawe zjawisko. Z jednej strony bowiem ruchy antyimigranckie bardzo mocno akcentują tę kwestię, wiążąc ją jednoznacznie z islamem, podczas gdy w Europie np. Polaków, Hiszpanów, Portugalczyków czy Włochów również należy klasyfikować jako przedstawicieli kultury honoru. Oczywiście jest ona mniej radykalna aniżeli w krajach islamskich, ale na pewno nie jesteśmy od niej wolni.
Jeżeli chodzi o przestępstwo znęcania się, to dotyczy ono cudzoziemców, którzy są u nas już jakiś czas. Ofiarami są zarówno polskie obywatelki, które związały się z obcokrajowcami, jak też cudzoziemki i cudzoziemcy (głównie dzieci), którzy żyją ze swoimi rodakami. W przypadku tych pierwszych to z reguły Polki są osobami zawiadamiającymi o przestępstwie. Z kolei w odniesieniu do np. kultur kaukaskich to organy zewnętrzne, takie jak ośrodki dla uchodźców, wszczynają odpowiednią procedurę. Rzadko poszkodowana kobieta szuka pomocy na drodze formalnej. Wśród obcokrajowców, którzy dopuszczają się tych czynów, dominują Ukraińcy, Niemcy i Rosjanie. We wszystkich przypadkach, które badałam, ofiarami były kobiety, natomiast tylko w dwóch sprawach pełniły one rolę agresorek.
Absolutnie nie jest jednak tak, że w Polsce przemoc domowa jest związana ze wschodnimi kulturami honoru.
Ciekawe scenariusze mamy też przy zgwałceniach. Część z nich jest typowa, to znaczy sprawcami są osoby, które dobrze znają ofiarę – znajomy, ktoś z rodziny czy pracodawca. Z tą różnicą, że w przypadku cudzoziemców częściej dochodzi do tych czynów w parkach czy lasach aniżeli w mieszkaniach, jak to ma miejsce w sprawach polskich gwałcicieli.
Zdarzają się oczywiście odstępstwa od tych scenariuszy. Natknęłam się np. na przypadek Białorusina mającego skłonności pedofilskie, który przyjeżdżał do Polski polować na dziewczynki. Był inżynierem i pracował w swoim kraju, a do nas przyjeżdżał na zakupy i z zamiarem wykorzystania małoletnich. Porywał je z przystanków autobusowych lub z drogi, wzdłuż której szły. Żadnej nie zgwałcił. Wszystkim udało się uciec. Łącznie próbował wykorzystać pięć dziewczyn w wieku od 11 do 16 lat. Tyle ujawniono w akcie oskarżenia przeciwko niemu. Takie przypadki są jednak bardzo rzadkie.
O wiele częstsze są sytuacje, w których wykorzystywany jest stosunek zależności. Badałam na przykład sprawę trenera (Brytyjczyka) w stadninie koni, który zgwałcił kilka swoich podopiecznych.
Wśród obcokrajowców sprawcami gwałtów są najczęściej Ukraińcy, Bułgarzy, Niemcy, Rumuni, Ormanie, Rosjanie i Białorusini. Odnotowałam też pojedynczych Algierczyków, Syryjczyków, Brytyjczyków i Hiszpanów.
Udział w bójkach to domena przyjeżdżających do Polski młodych Brytyjczyków
Do przestępstw ciężkich, które badałam, zalicza się również działalność narkotykowa. Tutaj zauważalną grupę stanowią Wietnamczycy, którzy wytwarzają i handlują głównie marihuaną, oraz Bułgarzy i Czesi. Co ciekawe, aż 70 proc. czynów, za które są u nas skazywani czescy obywatele, to właśnie przestępstwa narkotykowe.
W latach 2004–2005 liczną grupę przestępstw stanowiły natomiast rozboje. W 2009 r. nastąpił jednak wyraźny spadek. A obecnie to ok. 50 skazań rocznie. Sprawcy to przeważnie Ukraińcy, Rosjanie, Ormianie, Białorusini i Rumuni.
Mówi się jednak, że statystyki przestępczości cudzoziemców są mocno niedoszacowane.
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst: To prawda. Co więcej, gdy w trakcie naszych badań porównywaliśmy statystyki policyjne z danymi dotyczącymi skazań, ku naszemu zdumieniu odkryliśmy, że przy niektórych typach przestępstw liczba skazań znacząco przewyższa liczbę osób podejrzanych o popełnienie czynów zabronionych. Na ogół jest dokładnie odwrotnie. Poza tym w 2013 r. i 2014 r. w statystykach policyjnych nastąpił zauważalny wzrost przestępczości cudzoziemców. Gdy poprosiliśmy policję o interpretację tych danych, z Komendy Głównej Policji otrzymaliśmy informację, że ma to związek ze zmianą systemu statystycznego. W starym module nie było po prostu obowiązku wpisywania obywatelstwa sprawców.
Dr Konrad Buczkowski: Te rozbieżności doskonale obrazują konkretne liczby. Zgodnie ze statystykami policyjnymi w 2012 r. cudzoziemców podejrzanych o popełnienie przestępstw było 2151, z kolei skazanych w tym samym czasie było 7 tys. Od 2013 r., tj. od wejścia w życie nowego systemu, obywatelstwo jest rejestrowane obligatoryjnie. Stąd też statystyczny wzrost liczby cudzoziemców – sprawców przestępstw. Stwarza to niestety pole do nadinterpretacji.
Jak kształtuje się tło przestępczości cudzoziemców w naszym kraju?
Prof. Irena Rzeplińska Instytut Nauk Prawnych PAN, kierownik projektu „SIC – Modułowy wielozadaniowy System Identyfikacji Cudzoziemców wraz z modułem analizy ryzyka ofiar przestępstwa handlu ludźmi” finansowanego ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju / Dziennik Gazeta Prawna
Prof. Irena Rzeplińska: Trzeba wyraźnie podkreślić, że współczesny świat to świat migracji. I z reguły cudzoziemcy, którzy do nas przyjeżdżają, nie zamierzają popadać w konflikt z prawem. Należy też zwrócić uwagę na fakt, że przebywają u nas ludzie o różnej kulturze prawnej i zachowania, które u nas są penalizowane, w ich kraju nie muszą. Co więcej, w ich kulturze prawnej może być przyzwolenie na łamanie zakazów sformułowanych w prawie. Weźmy na przykład przestępstwo przekupstwa. Nasze badania pokazują wyraźnie, że osoby, które dopuszczają się tych czynów, często nie zdają sobie sprawy, że popełniają przestępstwo. Są to głównie nasi wschodni sąsiedzi – Ukraińcy i Białorusini, którzy niejednokrotnie wskazują, że u nich wręczenie policjantowi korzyści majątkowej, np. podczas zatrzymania, to jest powszechna praktyka. Warto też zwrócić uwagę, że cała działalność, którą określa się mianem cyberprzestępczości, to obszar, w którym są i będą obcokrajowcy. Coraz częściej pojawia się ona również w kontekście grup zorganizowanych. To tylko pokazuje, że prymitywna przestępczość tj. „z kijem bejsbolowym na tira”, ustąpiła miejsca tej bardziej wyrafinowanej, wymagającej intelektualnego zaangażowania.
Czyli odpierają państwo krytyczne głosy, mówiące, że obcokrajowcy są dla nas zagrożeniem?
Dr Dagmara Woźniakowska-Fajst: Twierdzenie, że cudzoziemcy są dla nas zagrożeniem, a ich przyjazd wiąże się z przestępczością jest nieporozumieniem. Idąc tym tokiem rozumowania, to czy powinniśmy również wyeliminować młodych mężczyzn jako grupę, która w Polsce popełnia 80 proc. przestępstw? Nie. Jeżeli przyjrzymy się poszczególnym grupom społecznym, to w każdej będzie jakiś odsetek osób, które dopuściły się czynów zabronionych. To jest wpisane w konstrukcję społeczną. Z jednej strony widzimy, że Ukraińcy popełniają w Polsce najwięcej przestępstw, lecz gdybyśmy ich wszystkich wyrzucili, to z całą pewnością stanęłyby budowy, nie miałby kto opiekować się osobami starszymi czy dziećmi, a nasze mieszkania byłyby brudne. Rolnicy też mieliby problem. Obywatele tego kraju wykonują bowiem prace, do których Polacy z różnych względów się nie garną.
W takim wypadku racjonalnie byłoby nastawić się na przyjazd tych ludzi, eliminując przy okazji czynniki (prawne i społeczne) wywołujące przestępczość. Mam tu na myśli kwestię deprywacji, szklanego sufitu, dostępu do służby zdrowia czy edukacji. Jeżeli człowiek ma to w jakimś zakresie zabezpieczone, to nie ma tak dużej potrzeby popełniania czynów zabronionych.