Koniec fotoradarów – taka może być konsekwencja przyjęcia projektu ustawy, która pozwoli uchylić się od samooskarżania lub obciążania bliskich w sprawach o wykroczenia.
Projekt nowelizacji kodeksu postepowania karnego, którym zajmą się dziś posłowie w pierwszym czytaniu, przewiduje zmianę art. 183 par. 1. Zgodnie z tym przepisem świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie jedynie wówczas, gdy naraziłoby to jego lub osobę mu najbliższą na odpowiedzialność karną za przestępstwo bądź przestępstwo skarbowe. Stanowi to realizację rzymskiej zasady nemo se ipsum accusare tenetur, zgodnie z którą nikogo nie można zmuszać do oskarżania samego siebie. Innymi słowy prawo nie może stawiać obywatela przed alternatywą: kłamać czy zeznając prawdę, obciążyć siebie lub osobę najbliższą. Jednak nie dotyczy to sytuacji, w których w grę wchodzi odpowiedzialność „jedynie” za wykroczenie lub wykroczenie skarbowe.
Zwiększenie uprawnień
„Oznacza to, że w sytuacji stanowiącej o wiele mniejsze zagrożenie z punktu widzenia interesu publicznego, obywatel ma mniej praw niż w sytuacji o znacznie większych konsekwencjach. Zgodnie z art. 42 ust. 2 Konstytucji RP, każdy przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania” – czytamy w uzasadnieniu projektu, przygotowanego przez sejmową komisję ds. petycji. Z wnioskiem o podjęcie działań legislacyjnych zmierzających do rozszerzenia prawa do odmowy odpowiedzi zwróciła się do parlamentarzystów Fundacja Instytut Thomasa Jeffersona.
Jej eksperci wskazywali, że zakaz samooskarżania wynika m.in. z wiążącego Polskę Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, który w art. 14 ust. 3 lit. g wskazuje, że w razie toczącego się postępowania karnego (sensu largo) nikt nie może być zmuszany do składania zeznań na swoją niekorzyść lub do przyznawania się do winy. Także z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że ustawa zasadnicza nie rozróżnia, czy art. 42 ust. 2 ma zastosowanie do odpowiedzialności za wykroczenie, czy za przestępstwo. Przeciwnie, w orzecznictwie TK podkreśla się, że gwarancje przewidziane w tym przepisie mają bardzo szeroki charakter i odnoszą się do wszystkich postępowań represyjnych.
Projekt został pozytywnie zaopiniowany przez Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego. „Proponowane rozwiązania zasługują na akceptację, gdyż poszerzenie zakresu normowania art. 183 par. 1 k.p.k. zwiększy ochronę wynikającą z zasady nemo se ipsum accusare tenetur oraz spowoduje odstąpienie od prymatu dobra wymiaru sprawiedliwości ponad relacjami między osobami bliskimi” – czytamy w opinii. W uwagach przesłanych do Sejmu przez I prezes SN prof. Małgorzatę Gersdorf sąd przypomina, że pierwotnie kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia przewidywał w art. 73 par. 3 możliwość odmowy odpowiedzi na pytanie, gdy jej udzielenie mogło narazić świadka lub osobę najbliższą „na odpowiedzialność za przestępstwo lub wykroczenie”. Zniknęła ona 17 października 2001 r. wraz z wejściem w życie nowego kodeksu.
Niestraszne fotoradary
Jeśli Sejm znowelizuje art. 183 par. 1 k.p.k., właściciel pojazdu sfotografowanego przez fotoradar, rozpoznawszy na zdjęciu siebie lub kogoś ze swojej rodziny, będzie mógł odmówić wskazania kierowcy. I dzięki powołaniu się na nowe brzmienie regulacji, uniknie odpowiedzialności wynikającej z art. 96 par. 3 (grzywna w związku z odmową podania personaliów osoby, która prowadziła auto).
– Taka nowelizacja praktycznie uniemożliwi prowadzenie spraw „fotoradarowych” w sposób korespondencyjny. Wykorzystywany przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym system teleinformatyczny będzie de facto bezużyteczny, a sprawy będą musiały być prowadzone w sposób tradycyjny – wskazuje Adam Jasiński, prawnik zajmujący się ruchem drogowym. W konsekwencji realny stanie się scenariusz, w którym właściciele aut będą wzywani do osobistego stawiennictwa.
– Wówczas będzie można skutecznie ścigać jedynie promil sprawców zarejestrowanych wykroczeń, a koszty prowadzonych czynności niebotycznie wzrosną. Nie mówiąc już o tym, że zwiększy się poczucie bezkarności sprawców wykroczeń polegających na przekraczaniu prędkości lub niestosowaniu się do sygnalizacji świetlnej. A to właśnie te naruszenia mogą skutkować najbardziej tragicznymi zdarzeniami – alarmuje prawnik.
Dlatego ze zrozumiałych względów projekt nie podoba się choćby policji, która jednak nie chce oficjalnie odnieść się do niego. – Kara za wykroczenia pełni nie tylko funkcję represyjną, lecz także odstraszającą i wychowawczą. A takie przepisy nie będą uczyć niczego, oprócz cwaniactwa. Rozumiem, że obciążenie kogoś bliskiego w związku z przestępstwem zagrożonym wysoką karą może doprowadzić do rozpadu rodziny i zadry, której nie da się usunąć. Ale w wykroczeniach sankcje są przecież niskie – słyszymy nieoficjalnie od mundurowych.
Także prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego uważa, że przepisy obligujące posiadacza do wskazywania kierującego przestaną funkcjonować, bo każdy będzie odmawiał udzielenia odpowiedzi.
– Pomimo to od dawna stoję na stanowisku, że obywatel powinien mieć prawo do odmowy obciążania siebie lub swojej rodziny także w sprawach o wykroczenia. Trudno, policja czy inspekcja transportu drogowego będzie musiała na podstawie zdjęcia udowodnić, że osoba na nim widniejąca jest tą, którą chce oskarżyć. A to nie będzie takie proste. Przy niewyraźnych zdjęciach absolutnie nie będzie możliwości kierowania wniosków o ukaranie – wskazuje prof. Stefański. – Ale coś za coś. Dobro rodziny jest najważniejsze. Niech sobie organy udowadniają winę, zamiast chodzić na skróty, wymagając dostarczania dowodów na swoją niekorzyść lub obciążania rodziny – dodaje.
Nad stanowiskiem do projektu pracuje też rząd. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że „jeszcze się ono nie utarło”.