Tak surowej, gruntownej i skutecznej weryfikacji jak sędziowie Sądu Najwyższego, prawdopodobnie nie przeszło na przełomie lat 80. i 90. żadne środowisko, żaden organ, ani żadna grupa zawodowa - napisał w piątkowym oświadczeniu przesłanym PAP rzecznik SN sędzia Dariusz Świecki.

Oświadczenie wydane zostało - jak wskazał - w związku "z przenikającymi do opinii publicznej, za pośrednictwem niektórych mediów, sugestiami na temat rzekomo komunistycznej proweniencji sędziów SN oraz z twierdzeniem, jakoby +SN odegrał w ciągu lat 1990-2016 rolę obrońcy starych układów+".

Rzecznik SN przypomniał, że w czerwcu 1990 r., na mocy nowelizacji m.in. ustawy o SN, wygasła trwająca wówczas kadencja Sądu Najwyższego. W związku z tym sędziowie SN, powołani przez Radę Państwa PRL, utracili swój sędziowski status.

"Wśród kandydatów zarekomendowanych do nowego składu SN przez nowo powołaną, niezależną Krajową Radę Sądownictwa znalazło się tylko 22 sędziów SN wygaszonej kadencji. Oznacza to, że 98 sędziów (81 proc.) nie zostało pozytywnie zweryfikowanych" - zaznaczył Świecki.

Obecnie w SN - jak dodał - zasiada tylko siedmiu sędziów powołanych przez prezydenta w 1990 r. do nowego składu SN. "Pośród tej siódemki pozostał tylko jeden sędzia, który pozytywnie przeszedł weryfikację przeprowadzoną w 1990 r. przez KRS. Wszyscy pozostali sędziowie SN w stanie czynnym, w liczbie 86, zostali wyłonieni i wybrani później, w większości w latach dwutysięcznych" - podkreślił rzecznik SN.

Wskazał także, że w 1990 r. KRS działała z zamiarem "wyłonienia sędziów najwybitniejszych, wiarygodnych, mających demokratycznie wyrażone poparcie środowisk, z których się wywodzili, oraz +nieskażonych+ zarzutami podważającymi ich uczciwość". "Chodziło także o zapewnienie minimum ciągłości instytucjonalnej SN" - dodał.

W niedzielę szef PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że jednym z postulatów jego partii jest równość traktowania wszystkich przed sądami. "W Polsce są obywatele, którzy mają, można powiedzieć, za dużo praw, i tacy, którzy mają za mało. I my to zlikwidujemy. Mam nadzieję, że już niedługo przystąpimy do generalnej reformy sądownictwa" - zapowiedział.

"Sąd Najwyższy odgrywał w ciągu lat 1990-2016 bardzo niedobrą rolę - rolę obrońcy starych układów i to tam zapadały takie decyzje, że nie można karać zbrodniarzy w togach sędziowskich, że nie można im wytaczać procesów, a wielu z nich zasłużyło na najwyższy wymiar kary. Dziś nie ma kary śmierci, ale na dożywocie z całą pewnością zasłużyli, bo to są po prostu zwykli mordercy. Krótko mówiąc - sprawa Sądu Najwyższego dziś jest sprawą bardzo poważną. Jeżeli tylko ktoś chce na to spojrzeć obiektywnie, a nie stoi na stanowisku tych, którzy mówią, że ma być tak jak było (...). Otóż my uważamy, że nie może być tak jak było, że właśnie i w tych sprawach trzeba dokonać wielkiej zmiany" - mówił Kaczyński.