Czy kierując się dobrem dziecka, można przyznać prawo do bycia rodziną zastępczą osobom, które nie spełniają kryteriów formalnych? Na takie pytanie będzie musiał odpowiedzieć Sąd Najwyższy.
Zagadnienie powstało na kanwie przypadku mężczyzny (P.), którego sąd ustanowił opiekunem prawnym dziecka z pierwszego małżeństwa zmarłej żony. Podjął taką decyzję, kierując się dobrem dziewczynki. Sąd wziął pod uwagę m.in. fakt, że uważa ona P. za ojca (biologiczny nie utrzymuje z nią kontaktu i przebywa w zakładzie karnym); że jest pod jego opieką od drugiego roku życia, a także to, że jest bardzo silnie związana ze swoją przyrodnią siostrą – biologicznym potomkiem P.
Jednocześnie mężczyzna, który opiekuje się dziećmi ze swoją nową partnerką, wystąpił o ustanowienie go rodziną zastępczą dla dziewczynki. Tu jednak natknął się na trudności: zgodnie bowiem z ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 575 ze zm.) pełnienie funkcji rodziny zastępczej obwarowane jest licznymi wymogami. Zgodnie z art. 42 tej ustawy rodziną zastępczą może być ustanowiona osoba, która daje rękojmię należytego sprawowania pieczy, wypełnia obowiązek alimentacyjny, nie ma ograniczonych zdolności do czynności prawnych, nie ma przeciwskazań zdrowotnych do sprawowania opieki, ma odpowiednie warunki bytowe czy lokalowe i stałe źródło utrzymania. Kandydat nie może też być skazany za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.
Sąd, rozpatrując wniosek P., stwierdził, że nie spełnia on co najmniej kilku z tych kryteriów: ma bowiem ograniczoną władzę rodzicielską wobec dwójki innych swoich dzieci, a w dodatku nie płaci na nie alimentów. Od tego orzeczenia wnioskodawca wniósł apelację. Podniósł w niej jedną fundamentalną wątpliwość: jak to możliwe, że został uznany już wcześniej za godnego sprawowania funkcji opiekuna prawnego dziewczynki, ale nie może pełnić dla niej funkcji rodziny zastępczej? Przekonywał, że odmawiając mu uprawnień płynących z tej drugiej roli, sąd de facto pozbawił dziewczynkę możliwości korzystania ze świadczeń przeznaczonych dla dzieci przebywających w rodzinie zastępczej.
Dobro dziecka
Sąd II instancji po przesłuchaniu małoletniej stwierdził, że istnieje bardzo silna więź emocjonalna pomiędzy nią a dorosłymi – P. i jego partnerką (nazywa ją mamą) – i przyrodnią siostrą. Kierując się więc wynikającą z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego zasadą dobra dziecka, należało uwzględnić wniosek o ustanowienie rodziny zastępczej. Sąd okręgowy wskazał też na stanowisko doktryny, z którego wynika, że stosowanie wszelkich norm prawnych – również pozakodeksowych – musi zawsze priorytetowo traktować interes dziecka. Zdaniem SO nie da się jednak prosto odpowiedzieć na pytanie, jak wypływająca z k.r.o. zasada dobra dziecka ma się do art. 42 ustawy o wspieraniu rodziny.
„(...) Cytowana ustawa może jawić się jako przepis szczególny wobec kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w zakresie regulacji dotyczących pieczy zastępczej, a zatem w myśl zasady lex specialis derogat legi generali należałoby uznać, że tylko tymi przepisami należy się kierować, co zresztą uczynił sąd rejonowy” – napisali sędziowie w uzasadnieniu zagadnienia prawnego, jakie skierowali do rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy. „Z drugiej strony, skoro zasada dobra dziecka jest zasadą nadrzędną przy podejmowaniu decyzji co do sytuacji dziecka, to sąd stanąłby przed wyzwaniem orzekania zgodnie z tą zasadą, a wbrew wymogom art. 42 ustawy o wspieraniu rodziny” – stwierdził SO. Dlatego sformułował do SN pytanie, czy „przy podjęciu decyzji o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej, przy ocenie kwalifikacji kandydata do tej funkcji, priorytet mają przepisy ustawy o wspieraniu rodziny (zwłaszcza jej art. 42), czy też sąd powinien zawsze kierować się k.r.o. i wynikającą z niego zasadą dobra dziecka, nawet jeśli kandydat nie spełnia wymogów wynikających z art. 42”.
Sędziowie rodzinni podkreślają, że sytuacja, w której ktoś spełnia wymogi, by zostać opiekunem prawnym, a nie spełnia tych do ustanowienia go rodziną zastępczą, nie są rzadkością.
– W 80 proc. przypadków rodziny zastępcze stanowią osoby spokrewnione z dzieckiem. Często jest jednak tak, że chętnymi do opieki nad dziećmi, które nie mają rodziców lub których rodzice z różnych powodów nie mogą sprawować nad nimi opieki, są dziadkowie. Niestety ze względu na stan zdrowia nie spełniają wymogów wynikających z ustawy o wspieraniu rodziny – potwierdza sędzia Jacek Ignaczewski.
– Ustanowienie ich „tylko” opiekunem prawnym pozwala uchronić te dzieci przed umieszczeniem w domu dziecka. Dziecko co prawda nie korzysta ze świadczeń, ale przynajmniej nie trafia do placówki opiekuńczo-wychowawczej – tłumaczy sędzia, przyznając jednocześnie, że z tego punktu widzenia ustawowe rygory przewidziane dla rodzin zastępczych są zbyt wysokie.
Dyktat przepisów
Z kolei Dorota Hildebrand-Mrowiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych, wskazuje na wątpliwości co do ustanawiania rodziny zastępczej w sytuacji, gdy opieka sprawowana jest przez dobrze sytuowanych krewnych małoletniego.
– Jeśli sytuacja rodziny jest dobra, wnioskodawca ma wszelkie środki do zapewnienia opieki na więcej niż podstawowym poziomie, dzieci korzystają z różnych świadczeń, jak np. renta po rodzicach, to zastanawiam się, czy jest sens ustanawiania rodziny zastępczej tylko po to, by można było korzystać jeszcze z dodatkowych świadczeń. W takiej sytuacji wydaje się, że wystarczy ustanowienia opiekuna prawnego dziecka – wskazuje sędzia.
Uchwała Sądu Najwyższego, choć wiążąca tylko w konkretnej sprawie, przyczyni się do ujednolicenia orzecznictwa. Niemniej jednak już dziś bardzo często sądy kierują się przede wszystkim zasadą dobra dziecka.
– W prawie rodzinnym jest to wartość absolutnie nadrzędna. Tam, gdzie w grę wchodzi dobro dziecka, sądy bardzo elastycznie stosują wszystkie inne przepisy – mówi prof. Ewa Milewska-Celińska, od lat zajmująca się prawem rodzinnym.
– Jeśli jest stwierdzona tak silna więź emocjonalna, to nie ma żadnego powodu, by temu dziecku, które już jest doświadczone przez los, burzyć życie z powodu przepisów. Nie chodzi przecież tylko o to, by ono miało opiekuna prawnego, lecz by był on dla niego prawdziwą rodziną – wskazuje mec. Milewska-Celińska.