Najbardziej kontrowersyjny przepis ustawy antyterrorystycznej teoretycznie dotyczy tylko obcokrajowców. Paradoksalnie jednak może uderzyć nie tylko w ich prawa obywatelskie, lecz także w uprawnienia przeciętnego Polaka – jeśli ma kontakt z cudzoziemcami.
Artykuł 9 ust. 1 ustawy antyterrorystycznej stanowi, że w celu rozpoznawania, zapobiegania lub zwalczania przestępstw o charakterze terrorystycznym szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego może zarządzić wobec osoby niebędącej obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej – w stosunku do której istnieje obawa co do możliwości prowadzenia przez nią działalności terrorystycznej – niejawne prowadzenie czynności. Mogą one polegać na:
1) uzyskiwaniu i utrwalaniu treści rozmów prowadzonych przy użyciu środków technicznych, w tym za pomocą sieci telekomunikacyjnych;
2) uzyskiwaniu i utrwalaniu obrazu lub dźwięku osób z pomieszczeń, środków transportu lub miejsc innych niż miejsca publiczne;
3) uzyskiwaniu i utrwalaniu treści korespondencji, w tym prowadzonej za pomocą środków komunikacji elektronicznej;
4) uzyskiwaniu i utrwalaniu danych zawartych na informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, w systemach informatycznych i teleinformatycznych;
5) uzyskiwaniu dostępu i kontroli zawartości przesyłek.
Okres prowadzenia tych działań nie powinien przekroczyć trzech miesięcy.
W praktyce więc szef ABW może zarządzić kontrolę wszystkich rozmów telefonicznych, sprawdzenie wysyłanych i odbieranych e-maili, a nawet zdecydować o instalacji ukrytej kamery w domu. Warunki są trzy. Po pierwsze, restrykcje mogą dotyczyć tylko tych, którzy nie mają polskiego obywatelstwa. Po drugie, osoba, którą zainteresują się służby, powinna być podejrzewana o działalność terrorystyczną. Po trzecie zaś: szef ABW o decyzji musi poinformować ministra – koordynatora służb specjalnych oraz prokuratora generalnego. Ten ostatni może zaś zdecydować, że natychmiast należy przerwać kontrolę.
Eksperci jednak wskazują, że każdy z tych trzech warunków może obrócić się przeciwko obywatelom. – Dzielenie mieszkańców Polski na dwie grupy (według klucza posiadanego obywatelstwa) ma krótkie nogi. Nowe regulacje dotkną również obywateli Polski, np. tych kontaktujących się z cudzoziemcami – wskazuje Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. Zaznacza, że nowe uprawnienia szefa ABW nabiorą szczególnie istotnego znaczenia, gdy je powiążemy z niedawną nowelizacją kodeksu postępowania karnego. – Jeśli „przy okazji” podsłuchu wyjdzie na jaw choćby najdrobniejszy występek popełniony przez Polaka – współlokatora lub rozmówcę podejrzanego o terroryzm cudzoziemca – uzyskane w ten sposób materiały będą mogły być wykorzystane także bez pytania sądu o zgodę – mówi Wojciech Klicki. I uzupełnia, że należy pamiętać także o tym, iż jeśli podsłuch zostanie zainstalowany z naruszeniem prawa (np. u obywatela RP albo bez najmniejszego związku z terroryzmem), to i tak sąd będzie musiał wziąć pod uwagę uzyskane w ten sposób materiały.
Mówiąc najprościej, przeciętny Polak nie może uważać, że dla niego się nic nie zmieniło. Jeśli bowiem tylko kontaktuje się z obcokrajowcami, może zostać podsłuchany (albo jego e-maile będą przeczytane) „rykoszetem”. I jeżeli wyjdzie, że ma cokolwiek na swoim sumieniu, służby będą mogły się nim zainteresować.
Tu pojawia się drugi problem. W ocenie Fundacji Panoptykon oraz przedstawicieli kilkudziesięciu organizacji pozarządowych, które sygnowały apel o niepodpisywanie ustawy przez prezydenta (okazał się nieskuteczny), poszukiwanie „haków” może być wyjątkowo proste. Chodzi o to, że przepis ustawy mówi, iż czynności operacyjne będzie można prowadzić wobec tych, w stosunku do których „istnieje obawa co do możliwości prowadzenia działalności terrorystycznej”. Tyle że nikt tak naprawdę nie wie, jak konkretnie kwalifikować taką działalność. To zaś skutkuje ryzykiem, że nadmierna może się okazać uznaniowość ze strony służb, które co do zasady wolą mieć więcej niż mniej uprawnień. – Przestępstwa o charakterze terrorystycznym są niezwykle pojemną kategorią, tym bardziej ich rozpoznawanie przez służby – zauważa Wojciech Klicki.
Pomóc w zakreśleniu ram zachowań, które mogą wzbudzić podejrzenie ABW, miał katalog zdarzeń o charakterze terrorystycznym. Wyjaśnia jednak bardzo niewiele. Przykładowo zdarzeniem, które wzbudzi czujność i będzie mogło skutkować wszczęciem kontroli operacyjnej, będzie wizyta muzułmańskiego duchownego w więzieniu. – Te daleko idące kompetencje służb mogą skutkować postawieniem znaku równości między słowami „obcokrajowiec” i „podejrzany”. Polska konstytucja pozwala oczywiście na różnicowanie poziomu ochrony praw i wolności między obywatelami a cudzoziemcami. Nie oznacza to jednak, że obywatele innych państwa są pozbawieni w Polsce podstawowych praw, np. prawa do prywatności. Jakiekolwiek ograniczenia praw cudzoziemców powinny być niezbędne i proporcjonalne – zauważa Panoptykon w opublikowanym komunikacie.
Trzeci problem polega zaś na tym, że tak jak w przypadku standardowo zakładanych podsłuchów wymagana jest zgoda sądu, tak w przypadku podsłuchów, kontroli skrzynek elektronicznych lub nawet montowania kamer w ramach przeciwdziałania terroryzmowi zgoda sądu już nie będzie konieczna. Szef ABW będzie mógł podjąć decyzję o podjęciu działań samodzielnie. Tym zaś, który kontrolę będzie mógł odwołać, będzie prokurator generalny. Przedstawiciele organizacji pozarządowych zwracają uwagę, że znacznie lepiej jest, gdy to władza sądownicza wpływa na ewentualne ograniczenie prawa do prywatności, a nie jeden z przedstawicieli władzy wykonawczej (prokuratorem generalnym jest minister sprawiedliwości).