Europejski Trybunał Praw Człowieka miał właśnie okazję wypowiedzieć się na temat nowych technologii i praw autorskich. Stało się to na kanwie sprawy łotewskiej organizacji non–profit (SIA AKKA/LAA), zajmującej się zarządzaniem prawami autorskimi do utworów muzycznych łotewskich i międzynarodowych twórców. Pod koniec lat 90. stowarzyszenie nie podpisało jednak wielu nowych umów licencyjnych z nadawcami. A mimo to niektórzy z nich kontynuowali nadawanie dzieł.
W 2002 r. organizacja twórców wszczęła postępowania cywilne przeciwko kilku nadawcom. Domagała się w nich stwierdzenia naruszenia praw autorskich. Jedna z prywatnych radiostacji wniosła odpowiedź na pozew, w którym wskazywała, że organizacja nadużywa swojej pozycji dominującej, zawyżając opłaty licencyjne. W styczniu 2003 r. sąd I instancji uznał jednak, że radio naruszyło prawa autorskie i nakazał stacji zawarcie umowy licencyjnej na kolejne 3 lata z opłatą w wysokości 2 proc. miesięcznego obrotu nadawcy. Sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy, podkreślając przy tym, że stowarzyszenie twórców częściowo samo przyczyniło się do zaistniałej sytuacji, ponieważ nie dopilnowało, aby podpisane zostały stosowne umowy.
Podobne żądanie co wobec stacji prywatnej organizacja wysunęła wobec radia publicznego. W odpowiedzi na pozew nadawca wniósł o ustalenie de facto relacji umownej. W kwietniu 2003 r. powództwo zostało oddalone i sąd nakazał stronom zawarcie stosownej umowy.
W skardze do ETPC (nr 565/05) organizacja SIA AKKA/LAA postawiła zarzut naruszenia przez łotewski rząd prawa własności (art. 1 protokołu 1 do konwencji) ze względu na ograniczenia uprawnienia zrzeszonych w niej autorów do swobodnego zawierania umów licencyjnych.
W wyroku z 12 lipca 2016 r. trybunał odniósł się do argumentu rządu łotewskiego, który przekonywał, że stowarzyszenie twórców nie powinno być traktowane jako ofiara naruszenia konwencji, ponieważ prawo własności przysługuje poszczególnym twórcom, a nie samej organizacji. Ale zarzut ten został uznany za niezasadny. Zdaniem ETPC, skoro autorzy zdecydowali się na przekazanie praw odpowiedniej organizacji, to stała się ona dysponentem tychże praw i może się domagać ich respektowania.
Strasburscy sędziowie dostrzegli, że sądy krajowe, zobowiązując właściwe podmioty do podpisania umów licencyjnych, działały na podstawie łotewskiego prawa autorskiego. Zgodnie z nim sądy krajowe mają dyskrecjonalną władzę w zakresie określania stawki opłaty licencyjnej w sytuacji, w której strony nie zawarły odpowiedniej umowy.
Trybunał stwierdził również, że decyzje sądów krajowych miały służyć interesowi publicznemu, a w szczególności zapewnieniu słuchaczom stacji radiowych dostępu do utworów muzycznych. I według ETPC sądy krajowe we właściwy sposób wyważyły interes publiczny oraz interes organizacji chroniącej prawa autorskie. Zwłaszcza że zanim postanowiły o wysokości opłaty, dały stronom czas na zawarcie stosownej umowy. Sądy krajowe zwróciły też uwagę, że zakaz emitowania utworów muzycznych nie służyłby żadnej ze stron, bo odbiorcy zostaliby pozbawieni dostępu do muzyki, a twórcy – wynagrodzenia.
Kolejnym istotnym elementem badanej sprawy był, zdaniem trybunału, fakt, że sądy krajowe w proporcjonalny sposób nałożyły zobowiązania na strony. W przypadku pierwszego pozwu ograniczyły one opłatę licencyjną i okres obowiązywania licencji. W przypadku drugiego wskazały zaś tylko na obowiązek zawarcia umowy licencyjnej, pozostawiając stronom dowolność w zakresie kształtowania zobowiązania. Tym samym, w ocenie trybunału, sądy w sposób właściwy wyważyły prawa obu stron i zapewniły wystarczającą ochronę prawa własności organizacji twórczych. Władze Łotwy nie dopuściły się zatem naruszenia art. 1 protokołu 1 konwencji.
Co ciekawe, do tej pory trybunał w Strasburgu nie miał wielu okazji, aby wypowiadać się na temat praw autorskich. Robił to zazwyczaj w odniesieniu do utworów publikowanych w internecie i rozpatrywał prawa autorskie w kontekście wolności słowa (sprawa Neij and Sunde Kolmisoppi przeciwko Szwecji oraz sprawa Ashby Donald i inni przeciwko Francji).