Dziesięć lat na żądanie wznowienia postępowania przewiduje projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego przygotowany w resorcie sprawiedliwości. Oznacza to, że obywatele dostaną dwa razy więcej czasu na działanie. Obecnie art. 408 kodeksu postępowania cywilnego stanowi bowiem, że co do zasady żądać wznowienia nie można już po upływie pięciu lat od uprawomocnienia się wyroku.
Urzędnicy resortu do częściowej zmiany tej regulacji zostali przymuszeni przez Trybunał Konstytucyjny. W wyroku z 22 września 2015 r. (sygn. akt SK 21/14) uznał on, że art. 408 k.p.c. jest niekonstytucyjny w zakresie żądań skierowanych przez osoby, które uzyskały korzystne dla siebie orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Sędziowie wskazali wówczas, że w praktyce strasburski wyrok okazywał się dla wielu osób niewiele wart.
Postępowania przed ETPC trwają bowiem na tyle długo, że często pomyślne orzeczenie obywatele otrzymywali już po upływie pięcioletniego okresu na wznowienie postępowania krajowego. Tym samym nie mieli już żadnych narzędzi do wzruszenia niekorzystnego dla nich wyroku sądu powszechnego – i to mimo stwierdzenia przez międzynarodowy trybunał, że przy jego wydawaniu popełniono poważne błędy.
Ministerstwo Sprawiedliwości potraktowało wrześniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jako okazję do znacznie szerszej reformy i ułatwienia życia nie tylko tym, którzy wygrali w Strasburgu. Urzędnicy resortu zdecydowali się więc wydłużyć termin na wzruszenie prawomocnego wyroku z 5 do 10 lat w stosunku do wszystkich sytuacji, w których można żądać wznowienia postępowania cywilnego. „Przepisy dotyczące wznowienia postępowania nie wyodrębniają bowiem wznowienia z powodu wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nie ma zatem podstaw, aby takie wyodrębnienie przeprowadzać tylko w zakresie terminów wniesienia skargi na wznowienie” – tłumaczy w uzasadnieniu do projektu resort sprawiedliwości.
Innymi słowy, skoro kodeks postępowania cywilnego reguluje ten sam termin na wznowienie w wielu przypadkach, gdy taka ewentualność może zaistnieć, to mimo że TK uznał ten termin za zbyt krótki tylko w stosunku do jednego przypadku, należy dać więcej czasu we wszystkich.
Co to oznacza w wymiarze praktycznym? Wszyscy ci, którzy przegrali sprawy w sądach powszechnych, a potem w sprawie przepisów, na jakich oparto sądowy wyrok, orzekał Trybunał Konstytucyjny – będą mieli aż 10 lat na zażądanie wznowienia postępowania (warunkiem jest tu wszakże, by swe żądanie wnieść w terminie trzech miesięcy od dowiedzenia się o korzystnym wyroku trybunału).
Dotychczas często po latach TK orzekał inaczej niż przez długi czas sądy powszechne. I również tu obywatele nie odnosili z tego żadnych korzyści, gdyż upłynął już termin na żądanie wznowienia.
Resort sprawiedliwości tą zmianą daje wyraźny sygnał: wyrok trybunału – czy to krajowego, czy międzynarodowego – stwierdzający, że doszło do złamania praw obywatelskich, zawsze musi stać na pierwszym miejscu. I musi być on ważniejszy nawet od reguły prawomocności i stałości orzeczeń sądowych.
Jednocześnie jednak ministerstwo przyznaje, że gdzieś musi być postawiona granica wzruszania wyroków sądów. W przeciwnym razie mogłoby się bowiem okazać, że jakakolwiek pewność prawa stałaby się mrzonką.
Uznano więc, że termin, który pozwoli na realne dochodzenie swoich praw, nawet przy długich postępowaniach przed trybunałami, wynosić powinien właśnie 10 lat. W tym czasie każdy pokrzywdzony orzeczeniem sądu powinien być w stanie wykazać, że zaistniały przesłanki do wznowienia.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach